59 |oczekiwanie|

2K 168 10
                                    

Luke

Shannon myśli, że wysłałem do nich Logana, bo nie zamierzam nic z tym zdobić. Jednak nie pomyślała o tym, że ktoś musi przy nich być, gdy ja będę załatwiał te sprawę.

Te sprawę.

Chryste.

Mój syn nie jest tą sprawą, jest najważniejszy.

Kurwa.

Ten samolot leci wieczność.

Zaraz tutaj oszaleję.

Przeszło mi przez myśl, żeby zablokować kartę i zwyczajnie jego przygoda skończy się na lotnisku. Jednak ja też taki jestem, muszę się przekonać na własnej skórze inaczej nic z tego.

Nie wiem, czy chłopacy rozumieją, dlaczego wyjechałem. Twierdzą, że mój syn przesadza, ale mój syn jest tylko dzieckiem, które jest wściekle na swojego ojca za nie branie odpowiedzialności. Dlatego robi to wszystko bez strachu, a z irracjonalną nadzieją.

To moja wina.

Biorę na siebie całą winę.

Ale jednocześnie w jakiś sposób go podziwiam za odwagę, za brak zwątpienia, za pewność.

Jest dobrze wychowany i żałuję, że nie brałem w tym aktywnego udziału.

Matthew

Zimny wiatr uderza we mnie, gdy czekam na taksówkę. Próbuję się do niej dodzwonić, ale dalej nie odbiera. Dlatego prosto stąd jadę do domu wujka Ashtona.

Jeśli nie będzie jej tam, niezbyt będę wiedział, gdzie jej szukać.

Dziecko.

Nastoletni ojciec.

Nelly.

Miłość.

Zabawne w jakiej kolejności przyszło mi to do głowy.

Mama nieustannie do mnie dzwoni.

Napisałem jej, że przepraszam i że muszę to zrobić.

Będę ojcem, nie obowiązują mnie już szlabany.

Cholera.

Ojcem.

Skąd niby mam czerpać wzór?

I znowu pojawia się złość na tatę.

Wujek Logan do mnie dzwonił, ale tata nie. Może nie wie. Może go to nie obchodzi.

I co miałby mi powiedzieć?

Chcę już ją zobaczyć

Dostać odpowiedzi.

Shannon

Na siedzeniu obok siebie mam Nelly, która nerwowo porusza nogą. Ściskam jej dłoni, potrzebując tego tak samo, jak ona. Jednak tu jest pewna różnica ona pierwszy raz leci samolotem.

– Nie rozbijemy się. Los nie może być, aż tak okrutny.

– Dlaczego dobrym ludziom przydarzają się takie rzeczy?

Też często zadaję sobie to pytanie.

– Bo są za mało odważni, żeby wszędzie wtykać w nos i przystają na życie w cieniu. Jak ty czy ja Nelly.

– Proszę pani...

– Nie popełnijcie z Matthewem błędów mnie i mojego męża – mówię do niej – Dlatego też cię zabrałam.

– Pani wie, że ja wiem? – otwiera szeroko oczy.

– Domyśliłam się – ściskam jej dłoń – Wierzę, że nikomu nie powiesz, Nelly, a jeśli powiesz to najwidoczniej tak miało być.

– Nie! – unosi się – Nigdy bym nikomu nie powiedziała! Przysięgam! Są rzeczy ważniejsze od pieniędzy...

Czasem pieniądze są mniej ważne dla tych, co ich nigdy nie mieli, niż tych, co od zawsze pławią się w luksusie.

Jedni mają wielkie portfele inni serca.

Nie mówię, że to nie może ze sobą współgrać, ale często niestety tego nie robi.

Matthew

Jestem pod jej domem.

Pukam do drzwi.

I czekam.

Czekam, aż ktoś mi je otworzy.

A wtedy ona się uchylają.

Czekam, aż otworzą się do końca.

A gdy to się dzieje dostrzegam ją.

W ciąży.

Bardziej zaawansowanej, niż się spodziewałem.

Ma na sobie tylko koszulkę, mogę przyjrzeć się jej nagim nogom i ledwo zakrytym piersiom.

– Kto to, Emma?

W drzwiach pojawia się facet.

Bardzo postawny facet.

Może nie tak wysoki, jak ja, ale o wiele lepiej zbudowany. Obejmuje ją ramieniem.

– Co to za dzieciak?

Moje kłamstwa...

– Emma... nic nie rozumiem.. – jestem bliski łez.

– Chyba myśli, że coś dla mnie znaczył albo co zabawne, że jest ojcem mojego dziecka – prycha – Matthew, było miło zabawić się z nastoletnim chłopcem, ale teraz wybacz..

– Który to miesiąc?

– Czwarty.

Nie ograniczała alkoholu, ani innych używek, gdy tu byłem. Nigdy nic o tym wspomniała.

– Mam zadzwonić do twoich rodziców? – pyta z dziwnym uśmieszkiem.

– Wiedziałaś..

– Wyglądam, jakbym wiedziała albo się, kurwa, cieszyła? Utknęłam tu, kurwa, z tym dzieckiem i jednym facetem. Może faktycznie powinnam zaciążyć z tobą, byłoby to wygodniejsze, bo chociaż pozbyłabym się problemu.

Jak ona może..

Kim jest ta dziewczyna stojąca przede mną?

– Dziękujemy za wizytę – warczy – Przyjmujemy prezenty – chichocze w obrzydliwy sposób.

– Jesteś głupia suką! – wrzeszczę z całych sił i jak głupie chcę się wcisnąć do tego domu, ale ten wielki facet mnie powstrzymuje.

– Tu się zatrzymaj, chłopczyku.

Zaskakuję go tym, jak łatwo go uderzam, ale cała moja radość znika, gdy on mi oddaje, a ja jestem tak zrozpaczony, że nie jestem gotowy się poddać.

Myślę, że uwalniam w ten sposób całą złość, jaką wciśnie dusiłam przez te wszystkie lata.

Przecież ja nawet nie kupiłem biletu powrotnego.

Nagle poturbowany mam ochotę na alkohol, gdzieś mam tu swój fałszywy dowód.

Bar w LA.

A w nim Matthew z Sydney.

Wybucham śmiechem, plując krwią.

Nic dla niej nie zobaczyłem, a ja oddałem jej cholerne serce.

Be a dad •Hemmings•Where stories live. Discover now