FORTY ONE

11.2K 450 36
                                    

David's POV.

Byłem na zewnątrz, zaczęło robić się zimno, a ja stałem pod szpitalem i czekałem na kogoś. Moje myśli, wciąż krążyły wokół, Kylie. Małej, słodkiej Kylie, którą kochałem w liceum. Jeśli się nie mylę, istniało takie powiedzenie, "Stara miłość nie rdzewieję", ale czy było prawdą? Może to nie była miłość, tylko zwykłe zauroczenie, które minęło wraz ze szkołą średnią?

Moje myśli przerwał głos chłopaka, który pewnie był, Alex'em.
Wyglądał na ułożonego chłopaka, który nie skrzywdziłby małego dziecka. Prawda?

- Jestem Alex. - powiedział, uśmiechając się i podając mi dłoń, którą z chęcią uścisnąłem.

- David. Dziękuję, że się nim zająłeś. Jestem winien Ci piwo. - zaśmiałem się, a on również.

- Nie ma sprawy, a piwem nie pogardzę.

Po krótkiej wymianie zdań, uważałem go za, naprawę fajnego gościa. Dałem mu swój numer, żebyśmy mogli się jakoś zgadać.
Gdy ten zniknął w szpitalu, kucnąłem i spojrzałem do wózka. Maluch spał, a ja marzłem. Okryłem go dokładnie kocykiem i ruszyłem w stronę samochodu. Musiałem dziwnie wyglądać, gdy próbowałem zapakować wózek do bagażnika, ale w końcu, jakoś się udało.
Wszedłem do samochodu, patrząc na małego w lusterku. Nadal spał, a ja włączyłem ogrzewanie i ruszyłem w drogę.

Dwa lata wcześniej...

Szedłem ulicą, która prowadziła do szkoły, znienawidzonej przez każdego ucznia na świecie. Niestety musiałem dzisiaj do niej iść, bo groziło mi zawieszenie w prawach ucznia, z czego ojciec nie byłby zadowolony. Wolałem go nie denerwować.
Po kilku minutach drogi, dołączył się do mnie, kumpel Danny, z którym przyjaźniłem się przez kilka lat.

- Zrywamy się dzisiaj? Nie mam ochoty na siedzenie w budzie. - powiedział i rzucił niedopałek papierosa, na ziemię.

Nie lubiłem, gdy ktoś palił, ale nie mogłem im tego zabronić. Sam kiedyś paliłem, ale ojciec mnie przyłapał i musiałem rzucić. Jak mogliście się domyśleć, nienawidziłem ojca. Był tyranem, ale wiedziałem że kocha mnie i Georgie. Chciał po prostu, żebym zdobył wykształcenie i dobrą pracę w przyszłości.

- Przepraszam Stary, ale nie mogę. Jeśli opuszczę jeszcze jeden dzień, to zostanę zawieszony. - odpowiedziałem z wyraźnym smutkiem.

Z chęcią chciałbym urwać się z nim i innymi, ale nie mogłem. Zawieszenie oznaczało, rozzłoszczenie ojca, czego bym nie chciał.

- A jak chcesz. Tym sposobem nie zdobędziesz pięknej, Kylie Lober. - zaśmiał się pod nosem, czym mnie zdenerwował.

Kylie Lober, była naprawdę piękną kobietą. Każdy chłopak ze szkoły chciał mieć, ale ona wybrała mnie. To ze mną rozmawiała na przerwach, podczas lekcji i różnych imprez. Naszej znajomości nie można było nazywać, nawet kolegami. Po prostu znajomi.

Gdy w szkole musiałem znosić natrętne dziewczyny, które kleiły się do mnie jak rzepy, zobaczyłem JĄ i cały świat jakby stanął w miejscu. Jej włosy, oczy, które wyglądały jak dwie, słodkie czekoladki, zaczęły się we mnie wpatrywać. Wyglądała tak pięknie, tak doskonale. Pełne, malinowe usta, prosiły, żeby je pocałować. W pewnej chwili, gdybym się nie powstrzymał, pewnie bym to zrobił.
Podszedłem do niej i praktycznie cały dzień, spędziliśmy razem. Pomagała mi w uczeniu się, na poprawkę. Była naprawdę świetna. Do tej pory żałowałem, że jej nie pocałowałem.

W domu byliśmy około godzinę późnej. Zdecydowałem, że zostanę u niej w domu. Tutaj znajdowały się wszystkie rzeczy, mojego syna, więc nie było sensu przenosić się do mnie.
Przeniosłem niezręcznie, Harry'ego do łóżeczka i sam usnąłem na kanapie...

Kolejny rozdział, dzień przed planowanym wstawieniem!

Mam nadzieję, że się podoba 💙
Taki dzień z życia 17-letniego Davida. Myślę, że będzie więcej takich rzeczy, bo fajnie to się pisze.

Pozdrawiam cieplutko
Pandziorka89

He's Your SonWhere stories live. Discover now