10 |ostateczność|

2.9K 219 9
                                    

Nie jestem mistrzem rodzicielstwa i nie jestem w tej chwili tak czuły i pełen zrozumienia, jak powinienem być.

Są moją rodziną i jeśli muszę im o tym przypomnieć, to zrobię to raz, a dobrze. Jednak nie zamierzam do niczego zmuszać Matthewa. Jest taki pewny, że wybrałem LA, bo jest tak cholernie fajne, że jest mi, aż słabo.

Gdy cała reszta rodziny śpi, ja jadę na zakupy.

Każdy lubi pierdolone pianki i kiełbasy, a jak nie to do cholery polubią.

Wiem, że przesadzam, nie zmuszę moich dzieciaków, do niczego, ale może faktycznie nie powinienem ich tu zapraszać, bo to miejsce nie sprzyja rodzinom. Jednak chciałem, żeby zobaczyli kawałek świata, za mało podróżują, a ich rożny wiek nie pozwala im być ze mną w trasie. Myślałem o tym, żeby chociaż raz zabrać ich ze sobą i dać im takie wakacje, ale patrząc na naszą dysfunkcyjną rodzine, mogłoby się to skończyć rozwodem.

Gdy dzieciaki wstają i widzą spakowane torby są przerażone.

– Wyjeżdżamy – informuję je krótko.

– Nigdzie nie jadę – cholerny Matthew.

Ich mama jeszcze nie zaszła, ale może to dobrze, przyjdzie po podjętej decyzji i nie będzie mogła nic z nią zrobić.

– Nie jesteś zaproszony – dzieciaki otwierają usta ze zdziwienia, a na Matthewa pojawia się uśmiech.

– Tak mnie nienawidzisz? A może to mój szlaban?

Kładę na stoliku obok niego kluczyki do samochodu, a także kartę, trochę gotówki i klucze do mieszkania.

– Zostajesz sam w moim ukochanym mieście, jakim jest Los Angeles. Poczuj się, jak ja w tym moim ulubionym mieście – każde słowo ocieka ironią, ale nie wiem, czy on zwraca na to uwagę.

– Naprawdę? – jest ucieszony. Może ja też bym był, gdybym miał taki dom, jako szesnastolatek.

– Tak – on naprawdę nie rozumie – Poprosiłem Emme, żeby się tobą zajęła, skoro wczoraj jej tak dobrze poszło.

Widzę coś w jego oczach, ale nie potrafię tego nazwać. Zostawiam pytania na potem, jeszcze mam na to czas.

– A my jedziemy na biwak – może trochę więcej przyrody ostudzi nasze charaktery.

– Biwak? – pyta Evelyn.

– Cóż, jeśli nie czytałaś o biwakach, kochanie to jestem pewny, że po tym będziesz mogła napisać swoją historie – całuję ją w główkę – Pisałaś kiedyś książki?

Kręci głową.

– Ja piszę piosenki, to może być fajna zabawa. Może napiszemy kiedyś coś razem?

Otwiera szeroko oczy i sapie podekscytowana.

– Mama jedzie?

– Mówiłem, że zostajesz sam – informuję go bez emocji – Skoro tak kochasz Los Angeles...

– Ile jest pieniędzy na karcie? – czekałem, aż o to zapyta.

– Nie musisz się przejmować – jestem ciekaw, kim jest Matthew i jakie ma granice sam z siebie. Nie nauczyłem go tego, co powinienem, ale tak naprawdę jest podobny bardziej do mnie, niż do Logana i uświadomiła mi to wczoraj Shannon. Logan by się tak nie zachował. Nawet jeśli teraz mnie nie znosi, to i tak by tego nie zrobił. Matthew jest samolubny, a myśli, że taki nie jest. Ma to po mnie i wiem, że to okropna wada.

– Liczę tylko, że nie będę musiał cię odbierać z aresztu.

– Tak nisko mnie cenisz, co? – nie, ale nie zamierzam go o tym informować.

Shannon schodzi po schodach i przygląda się naszemu małemu spotkaniu.

– Mamo, jedziemy na biwak! – krzyczy Eliot.

– Co?

– Ubierajcie się – mówię stanowczo.

Shannon schodzi na dół i staje przede mną.

– Co ty znowu wymyśliłeś?

– Jedziemy na biwak, razem – nie mówię jej jeszcze, że nasz najstarszy syn zostaje – Nigdy nie byliśmy razem na biwaku, a to super zabawa, więc jedziemy.

– Miałam...

– Chyba nie powiesz naszym dzieciakom nie?

– Mamo! Proszę, zgódź się!

– Będziemy spać w namiocie? – pyta Charlie.

– Tak – odpowiadam patrząc na Shannon.

– Mamo! Jedziemy! – ciągną ją za sobą na górę – Musimy się ubrać! Ale co się ubiera na biwak?

– Cokolwiek chcecie, mam spray na robaki, dzieciaki – uśmiecham się – Spakujcie jakieś torby z rzeczami, bez których nie przeżyjecie tygodnia.

– Tygodnia? – pyta na raz Matthew i Shannon.

– Mówicie w tym samym czasie? Czyżbyście byli rodziną? – mówię z uśmiechem.

– Luke..

– Bez dyskusji – mówię bezdyskusyjnym tonem – Nie zrobisz tego dzieciakom – szepczę tak, żeby tylko ona usłyszała.

Wiem, że gram nieczysto.

Ale są dla mnie wszystkim i nie mogę ich stracić.

Be a dad •Hemmings•Where stories live. Discover now