FORTY FIVE

10.7K 431 24
                                    

Kylie's POV.

Czułam jakby, moje oczy chciały na siłę otworzyć się oraz widzieć wszystko, czego ja nie mogłam. Nagle odzyskałam władze w kończynach, zaczynając od palców u stóp do palców u rąk. Wreszcie skończył się koszmar i mogłam otworzyć oczy.

Powoli zaczęłam otwierać powieki, ale szybko je zamknęłam, ponieważ światło mnie drażniło. Nie chciałam się poddać, nie chciałam znów przechodzić koszmarnej ciemności, więc ponowiłam próbę, aż się przyzwyczaiłam. Pierwsze co zobaczyłam, a raczej kogo, była Cassie. Opierała głowę na swojej dłoni, wpatrując się we mnie. Gdy zobaczyła jak otworzyłam oczy, zaczęła się cieszyć i płakać.
Poczułam się naprawdę dziwnie i doskwierał mi mocny ból głowy oraz prawej ręki. Spojrzałam tam i zauważyłam wenflon, który miałam w dłoni.

- Kylie, nawet nie wiesz, jak się cieszę, kochana! Nieźle nas nastraszyłaś. - powiedziała zalana łzami, trzymając moją lewą dłoń.

- C - Co się stało? - tylko tyle, zdołałam wydukać. Miałam naprawdę pustkę w głowie oraz trudno było mi wypowiedzieć, chociażby jeden, mały wyraz.

Nagle do pomieszczenia wszedł niski, siwy mężczyzna oraz kilka innych pielęgniarek. Spojrzał na wszystkie urządzenia i zaczął coś zapisywać. Potem spojrzał na mnie i uśmiechnął się promiennie i szczerze.

- Bóg przy pani jest, panno Lober. - powiedział bardzo wesołym tonem i spojrzał, błękitnymi oczami w moje. - Jeśli stan się nie pogorszy, to za tydzień, góra półtora, będzie pani mogła wrócić do domu. Życzę powrotu do zdrowia.

Mężczyzna był naprawdę miły. Gdy wyszedł, zauważyłam twarz Freddy'ego, patrzącą się przez szybę w drzwiach. Z trudnością podniosłam lekko dłoń i pomachałam do niego, próbując uśmiechnąć się. Wyszedł mi pewnie jakiś krzywy lub grymas na twarzy. Spojrzałam znów na Cassie, która uporczywie wpatrzona była we mnie. Miała zeszkolne oczy i nadal trzymała moją dłoń.

- Tak się martwiłam. Myślałam, że nigdy się nie obudzisz i nie martw się. Policja złapała już sprawcę wypadku. Odsiedzi swoje, a ja się już postaram, żeby dostał najgorszy wyrok. - odpowiedziała i przytuliła się do mnie.

Czułam jak szczęście rozpiera się we mnie. To skarb, posiadać taką przyjaciółkę, która nie opuściła mnie nawet podczas, gdy byłam w śpiączce. Jej zachowanie, jak najbardziej wskazywało jak powinna wyglądać, prawdziwa przyjaźń.
Dziwne było to, że straciłam wszystkie wspomnienia z feralnego wieczora. Nie pamiętałam nawet, dlaczego szłam przez te pasy. Przecież w domu czekał... Harry. Mój synek, Harry. Szybko zorientowałam się, że o czymś musiałam zapomnieć. Chciałam wstać i nawet biegnąc, ile sił w nogach, żeby zobaczyć i uściskać mojego, najcenniejszego skarba.

- Gdzie Harry? Muszę do niego iść! - krzyknęła cicho, wstając. Byłam gotowa wyciągnąć te, wszystkie kabelki z mojego ciała i zobaczyć swoje dziecko.
Cassie próbowała coś powiedzieć, ale tylko podniosłam się ze zrezygnowaniem i chciała zmusić mnie, do położenia się z powrotem na łóżku.

- Kylie, spokojnie. David już tu jedzie wraz z Harrym. - odpowiedziała, kładąc swoje ręce na moich barkach i kładąc na białą, szorstką poduszkę.

Dlaczego ten DUPEK zajmuję się MOIM synkiem?

Hej.
Dzisiaj powiem kilka słów. Bardzo dziękuję za ponad 60k wyświetleń. Teraz będzie już około 70k. Nie wiem jak wy to robicie, ale naprawdę się cieszę, że moja praca cieszy się takim powodzeniem.
Dziękuję również za ponad 300 follow'ersów.

                  WAŻNE INFO.

• Mogę wam zdradzić, że jeszcze około 10 lub 15 rozdziałów i koniec. :( Nie bójcie się, ponieważ mam już pomysł na następną książkę, która będzie bardziej poważniejsza i dopracowana.

Książka pojawi się kilkanaście lub kilka dni po zakończeniu "He's Yours...", do której nie mam już pomysłu na drugą część, więc nie będzie.

• Trzecia książka będzie Trylogią, więc planuje co najmniej dwie części, ale CHYBA będą trzy. Pomyśli się ;)

To tyle. Mam nadzieję, że nie będziecie się na mnie gniewać, choć nie mam pojęcia dlaczego xD

Pozdrawiam cieplutko
Pandziorka89

He's Your SonWhere stories live. Discover now