9 |jak ojciec|

2.9K 202 35
                                    

Jest chyba piąta nad ranem, gdy Matthew wraca do domu, kompletnie zalany. Wstaję z kanapy, żeby do niego podejść, a on uśmiecha się do mnie.

– To całymi tygodniami robisz w LA? Świetna zabawa! – przynajmniej wydaje mi się, że właśnie to wybełkotał. Chwieje się na nogach, a gdy go łapie wybucha śmiechem – Teraz jestem do ciebie podobny, tato?

– Masz szesnaście lat – to tak jakby mówić do głuchego.

– No i co! To czas, żebym się bawił! Życie jest piękne! – osuwa się bardziej w moje ramiona.

– Nie powinniście tu przyjeżdżać.

Niemal morduje mnie samym wzorkiem.

– A kto mi zabroni do cholery? Ty? Myślisz, że masz władze?

– Idź, do łóżka, Matthew. Rano damy ci szlaban.

Wybucha śmiechem, cholernie gorzkim śmiechem, którego nigdy nie chciałem usłyszeć.

– W dupie mam twój szlaban.

Matthew ucieka z moich ramion i próbuje wbiec na górę, ale wywraca się po drodze. Nie wiem, czy rozbija sobie brodę, czy cokolwiek. Nie podnoszę go, ale idę za nim, chcąc sprawdzić, czy trafi do łóżka. Jednak on nie kieruje się do łóżka. Staje na środku korytarza i nasłuchuje, ja też to słyszę, to płacz. Niestety znam ten płacz za dobrze.

Matthew wpada do pokoju, który jest sypialnią gościnną, a ja idę jego śladem.

Na łóżku siedzi skulona Shannon, starając się ukryć swój płacz.

– Co się stało, mamo? – słyszę w jego głosie troskę, pierwszy raz to dostrzegam odkąd tu jest – On cię doprowadził do płaczu? Powiedz mi – przytula Shannon do siebie, a ona od razu rozpoznaje jego stan, jednak nie ma siły na niego krzyczeć. W odróżnieniu od niego – Zobacz, co zrobiłeś! Mama przez ciebie płacze! Kazałeś nam przyjechać i doprowadziłeś mamę do płaczu! Jesteś taki beznadziejny...

Wstaje, żeby znowu zmierzyć się ze mną.

– Wszystkich nas ranisz! – bełkocze – Sprawiasz, że nie wiem, gdzie jest nasze miejsce, a gdy w końcu czujemy się do ciebie podobni... coś mi mówi, żebym tego nienawidził! Żebym nie był, jak ty! Mama tak często płacze, że nie wiem, nawet, co robić, jak ją pocieszyć, a ty myślisz, że pojawisz się i to rozwiąże wszystkie nasze problemy! Myślisz, że będziemy cię kochać, bo jesteś Luke'm Hemmingsem! Ale tak nie jest! Nikt cię nie kocha! Nikt z nas cię nie kocha! Mamo, powiedz mu!

– Matthew – ona tylko mocniej płacze.

To mój zbuntowany syn, nie czepiam się jego słów, on po prostu chce mnie zranić.

– Powiedz mu, mamo!

– Wystarczy – mówię stanowczo – Do pokoju, Matthew.

– Pieprz się! – wrzeszczy – Zostaję z mamą, a ty możesz wyjść.

Znowu przytula mamę, ale ona nie jest w stanie się ruszyć.

– Zachowujesz się, jak kretyn – mówię własnemu synowi.

– Luke! – tym razem to ona mnie karci – Nie możesz tak do niego mówić!

– Ale on do mnie może?

– Oboje zachowujecie się, jak gówniarze – ociera łzy – Ty, nie masz prawa pić. Porozmawiamy, gdy wytrzeźwiejesz. A ty – wskazuje na mnie – Na litość boską jesteś ojcem.

– Żaden ojciec! Dał tylko spermę...

– Ty mały...

– Wystarczy – zatrzymuje mnie Shannon – Mówisz, że jesteś podobny do Logana? – pyta go – Więc, czy myślisz, że wujek byłby z ciebie dumny albo by się tak zachował?

– Ty nic nie wiesz, mamo! Nic nie rozumiesz! – o co tutaj do cholery chodzi? – Wujek Logan...

– Koniec – warczę – Skończyłem z waszym gadaniem o wujku Loganie. Ja jestem ojcem i mężem i to ja jestem oparciem i autorytetem – milczą – Ty – wskazuję do Matthewa – Wskakuj do łóżka i wytrzeźwiej.

– Nie będziesz...

– Wystarczy – mówię stanowczo – Tak powiedziałem i tak masz zrobić.

– Ale...

– Do łóżka i to już – nie odpuszczę – A ty – patrzę na żonę – Wracasz do sypialni i gówno mnie obchodzi, co o tym myślisz. Rozwiążemy tam problemy.

– Bo to jedyne miejsce, gdzie się z mamą pokażesz! – ten dzieciak... ja taki nie jestem.

– Jesteś w LA od tygodnia, a już wróciłeś pijany. To jedna z rzeczy, przed którą chciałem cię ochronić.

– Po prostu się mnie wstydzisz.

– Skończyłem Ą niemal łapię Shannon za rękę, żeby zmusić ją do wyjścia ze mną, ale powstrzymuję się – Wychodzimy – to mój sposób na stanowczość.

Nie protestuje, ale gdy docieramy do sypialni, widzę, jak jest gotowa wybuchnąć.

– Wiesz, co mówią o małżeństwie? Że jest na zawsze i zamierzam dotrzymać tego punktu ponad wszystko. Nie pozwolę ci odejść. Walczę o ciebie każdego dnia, a LA to moja praca, cholerna praca. Może nie tak standardowa, jak innych, ale jest tylko tym. Myślisz, że mi nie jest ciężko? Pracuję dla was, nie dla zabawy.

– Rzuć prace i wracaj do domu – no i proszę, w końcu to powiedziała, po dwudziestu latach.

****

Co wie Matthew?

Co ukrywa Shannon?

Be a dad •Hemmings•Where stories live. Discover now