54 |Pogaduszki|

2.3K 181 1
                                    

Pukam do jego pokoju, nasza dwójka nie porozmawiała za dużo, a przynajmniej nie tak od serca. Patrzenie na niego coś we mnie zmieniło. A oglądanie jego szczęścia.. kiedyś powiedział, że mi zazdrości, teraz to ja zazdroszczę mu, ponieważ nie musi nigdzie wyjeżdżać, może być przy nich cały czas.

Logan otwiera drzwi od pokoju.

– Cześć, idziemy na drinka? Możesz zostawić ją na chwile samą?

– Już śpi. Mała ostatnio daje jej w kość, ale ona tylko się z tego powodu uśmiecha.

– Jak na swój wiek wygląda na bardzo szczęśliwą z powodu ciąży. Cholera, Shannon była podobnie zadowolona, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży.

Kiwa głową i zamyka za sobą drzwi. 

– Kochasz ją? – wiem, że taksiarz to w jego oczach, tak samo jak w jej miłość do niego.

– Boję się.

Jestem zaskoczony.

Ma środki do wszystkiego, żeby byli szczęściu i to jak najdłużej, może na zawsze.

– Czego?

– Że mnie zostawi, czy to nie oczywiste? Nie wszyscy mogą mieć za żonę Shannon. Oddaną ponad wszystko.

– Myślę, że już nie. To, że z nimi nie wróciłem, złamało w niej coś i myślę, że na zawsze.

– Dlaczego nie wróciłeś?

– Bo to ostatnia rzecz, którą muszę zrobić dla nich. Potem mogą mnie nienawidzić, chyba już to robią, ale ja muszę wrócić do domu. Zabieram im coś, co kochają, ale oni nie mają pojęcia, że przez dwadzieścia lat żyłem bez tego, co js kocham najbardziej.

– Dlaczego nie zrobiłeś tego inaczej?

– Bo w tym świecie łatwo zatracasz to, co dobre, a co złe i nie mogłem do tego dopuścić dla nich.

Siadamy przy barze i zamawiamy dwa mocne alkohole. Nie wiem, kiedy ostatni raz spędzaliśmy ze sobą w ten sposób czas.

– Matthew zakochał się w Los Angeles i nienawidzi mnie jeszcze bardziej. Mimo, że już niemal zapełnienie całą jego pocztę głosową. Szczerze? Nie cierpię tej dziewczyny, w której się zakochał. Jest tylko głupią suką, z resztą tak, jak żona Ashtona, lecą tylko na pieniądze... boję się, że Matthew powie, że nie chciałem go tam. To będzie prawda, ale nie w taki sposób. Po prostu wolałbym być w Sydney.

– Chyba nie musisz się już martwić o te dziewczynę. Dzwonił do mnie i chciał pożyczyć i samochód i deski, żeby mogli nauczyć się surfować. Widziałem jego nową dziewczynę.

– Ma nową dziewczynę?

Płaczę w pieprzoną poduszkę niemal każdej pieprzonej nocy.

– Tak i zdecydowanie lubię te uroczą dziewczynę. Przypomina mi trochę Shannon.

– Nie dałeś mi tych papierów. Masz je?

Kiwa głową.

– Wiesz, że ona wcale nie chce, żebyś je podpisał?

– Wystarczy. Całe życie gadamy o mnie. Czas pogadać o was i o co chodzi z tą fryzurą, brachu?

– Poznałem jej rodziców, gdy byłem kompletnie łysy.

– Chryste, ludzie mają rodziców.

– To nie było przyjemne spotkanie, ale wiesz...

– Ale kochasz ją i sobie z tym poradziłeś – uśmiecham się do niego.

Be a dad •Hemmings•Where stories live. Discover now