41 |inna|

2.1K 171 20
                                    

Tata codziennie do nas wydzwania, ale nikt z nas nie odbiera. Wysyła też tonę wiadomości, w których przeprasza i obiecuje, że wróci, gdy tylko będzie mógł. Mama załamuje się z każdym dniem, co raz bardziej.

Jesteśmy w tym razem.

Bardziej w załamaniu, niż czymkolwiek innym.

Dużo pale, co niekoniecznie podoba się mojemu przyjacielowi, który nie potrafi zrozumieć, co się ze mną stało, podczas tych wakacji.

Jestem cichy.

Wkurzony na cały świat.

Zakochany.

Zraniony.

I bardzo, bardzo samotny.

– Powinniśmy iść dzisiaj na imprezę.

Powinienem zajść się rodzeństwem, ale to nie jest dla mnie łatwe.

Nie mogę tak po prostu siedzieć, bo za dużo myślę.

– Na te..

– Tak, na te dużą szkolną, związaną z drużyną futbolową. Może w końcu wyluzujesz.

– Po prostu tęsknię za moją dziewczyną.

Jack prycha.

– Koleś, ona w ogóle się do ciebie nie odzywa. Może znalazła już nowego? To Los Angeles!

– Przestań, kurwa – warczę na niego.

– Zawsze byłeś trochę zamknięty w sobie, ale teraz się o ciebie martwię. Jesteśmy przyjaciółmi...

Czy aby na pewno?

Czy przez sekret związany z tatą mogę w ogóle kogokolwiek nazywać przyjacielem? Czy ktokolwiek w ogóle mnie zna? Nie sądzę.

Jestem samotny.

I to wina taty.

A jego nieobecność sprawia, że jestem jeszcze bardziej samotny, ale gdy jest mam ochotę tylko na niego krzyczeć.

Nie wiem, czy kiedykolwiek się tak czuliście, że nienawidziliście, któregoś ze swoich rodziców, ale oddalibyście wszystko, żeby ten rodzic codziennie był w domu. Ta świadomość, że on tam jest i jest tam dla ciebie, nawet jeśli tego nie chcesz.. to ten rodzaj bezpieczeństwa, którego oczekuję od taty, a go nie dostaję.

Gdy byliśmy w Los Angeles, w jakiś sposób mi to dał.

Gdy byliśmy tam razem, pomimo moich mało ciepłych uczuć, był moim tatą. Teraz znowu tego nie czuję.

– Dobrze.

Upiję się.

Zapomnę.

Przestanę tęsknić.

– Jestem twoim przyjacielem – mówi znowu Jack – Naprawdę nie sądzę, że tak powinieneś przejmować się tą dziewczyną z LA.

– Chodźmy na te imprezę.

Tutaj imprezy są inne, niż tam. Ludzie są głośniejsi, bardziej wybuchowi, chcą się popisać. Zaskakujące, ale tam było spokojniej, wręcz melancholijnie. Może dlatego, że wszyscy chodzili naćpani i to czyniło ich takimi. Tutaj trzeba się przepychać, żeby gdziekolwiek dostać. Nie często chodzimy z Jackiem na imprezy, jak ta. Jack coś wspominał o dziewczynie, która mu się podoba i chyba chciał mieć we mnie wsparcie.

On naprawdę uważa mnie za przyjaciela.

A ja nawet nie mogę mu powiedzieć, kto jest moim tatą.

Więc piję.

On też pije.

Oczywiście do momentu, gdy nie zauważa tej dziewczyny.

Wierzę, że mu się uda.

Sam idę po kolejną dawkę piwa.

Co z tego, że piwo z beczki smakuje, jak siki i tak je piję.

Ale gdy docieram do beczki, dostrzegam przy niej dziewczynę z historii. Szamota się z wężem, chcąc nalać sobie piwa, ale to jej nie wychodzi. Ktoś ją popycha, a gdy obraca się w jego kierunku...

Oblewa mnie piwem.

– Kurwa!

Patrzy na mnie i znowu mruży oczy.

– Przepraszam!

Dlaczego zawsze spotykamy się w takich sytuacjach?!

I dlaczego ona dalej nie ma okularów?

Zabieram od niej to narzędzie do napadów, a raczej do sprawienia, że cały się kleję i gdy już mam po prostu nalać sobie piwo, ktoś mnie popycha i wylewam je na nią.

– Ty dupku! Przecież nie zrobiłam tego specjalnie! Dlaczego postawiłeś sobie za cel zniszczenie mi wszystkiego, co mam!!?

Obciąga swoją skromną, ale trochę przykrótką sukienkę.

Dlaczego to zauważam?

Szuka czegoś, chyba czegoś do wytarcia, ale ona..

– Nie widzisz, prawda?

Patrzy na mnie, potem chowa twarz za włosami i rzuca się do ucieczki, a ja bez sensu biegnę za nią..

I może dobrze, że to robię, bo upada.

A wtedy nie jest już w stanie powstrzymać łez.

Nikt po za mną nie zwraca uwagi na jej upadek, jakby to się nie wydarzyło.

Czy są zbyt pijani? Czy tak nie czuli?

– Puść mnie! Puść mnie! – krzyczy.

– Gdzie masz okulary?

– Rozbiłeś je! A teraz cały czas uprzykrzasz mi życie! Dlaczego?! Dlaczego mi to robisz!!?

Ktoś zatrzymuje się przy nas i patrzy na nią. Jest cała mokra i gdybym coś miał to bym ją okrył. Ktoś wybucha śmiechem, a ja nie rozumiem, póki nie zauważam jej podwiniętej sukienki, ukazującej babcine majtki z wisienkami na pośladkach.

Ona słyszy śmiech, ale nie sądzę, żeby widziała kto się z niej śmieje.

– Chodźmy stąd – proponuję.

– Wiedziałam, żeby tu nie przychodzić – szepcze – Zostaw mnie w spokoju!

Wychodzi, a śmiechy nie ustają.

To tylko majtki ludzie.

To tylko dziewczyna...

Chryste.

Cały lepię się od piwa.

Też powinienem wracać.

Może pomogę jej wrócić...

Więc wybiegam, żeby ją znaleźć.

Ale jakimś cudem nigdzie jej nie ma..

Dopóki nie wychodzę na główną ulice i nie dostrzegam jej przy rozkładzie jazdy autobusów. Opiera o niego głowę. Nie widzi.

Podchodzę.

– Daj sobie pomóc, który autobus...

– Nie wierzę ci. Okłamiesz mnie – patrzy na mnie.

Nie mam pojęcia, jaka to wada, ani jak to działa.

– Pójdę pieszo..

– Pójdę z tobą.

– Nie! – krzyczy – Zostaw mnie!

To moja wina, że nie widzi i że płacze.

Wiem, co muszę zrobić.

Be a dad •Hemmings•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz