2 |wakacje|

4K 236 39
                                    

Matthew, 16 lat

Jestem podekscytowany.

Moja rodzina przyjeżdża do mnie na wakacje, które po raz pierwszy odkąd kilku lat spędzam na miejscu. Chłopcy nie pamiętają Los Angeles, a ja jestem gotowy wszystko im pokazać i spędzić po prostu z nimi czas.

Ten dom jest inny, niż ten w Sydney.

Nie ma w nim tego dobrego ducha, który jest tam.

Próbuję to zrobić, ale nie potrafię bez nich.

Chcę zbliżyć się do syna, który nie chce ze mną rozmawiać przez telefon, właściwie w ogóle zachowuje się, jakbym nie był jego ojcem.

Mam nadzieję, że tutaj uda nam się to zmienić.

Jadę po nich na lotnisko, ale nie odbieram ich z hali przylotów. Nigdy tego nie zrobiłem. Zawsze podjeżdżam od tyłu, gdy ktoś wyprowadza ich do miejsca, do którego nie mają dostępu zwykli śmiertelnicy.

Jesteśmy tak prywatni, jak tylko możemy. Można to zrobić nawet w LA.

Evelyn biegnie do mnie, a Shannon uśmiecha się, poprawiając włosy Matthewa, który jest ubrany...

– Czy to piżama, synu?

– Cześć, tato – znowu ten ton.

– Cześć, rodzinko. Jesteście gotowi na wakacje życia?

Mój najstarszy syn się krzywi, gdy mój młodszy ciągnie mnie za nogawkę spodni. To Charlie, tak mi się przynajmniej wydaje.

– Pojedziemy do Disnaylandu?

– No jasne – biorę mojego chłopca na ręce – Objedziemy wszystkie parki – przytulam go, a mój drugi bliźniak wyciąga do mnie ręce.

Mój ochroniarz pakuje ich bagaże do samochodu, ale..

Shannon podchodzi do mnie.

– Matthew się nie spakował – a ona go nie zmusiła – Chciał zostać z Loganem.

Przyglądam się jej, a ona przygląda się mi. Nie mam ręki, żeby ją złapać.

– Cześć – mówię do niej z małym uśmiechem.

– Hej – całuje mnie w policzek.

Kurwa, brakuje mi uczucia ust na skórze, bliskości z kimś. Cholernie mi brakuje budzenia się przy kimś, pocałunków.

Brakuje mi mojej Shannon.

Jestem samotny.

Ale nie przez nią, czy przez kogoś.

To wszystko jest bardziej skomplikowane.

Matthew pcha się na siedzenie kierowcy. Zdał egzamin kilka tygodni temu, ale jeszcze nie dostał swojego samochodu. Musimy to przedyskutować z Shannon.

– Mam dla ciebie niespodziankę – mówię mu – Ale musisz tym razem usiąść z tyłu.

Wzrusza ramionami i po prostu się przesiada.

Nie znoszę, jak bardzo wszystko mu jedno.

Gdy dojeżdżamy na miejsce, dzieciaki od razu chcą biec nad ocean, mimo, że mają go u siebie. W tej chwili jednak muszą się rozpakować i odpocząć po locie. Ugotowałem wcześniej obiad i przygotowałem filmy, które mieliśmy razem obejrzeć.

Matthew kilka coś na telefonie.

– Nie mogę stąd dzwonić – mówi do Shannon – Obiecałem wujkowi Loganowi, że zadzwonię, gdy dolecimy.

– Weź mój – rzucam mu telefon, a on go łapie.

– Jaki jest kod?

– A kiedy się urodziłeś? – pytam go.

– No tak, najpilniej strzeżony sekret Hollywood.

Shannon patrzy na mnie, ja patrzę na nią. Matthew znika za ścianą, a młodsze dzieciaki...

Przewracają lampę.

– Cholera – mówię.

– Brzydkie słowo! – karci mnie Eliot.

Shannon odrywa ich od bałaganu, a ja podnoszę lampę, która na szczęście się nie rozbiła.

– Zrobiłem obiad.

– Dzieciaki, może idźcie do góry, co? Przebierzecie się w stroje, czy coś – czochra im włosy. One nie chcą nas zostawiać – Szybciej pójdziemy nad wodę.

To sprawia, że w końcu biegną do góry.

Moja żona unosi głowę, żeby spojrzeć mi w oczy.

– Nawet nie wiesz, jak się cieszę na ten czas razem - przytula się do mnie, a ja mocno odwzajemniam uścisk – Tęskniłam.

Odsuwa się ode mnie, zdecydowanie zbyt szybko.

Widzicie ludzie w Los Angeles chorują na brak starzenia się. Stoją w miejscu i nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Shannon jest prawdziwa. Różni się od kobiet stąd, ale za to kocham ją jeszcze bardziej, jest prawdziwa, nawet gdy ja nie jestem. Zawsze jest przy mnie i mówi mi zawsze prawdę.

Nie jest kobietą z LA i nie wygląda, jak one, a ja doceniam to każdego dnia.

Tak bardzo jestem dziki z pożądania i z braku bliskości.

Przyciskam ją do ściany.

I całuję, jakbym nie robił tego od wieków, chociaż właśnie tak jest. Nie robiłem tego zbyt długo. Znowu musimy się do siebie dopasować, w pierwszej chwili jest niezręcznie, brakuje nam wyczucia, ale szybko odnajdujemy wspólny rytm. Shannon staje na palcach, żeby być bliżej mnie. Jęczę w jej usta, nie mogąc się powstrzymać.

– Kto to jest Nikki?

Przerywamy, gdy Matthew wchodzi do pokoju, trzymając wysoko mój telefon.

– Co?

– Jakaś Nikki do ciebie pisze...

Ma spojrzenie pełne podejrzeń. Czuję na sobie wzrok Shannon, która chce się odsunąć, ale przyciskam ją całym sobą do ściany.

– To żona Michaela – wygląda, jakby mi nie wierzył – Chcesz zadzwonić, żeby mnie sprawdzić? Nie mam nic do ukrycia – całuję jego mamę w czoło – Chodź, nakryjemy do stołu.

– Pójdę się przejść – mówi.

– Matthew, twój telefon nie działa, dopóki tego nie zmienimy, musisz zostać tutaj.

Przewraca oczami, po czym siada na kanapie, ale szybko z niej wstaje i biegnie na górę.

– To ten wiek – mówi Shannon, pocieszająco pocierając moje ramiona – Spędzicie więcej czasu razem i będzie dobrze.

Opieram czoło o jej.

– A jak ty dajesz sobie radę?

– Byłam zmęczona, ale teraz mi już lepiej – znowu otacza mnie ramionami – Teraz ty się męcz z tymi potworami, a ja będę szaleć w LA.

Mamy jeszcze chwile dla siebie, dopóki trzy urwisy nie zbiegają ze schodów.

– Jesteśmy gotowi!

Więc to ich zachęcam do przygotowania stołu, a oni są aż nazbyt chętni. Uwielbiam entuzjazm moich młodszych dzieciaków.

Be a dad •Hemmings•जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें