5 |goście|

3.4K 216 38
                                    

Nie spałem dobrze, może nawet w ogóle nie spałem. Budziłem się tak często, źe tej nocy nie zaznałem spokojnego snu. Teraz siedzę w kuchni i przygotowuję naleśniki, ale nie jestem sam, gdy tylko wyszedłem z pokoju, otworzyły się drzwi od sypialni Evelyn, która teraz siedzi z nosem w książce, nie chcąc opuścić mnie na krok.

O to chodzi w rodzinie, żeby po prostu być razem i nie musicie nic robić, żeby przebywać w ich towarzystwie i nie chcieć być nigdzie indziej.

To wszystko, co robię, gdy nie jestem w pracy.

Bo muzyka jest moją pracą, żeby móc dać im wszystko czego zapragną.

– Z czym chcesz naleśnika, skarbie?

Obracam się do córki, która przykłada palec do ust, mocno się zastanawiając.

Jest piękna.

Moja jedyna dziewczynka.

Shannon bardzo chciała córkę i jej marzenie się spełniło. Pamiętam, jak płakała, gdy dowiedzieliśmy się, że to dziewczynka. Specjalnie przyleciałem, żeby iść z nią do lekarza. Nie przegapiłbym takiej chwili.

Zastanawialiśmy się z chłopakami, czy może będą yo bliźniaczki i cieszyłbym się mając dwie córki, jednak tak samo cieszę się z tych dwóch chłopców.

To tak jakby kolejne pokolenie mnie i Logana. To cholernie niesamowite. Może oni będą mieli lepsze relacje, niż ja z bratem, może będą tak blisko, jak się tylko da. Chciałbym tego dla nich.

– Gapisz się, tatusiu.

– Jesteś taka podobna do swojej mamy, wiesz?

Uśmiecha się od ucha do ucha, traktując to, jako najlepszy komentarz na świecie. Właśnie tym w ich życiu jest Shannon najjaśniejszym punktem dnia. Wiem to, bo ze mną jest tak samo. Tylko muszę jej przypomnieć, ile dla mnie znaczy.

A wtedy rozlega się dzwonek do drzwi, a po chwili słyszę, jak się otwierają. Są tylko trzy osoby, które wchodzą tu, jak do siebie, bo prawie nigdy nie ma tu nikogo, żeby mogło mi to przeszkadzać.

– Cześć, rodzino Hemmingsów! – krzyczą.

Włączanie kolejnych osób do sekretu jest kwestią zaufania i strachu, każdego dnia. Ufam chłopakom najbardziej na świecie, wiedzą od samego początku, jednak zanim zgodziłem się, żeby powiedzieli żonom, minęło wiele czasu. Wszyscy podpisali pieprzone umowy poufności. Dlatego dzieciaki całej trójki nie wiedzą o tym, co tu się wyrabia.

Czasem myślę, że nawet moi przyjaciele mi nie wierzą, zapytali kiedyś, czy mną pewność, że wszystkie dzieciaki są moje, a nie na przykład mojego brata. Słyszycie, jak to absurdalnie brzmi? Shannon nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Mój brat pomimo wszystko nigdy by mi czegoś takiego nie zrobił. Nie jestem idealny, ale kto do cholery jest?

– Gdzie jesteście?

– W kuchni! – krzyczę.

Evelyn otwiera szeroko oczy, ekscytując się gościnni. Nie miała za dużo kot katu z moimi przyjaciółmi, ale gdy to się udaje to lubi spędzać z nimi czas. Są nią oczarowani, bo wszyscy mają samych chłopców. No z wyjątkiem Ashtona, który w ogóle nie ma własnych dzieci, a wychowuje ze swoją żoną jej córkę z poprzedniego małżeństwa.

Gdy wchodzą do kuchni, okazuje się, że ona jest z nimi.

– Co to za hałas? – właściwie znikąd pojawia się Matthew, jakby sprawdzał mnie, czy nie sprowadzam do domu innej kobiety – O cześć – mówi mój syn.

– Cześć – mówią faceci.

– Za każdym razem, jak cię widzę jesteś jeszcze bardziej do niego podobny – Calum patrzy pomiędzy mną, a moim synem – To niesamowite. Moje dzieciaki nie wyglądają, jak moje klony.

– Mają twoje włosy – podsumowuję go.

Matthew

Słyszę rozmowę ojca z przyjaciółmi, ale tak naprawdę gówno mnie ona obchodzi. Skupiam swój wzrok na czymś innym, a raczej na kimś innym.

Nigdy jej nie poznałem, a skoro tutaj jest to znaczy, że jest częścią tej rodziny.

– Cześć, jestem Matthew – mówię wyciągając rękę w jej kierunku. Dziewczyna o ciemnych włosach uśmiecha się do mnie, ukazując piękny biały uśmiech, niczym z reklamy pasty do zębów.

– Jestem Emma, Ashton pozwolił mi ze sobą przyjechać – nie jest jej ojcem? Nigdy się w to nie zagłębiałem, ale nagle chcę wiedzieć wszystko – Byłam ciekawa, kto odwiedził Luke'a.

– Jesteś z nimi po imieniu?

Przysuwa się do mnie, a ja czuję, jak włoski na moim ciele stają dęba.

– Skoro bawią się w czterdziestoletnich rockmenów, nie będę mówić wujku czy proszę pana.

Podoba mi się to podejście.

Bardzo podoba.

– A ty jak mówisz do Luke'a? Wujku?

I nagle to we mnie uderza. Ona nie ma pojęcia, kim Luke'a dla mnie jest. Nie wie, że to mój tata, który właściwie się mnie wyrzekł. Wyrzekł się całej naszej rodziny, a ja muszę tu być i udawać, że go kocham. Nie czuję do niego takich uczuć, zupełnie. Jest mi żal mamy, że tkwi w takim czymś, bo wydaje jej się, że ten facet jest dla nas dobry.

Jest obok, ale dla mnie jest dawcą spermy. Myśli, że coś o mnie wie, a wcale tak nie jest.

– Staram się w ogóle do niego nie odzywać.

Ona parska śmiechem, a to wcale nie jest żart.

– To co tu robisz?

– Darmowe wakacje w Los Angeles, jak mógłbym nie skorzystać? – tak się właśnie czuję, jakbym był tutaj na wakacjach all inclusive.

– Ashton, mogę twój samochód? Pokażę Matthewowi trochę LA. Mogę, prawda?

– Mogę? – chciałbym go nazwać tatą, ale w tej chwili nie mogę. Jednocześnie niczego nie pragnę, niż go tak nie nazywać, żeby on nim nie był.

– Emma, przypilnujesz go?

– Jasne – mówi z uśmiechem – Ubieraj się, chłopie. Jedziemy zwiedzać LA.

To mi dobrze zrobi. On też musi tak twierdzić skoro mi na to pozwala.

Ojciec idzie za mną.

– Pieniądze? – pyta – Chcesz jakieś? Czy masz?

– Chcę – zamiast proszę.

Wyjmuje portfel z kieszeni i daje mi sto dolarów.

– Baw się dobrze – mówi – Emma to fajna dziewczyna. Pokaże ci pewnie coś fajnego..

– Mogę jej powiedzieć, że jesteś moim ojcem? – chcę, żeby powiedział to na głos.

– Matthew, wiesz, że...

– Nieważne – trzaskam mu drzwiami przed nosem, a on mi na to pozwala.

Jest beznadziejnym ojcem.

Nienawidzę go.

****

Cóż, wiem, że to dziwny pomysł na opowiadanie, żeby było z perspektywy ojca i syna, ale w tym opowiadaniu chodzi o rodzine i relacje tej dwójki, więc perspektywa Matthewa się przyda. Nie będzie nudno, obiecuję.

Be a dad •Hemmings•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz