4 |żona|

3.5K 244 6
                                    

Jestem z moją żoną.

Nie widzieliśmy się od pół roku, a teraz śpimy razem w łóżku, a raczej ona śpi, bo dla mnie niemal nie ma tu miejsca. Shannon uwielbia materac, na którym śpimy, dlatego kupiłem do tego domu taki sam. Jednak jest jej wręcz za wygodnie, ponieważ rozpycha się na wszystkie strony.

Gdy zaczęliśmy ze sobą sypiać, miała ten sam problem, nie mogła wyleżeć w moich objęciach i musiała się tego nauczyć. Cholera, ja musiałem się nauczyć, że czasem z nienacka kopnie mnie gdziekolwiek przyjdzie jej ochota. Raz uderzyła mnie z łokcia w nos. Nie było śmiesznie, gdy obudziła się i zobaczyła zakrwawioną pościel.

Teraz znowu się rozpycha, a ja jednocześnie nie chcę jej budzić i wszystko czego pragnę to to zrobić.

Po za tym jestem napalony.

Proszę, przyznałem się do tego.

Nie kochaliśmy się jeszcze od czasu, gdy tu przyjechała. Nie chciałem tego inicjować od razu, bo nie po to ich tu chciałem. Mam z żoną o wiele głębszy związek, niż seks, dlatego nie naciskam. Nie uprawiałem go od pół roku i to w porządku. To znaczy chodzi o to, że to mój wybór. No i przede wszystkim tym razem nigdzie nam się nie śpieszy. Mam bardzo dużo czasu dla siebie.

Jednak ja też chcę spać, dlatego musimy na nowo nauczyć się sypiać w tym samym łóżku.

Obejmuję ją ramieniem i chowam twarz w jej szyi. Słyszę, jak coś pomrukuje, po czym podskakuje.

Cholera.

Obraca się do mnie z przerażeniem w oczach.

– O Boże – łapie się za serce – Co ty robisz?

– Przytulam cię?

Odskoczyła od mojego dotyku, jakbym wcale.. nie, nie chcę o tym myśleć.

– Och, wiesz, że nie mogę tak zasnąć – mówi.

– No to musisz się nauczyć – warczę – Jesteśmy tu razem i...

– Przepraszam – często to powtarzała, gdy swoim małym ciałem zrzucała mnie z łóżka – Po prostu było pusto i nikt mnie nie przytulał, a gdy ostatni raz to robiłeś byłeś nagi, a nie w pełni ubrany i śpieszyłeś się na samolot.

Dobrze, wtedy przyleciałem na seks, bo byłem zdesperowany mojej żony i żeby chociaż na chwile zobaczyć moje dzieciaki.

– Mam się rozebrać?

Obraca się do mnie twarzą, przytulając poduszkę zamiast mnie.

Kurwa.

Obudziłem ją i widzę to w jej oczach. Nie chciałem tego. Ziewa szeroko i na chwile zamyka oczy.

– A chcesz? Bo ja.. – skąd bierze się niepewność w jej głosie?

– Co ty?

– Chyba nie chcę – mówi – Nie chcę się rozbierać.

– Okej – wyciągam rękę i dotykam jej policzka, odsuwając jej kosmyki włosów z twarzy – A mogę cię przytulić?

– A chcesz?

– Co to za pytania, kurwa? – bez sensu się wściekam – Przepraszam, nie chciałem przeklinać.

– Możemy to zrobić przy zgaszonym świetle?

– O czym ty mówisz?

– O seksie – rumieni się, a to do niej niepodobne – Obudziłeś mnie...

Kręcę głową, co raz bardziej gorączkowo.

– Nie, nie i jeszcze raz nie – próbuję ją przekonać.

– Och – przykrywa się bardziej kołdrą.

– Nie o to mi chodziło..

– Chodźmy spać – mówi – Jestem trochę zmęczona...

– Kochanie – przysuwam się do niej – Co ukrywasz?

– Dziesięć kilo – mówi cicho – Przytyłam dziesięć kilo – powtarza – Nie jestem atrakcyjna, jak ty. Jestem stara, brzydka i wiek mi nie służy, w odróżnieniu od ciebie – zaraz mi się popłacze – Przepraszam, nie chciałam przytyć, to....

– Przestań – syczę – Nie mogę tego słuchać.

– Och – mówi znowu.

– Kocham cię. Kocham cię, jak nigdy nikogo bym nie pokochał. Jesteś moją żoną i najlepszą przyjaciółką. Spędziliśmy razem dwadzieścia lat, mamy czwórkę dzieci. Myślisz, że czego od ciebie oczekuję? Że będziesz modelką?

Kurwa, znowu.

Teraz płacze.

– Hej – biorę jej twarz w dłonie – Jesteś moją modelką – mówię najpewniej, jak potrafię – Jesteś moją modelką, rozumiesz? Nie masz być modelką według ideałów świata, a według moich. A ty jesteś moim ideałem z dziesięcioma kilo więcej i czymkolwiek innym, co pojawiło się, a ty tego nie lubisz.

– Naprawdę? – skąd u niej ta niepewność siebie?

– Naprawdę – całuję ją w policzek – Myślę o tobie każdego dnia, w każdej minucie – szepczę jej na ucho – Widzę nas mających dwadzieścia lat, trzydzieści, czterdzieści, pięćdziesiąt i tak aż do setki. I wiesz, co?

– Co?

– Zawsze jesteśmy razem, zawsze.

– Nie zawsze – mówi.

– Myślisz, że jak dzieli nas dziesięć tysięcy kilometrów to nie jesteśmy razem?

– Luke'u Hemmingsie...

– Shannon Hemmings.

To coś w niej łamie.

– Pocałuj mnie, proszę.

– Kocham cię.

– Nazwij mnie jeszcze raz panią Hemmings, proszę.

Robię to o co mnie prosi, ale zaczynam od końca. Za każdym razem, gdy odrywam od niej swoje usta, powtarzam jej wszystko, co słyszy zbyt rzadko.

Naprawię to.

W końcu pozwala mi się rozebrać i się ze sobą kochać.

Jednak wtedy też dzieje się coś dziwnego.

Wiem, że się jej nie podoba, czuję to. Leży pode mną, kompletnie się nie ruszając i uciekając wzrokiem.

– Co robię źle? – pytam, przestając się poruszać.

– Nie wiem – obraca ode mnie głowę. Chcę ją pocałować, ale wtedy ona zaczyna płakać.

Wysuwam się z niej i przyciągam do swojej piersi. Nie oddaje uścisku. Leży tak, jakby mój dotyk ją palił i to nie w ten dobry sposób. Trzymam ją, ale wiem, że muszę puścić.

– Przepraszam – mówi.

– Hej, nie masz za co.

– Ja.. nie wiem, co się ze mną dzieje.

– Powoli, nauczymy się siebie od nowa.

I znowu płacze.

Nie szuka pocieszenia w moich ramionach. Odsuwa się, a ja nawet nie jestem pewny, kiedy i jak daleko.

Szukam słów.

Ale one nie przychodzą.

Be a dad •Hemmings•Where stories live. Discover now