FORTY THREE

11K 433 19
                                    

Dwa dni później, nadal nie było poprawy. Siedziałem przy jej łóżku, zastanawiając się co będzie. Co się stanie, jeśli ona nigdy się nie obudzi? Co będzie z dzieckiem? Harry już zauważył nieobecność matki. Od kilku dni płacze z tęsknoty.

- Cześć, David. Mogę chwilę z nią posiedzieć? - zapytała, Cassie wychodząc do jej sali.
Skinąłem głową i ruszyłem w stronę wyjścia.

Spojrzałem na nią, gdy byłem przy drzwiach. Jej włosy nadal były w nieładzie, kroplówka oraz wenflon na swoim miejscu. Rura zniknęła, ale pojawiły się małe, rureczki wprowadzające do nosa tlen.
Wyszedłem i usiadłem na krześle, w poczekalni. Siedział tam Freddy oraz Alex, porażeni w grobowej ciszy. Harry spał w wózku, niedaleko mnie.
Oparłem łokcie o kolana i schowałem twarz w dłoniach. Miałem już dość tego. Dlaczego ona się nie budziła? Dlaczego nas zostawiła? Dlaczego, akurat ją potrąciło, to cholerne auto?!
Nagle usłyszałem kroki. Jedne jakiś pantoflów, a drugie ciężkie i szybkie. Spojrzałem w tamtą stronę i zauważyłem jej brata oraz ciotkę.
Gdy tylko mnie zobaczył, podszedł naprawdę wkurzony.

- Co ty tu robisz?! - krzyknął zdenerwowany. Wstałem, żebym nie wydawał się niższy, ale on był prawie mojego wzrostu.

Złapał mnie za koszulkę i popchnął. Nie miałem zamiaru się z nim bić. Był tylko dzieciakiem, a ja nie chciałem mieć kłopotów. Najwyraźniej on chciał. Popchnął mnie znowu z zamiarem uderzenia, ale w ostatniej chwili, zrobiłem unik. Dzięki Ci Boże, że w dzieciństwie chodziłem na karate.
Mike sie wkurzył i znowu wyciągnął rękę, ale obezwładniłem go.

- Chłopcy! Przestańcie! - krzyknęła kobieta.

Nadal przyciskając młodego do ściany, powiedziałem:

- Jeszcze raz mnie popchniesz, a pożałujesz.

Puściłem go i usiadłem na swoim miejscu, gdy nagle wyszła Cassie.
Powitała kobietę i przytuliła, Mike'a. Nie wiedziałem, skąd ten dzieciak miał tyle siły w sobie. Nie był już zwykłym piętnastolatkiem, którego kiedyś poznałem i graliśmy razem w piłkę.
Usiadł obok mnie na ławce i zaczął szperać w telefonie.

- Dlaczego? - zapytał po chwili.

- Co dlaczego? - zapytałem chłopaka.

- Dlaczego wróciłeś? Dlaczego tak potraktowałeś, Kylie? Dlaczego ni...- przerwałem mu, ponieważ nie mogłem tego słuchać.

- Może powiesz mi, dlaczego ona mnie tak potraktowała? Przez te wszystkie miesiące, nawet nie pisnęła, że mam syna. - powiedziałem lekko wkurzony. Rozumiem, że ja nie jestem bez winy, ale ona również.

- Pamiętaj, że jak jeszcze raz ją zranisz to nie ręczę za siebie. Przyjadę i zabiję Cię własnymi rękoma. - powiedział, a ja zacząłem się śmiać.

- Cool. Pomogę Ci w tym. - rzucił Freddy, który przysługiwał się rozmowie.

- Dwa na jednego? To nie fair! - powiedziałem rozbawiony.

- Jestem z tobą! - krzyknął, Alex i przybił mi piątkę.

- No, to teraz mamy równe składy. - powiedział Mike. Po chwili zaczęliśmy się śmiać.

Nie wiedziałem, co nam się stało, ale nie przeszkadzało mi to. Pierwszy raz od wypadku, czułem się jak w liceum. Otoczony przyjaciółmi, którzy zawsze potrafili rozweselić.
Kilka chwil późnej przyszedł lekarz.

- Witam państwa. Wyniki, Kylie Lober nadal są nie właściwe, ale miejmy nadzieję, że nic już się nie pogorszy. Widać, że organizm walczy. - powiedział lekarz i zaczął zapisywać coś w karcie.

- Wiadomo kiedy się obudzi? - zapytał, Mike patrząc na lekarza.

- Bądźmy dobrej myśli. - odpowiedział i wrócił do swojego gabinetu.

Spojrzałem na Mike'a, który miał łzy w oczach. Położyłem mu rękę na ramieniu i powiedziałem:

- Wyjdzie z tego, zobaczysz.

Nagle on zrobił coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. Po prostu mnie uściskał. Zacząłem klepać go po plecach.
Rzucił coś w stylu: "dzięki, stary" i poszedł do Kylie...

Witam wszystkich bardzo serdecznie! 💙

Nowy rozdział już za nami, więc "trza" pisać następny. Jakoś mam wenę, która pojawiała się odkąd słucham jeden piosenki, którą pokochałam, odkąd leciała na MTV i wam również polecam. Macie ją w mediach ^^. Do następnego!

Pozdrawiam cieplutko
Pandziorka89

He's Your SonWhere stories live. Discover now