67 |Męskie postawy|

2.3K 199 5
                                    

Matthew

Nelly leży z głową na mojej piersi. Przed chwilą właśnie mieliśmy bardzo intensywną wymianę zdań na temat jej domu, do którego wraca, gdy myśli, że dla nas jest ciężarem.

Teraz milczy, bo nie chce mnie słuchać i nie wierzy, że może tu zostać.

Uważa, że nasz związek nie jest na takim etapie i nie powinienem nosić takiej odpowiedzialności.

Może jestem takim facetem.

A może po prostu jestem człowiekiem, który nie chce, żeby wracała do domu, w którym nic nie jest pewne. Mama też nie lubi, gdy Nelly tam wraca. Ja nie mogę zazwyczaj wtedy w ogóle spać. Ona pewnie też nie śpi.

Co gorsza nigdy nie pozwoliła mi tam wejść. Mogę sobie tylko wyobrażać, jak tam jest. Jej mama nawet nie wie o mnie, ale ona uważa to za największy plus.

– Kocham cię – przerywam pierwszy ciszę.

– Wiem, Matt, dlatego nie chcę tego zepsuć o nigdy nie zgodzę się, żeby żyć na twojej rodziny utrzymaniu. Twoja mama niedługo rodzi...

– Jesteś rodziną, Nelly.

Moja dziewczyna, która ma bardzo grubą skorupę, wybucha płaczem.

Rzadko to robi, ale zawsze w odniesieniu do swojego domu.

Otaczam ją ramieniem, czekając, aż coś powie.

– Znajdę prace, wynajmę pokój, odetnę się od mamy.. mam już prace, ale ona...

– Nelly...

– Nie, twoja miłość nie niesie za sobą takich konsekwencji. Nie, po prostu nie.

– Chcesz, żebym cały czas się o ciebie bał? – pytam ostrzej – Żebym żył ze świadomością, że jesteś sama w jakimś okropnym pokoju....

– Może nie powinniśmy być razem.

To łamie mi serce.

To jedno zdanie niszczy mnie tak, jak nic innego.

Siadam, a ona musu usiąść ze mną.

– Jaką będę mamą, Matt?

– Dlaczego, do cholery, chcesz rozmawiać o dzieciach? – warczę – Dlaczego szesnastoletnia ty boi się żyć? Moja mama też nie miała wzoru, ani mój tata. Jednak nigdy się nie poddali. Zrobimy wszystko, co będziemy chcieli...

– Ale ty masz łatwiejszy start – przypomina mi.

– Możemy zacząć od zera, razem.

Kręci głową, jakby nie mogła uwierzyć, że poświęciłbym to dla niej.

– Lubię twój dom – dotyka mojego policzka – Co ja gadam, kocham go. Ale Matt, mamy szesnaście lat.

– Moi rodzice są ze sobą, odkąd mają szesnaście lat.

– Nie jesteśmy....

– Jesteśmy sobą, to prawda, ale teraz zasługujesz na wszystko, co najlepsze.

Opieram swoje czoło o jej czoło.

– Razem, Nelly.

– Jesteś dla mnie za dobry.

– Chyba ty.

Przewraca oczami.

– Kocham cię – może to tylko nastoletnie słowa, ale teraz mają bardzo dużo mocy.

Luke

Udaję, że ja to nie ja.

Już kilka osób zapytało mnie, czy jestem Luke'm Hemmingsem, ale kazałem naszemu publicyście puścić plotkę, że oddaję się zabawą w Nowej Zelandii, bo jestem bogatym dupkiem. Nawet wpisał mnie na listę gości jednego z tamtejszych hoteli i co jakiś czas puszcza jakieś plotki.

Mówię z australijskim akcentem, używając australijskich słów, co dodaje mi wiarygodności, że ja to nie ja.

Czekam na chłopców, bo moim zadaniem jest ich odebrać ze szkoły. Shannon śpi w domu, ja przejąłem wszystkie obowiązki. Robię śniadania, obiad, odwożę, przywożę, zajmuję się wszystkim, a dzieciaki przyglądają mi się z otwartymi oczami.

Wolę udawać, że ja to nie ja milion razy, niż znosić ludzi, którzy będą  za mną chodzić, gdy dowiedzą się, że ja to ja.

Jestem bierny.

Mój sekret może wydać się nie na moich warunkach, a wtedy rozpocznie się prawdziwe piekło.

Charlie i Eliot wybiegają ze szkoły. Kucam, żeby przytulić ich do piersi.

– Co tam?

Widzę ludzi, którzy nam się przyglądają. Jest to zdecydowanie to moje pokolenie.

– Tatusiu, co na obiad?

Taka przyziemna rzecz, która mnie tak długo omijała.

– Niespodzianka – całuję ich w głowy.

Ktoś staje na mojej drodze i jest gotowy mi zadać znowu to samo pytanie.

– Przepraszam, nie jestem nim.

I wiecie, co najgorsze? Nie czuję się tym człowiekiem, którym byłem przez te dwadzieścia lat. Jestem kimś innym, kimś kto ceni najmniejsze rzeczy i kocha przyziemność. Mogę nie być mistrzem gotowania, ale mogę gotować dla mojej rodziny, jednocześnie od czasu do czasu mogę pozwolić sobie zamówić homara.

Logan

Jest w ósmym miesiącu ciąży i nie opuszcza mnie na krok, jakby bała się, że zniknę. Skręcam meble do pokoiku dla małej. Mój brat też będzie miał córkę, dowiedzieli się jakiś czas temu. Ten czas zdecydowanie za szybko leci.

Pierwsze, co postawiłem w tym pokoju, który był moim biurem to duży miętowy fotel dla niej. Jednak ona woli stać za mną i przeczesywać moje włosy, które odrastają w moim naturalnym kolorze, a ja już nie planuję ich farbować.

– Powinnaś usiąść. Mówiłaś, że bolą cię plecy.

– Ale wtedy nie będę mogła cię dotykać.

Obracam głowę, żeby zobaczyć ją, jak wydyma wargi z niezadowolenia.

Chryste, jest taka młoda, widać to właśnie w takich chwilach.

– Możesz na mnie popatrzeć, kochanie.

Mała musi kopać, bo zabiera jedną dłoń z mojej głowy.

– Tatuś się o nas martwi, ale nie potrzebnie, bo dobrze się mamy.

– Więc niech tak zostanie. Usiądź proszę na fotelu.

– Dobrze.

Siada naprzeciw mnie z rękoma na swoim gigantycznym brzuchem, który przeciąża ją w jedną stronę. Uśmiecha się do mnie, a ja bez problemu odwzajemniam ten gest.

– Zrobić ci potem masaż?

– Jesteś dla mnie za dobry – uśmiecha się.

– Cóż, może to dlatego, że strasznie cię kocham i twój wielki brzuch.

– Słyszałaś, malutka? – zatacza kółka na brzuchu – Tatuś nas kocha.

Cholernie mocno i cholernie na zawsze.

Be a dad •Hemmings•Where stories live. Discover now