NINETEEN

13.4K 497 16
                                    

W nocy obudził mnie płacz. Wstałam niechętnie z łóżka i poszłam do pokoju dziecięcego. Harry płakał, więc wzięłam go na ręce. Zaczęłam uspokajać, ale czasem dzieci mają złe momenty i potrafią płakać całą noc. Gdy lekko się uspokoił, położyłam go do kojca i poszłam do kuchni. Szybko podgrzałam mleko i nalałam do butelki. Mały od kilku tygodni piję sam z butelki, więc muszę tylko go pilnować.

Podałam mu butelkę, którą zaczął pić, ale jego płacz nie ustawał. Nie wiedziałam co mogłam jeszcze zrobić. Pieluchę miał suchą, nawilżacz powietrza był włączony. Może było za ciepło? Ściągnęłam jego pomarańczowy pajacyk w tygryski i czapeczkę z głowy. Zostawiłam go w samym, białym bodzie i skarpetkach w samochodziki. Utuliłam go do snu i zaśpiewałam ulubioną kołysankę.

Somewhere over the rainbow, skies are blue.

Harry wpatrywał się we mnie swoimi malutkimi oczkami. Założyłam mu czapeczkę na głowę.

And the dreams that you dare to dream.

Jego dwa, czarne węgielki zaczęły się zamykać. Włożyłam mu smoczek do buźki, a on mimowolnie się uśmiechnął.

Really do come true.

Gdy maluch zasnął pocałowałam go w malutkie czółko. Wyszłam z pokoju dziennego i poszłam do pokoju.

* * *

- Dziękuję, że z nim zostaniesz. Spadasz mi z nieba.- powiedziałam do matki Mark'a. Elodie była wysoką kobietą z brązowymi włosami i niebieskimi oczami.

- To żaden problem. Zawsze możesz na mnie liczyć.- powiedziała kobieta.

- To ja wychodzę. W kuchni masz butelki, w szafce obok łóżeczka pieluchy. Gdybyś chciała go przebrać to w szafce masz ubrania. Wózek stoi na koryt...- przerwała mi.

- Ty, nie przyjmujesz się już niczym. Po prostu wychodzisz.- rzuciła i dała mi torbę do ręki.

- Dziękuję.- powiedziałam.

- Widzisz jaka ta mama jest zakręcona.- powiedziała Elodie nosząc małego na rękach.

Wyszłam z mieszkania i udałam się do urzędu. Miałam kilka spraw do załatwienia, a potem szłam do kawiarnii Freddy'ego.

Usiadłam na czarnej, skórzanej kanapie i czekałam na swoją kolej.
Po godzinnym spędzeniu czasu na podpisywaniu jakiś dokumentów w końcu wyszłam z tamtąd. Był koniec listopada. Jutro zaczynał się grudzień i niedługo znów były święta. Miałam nadzieję spędzić je miło, ale tak pewnie nie będzie. Ciotka nie pozwoliła mi wziąć do siebie Mike'a, więc muszę jechać do Nowego Jorku.

Po drodze do kawiarnii wstąpiłam do fryzjera. Potrzebowałam jakiejś zmiany. Czegoś co oznaczało by koniec z moim starym życiem.

Gdy weszłam do kawiarni Cassie nie mogła mnie poznać. Moje do tej pory długie włosy zostały skrócone i lekko rozjaśnione na końcach. Wyglądałam nawet ładnie.

- Naprawdę ta fryzura do ciebie pasuje. Wyglądasz bardzo seksownie.- powiedział Cassie pijąc czarną Moche.
Upiłam łyk swojego kakao i zaczęłam o czymś rozmawiać.

Wróciłam do domu i zastałam ciszę.
Weszłam bardzo zdziwiona do salonu, gdzie Harry spał w wózku przy oknie, a Elodie czytała książkę.

- Nie masz nic za złe, że pożyczyłam?- zapytała pokazując na książkę.

- Ja nawet nie czytam. Leży do ozdoby.- rzuciłam i podeszłam do wózka. Maluch słodko spał przykryty niebieskim kocykiem. Jego czarne włoski wystawały spod czapeczki.

- Możesz już iść. Dam sobie już radę.- powiedziałam i odprowadziłam ją do drzwi.

- Jeszcze raz dziękuję, że się nim zajęłaś.- powiedziałam. Kobieta machnęła tylko ręką. Pożegnałyśmy się i wróciłam do środka...

Hej.
Chciałbym podziękować Wam za wszystkie gwiazdki i motywujące komentarze. Gdy je czytam, mam ochotę napisać dla was milion książek. Jestem szczęśliwa, jeśli wy jesteście.

Pozdrawiam cieplutko
Pandziorka89

He's Your SonWhere stories live. Discover now