60 |ojciec i syn|

2.2K 179 16
                                    

Jestem tutaj przed Shannon. Przez to, że postanowiła polecieć tu tak nagle ma przed sobą przesiadkę. Będzie tu dopiero za jakieś dwanaście godzin.

Zaczynam od własnego domu, żeby wziąć samochód i jadę prosto do domu Ashtona.

Drzwi otwiera mi jakieś facet, ale to mnie nie dziwi.

– Kurwa, ich jest dwóch? – nie rozumiem.

Wchodzę do środka bez zastanowienia, ale on karze mi się zatrzymać w przedpokoju.

– Zabieraj łapy – rzucam do niego.

– Emma! Chodź tu!

Jak wcześniej nikt mógł nie widzieć, że jest ciężarna? Jak ona mogła nie wiedzieć? Nie miska żadnych objawów? Zupełnie niczego? To takie chore.

Emma pojawia się na dole.

– Luke! Co ty tu robisz?

– Matthew, czy on tu był?

– Ten dzieciak? – pyta facet Emme – A ty, kurwa, kto jego ojciec?

– Żebyś, kurwa, wiedział.

– Ja pierdole, Emma. Weż go wymarzyć, zabierz stąd, cokolwiek. Ilu jeszcze facetów się tu pojawi myśląc, że są ojcem tego dziecka? No i gdzie, kurwa, on właściwie jest?

On nim nie jest?

– Nie wiem, gdzie jest Matthew.

– Po co to zrobiłaś? – pytam ją – Po co sprawiłaś, że się w tobie zakochał?

Wzrusza ramionami.

– Nigdy nie byłam z prawiczkiem. Był taki słodki....

Muszę stąd wyjść.

– Też ją przeleciałeś? – pyta facet.

Naprawdę muszę kogoś uderzyć.

Zazwyczaj nie jestem zbyt agresywny, ale tym razem po prostu nie mogę się powstrzymać.

Uderzam tego idiotę.

– Jaki tatulek taki synalek!

Chce mi oddać i niestety mu się to udaje.

Emma krzyczy coś na temat wystarczającej ilości krwi, facet odrywa się ode mnie na chwile, a ja wykorzystuję to na małą ucieczkę.

Cóż, uciekam, bo nie bójka jest moim priorytetem, a znalezienie syna.

Co znaczy, że...

Gdzie ja do cholery mogę go szukać?

A wtedy przypominam sobie o namierzaniu jego telefonu i to staje się łatwiejsze.

Naprawdę musiał udać się do pieprzonego baru?

Ta, ciekawe, gdzie ja bym się udał, gdybym wierzył, że ktoś mnie kocha i że mogę być ojcem, a potem to by się okazało największym kłamstwem na świecie.

Cholera, chyba rośnie mi pieprzony guz.

Jadę, bo im prędzej tym lepiej.

A gdy już go znajduję nagle obezwładnia mnie zdenerwowanie.

– Matthew – kładę dłoń na jego ramieniu, a on obraca głowę w moją stronę.

Jest popity.

Ktoś, kurwa, pobił mojego syna.

I na dodatek płacze.

Próbuje otrzeć łzy, ale jest posiniaczony i boli go każdy dotyk.

– Co ty tutaj robisz?

– Przyjechałem po mojego syna, bo przeżywa ciężkie chwile.

– Dlaczego rośnie ci guz? – pyta.

– Bo cię kocham – obejmuję go ramieniem – A teraz powiedz mi wszystko.

– Zostawiłeś nas – mówi – Nigdy cię nie ma. To twoja wina. Przyjechałem tu i myślałem, że muszę być, jak ty, żebyś mnie kochał.

– Co za bzdura, Matt – warczę – Nie znoszę świata, jaki ludzie tu stworzyli. Są wyjątki, mam przyjaciół, ale większość? Większość jest taka, jak Emma. Przepraszam, że cię z nią zostawiłem. Nie tak to miało wyglądać, nie myślałem, że się w niej zakochasz. Myślałem, że zrozumiesz, dlaczego to nie jest to. Że znajdziesz kogoś takiego, jak ja.

– Nienawidzę cię – warczy bez przekonania – Nie jestem, ani tobą, ani wujkiem Loganem.

– Masz być sobą, Matt.

Odsuwa się ode mnie.

– Jestem tak strasznie wściekły – zaciska dłonie w pięści – Ale na siebie...

– Mów dalej – proszę go.

– Pomyślałem o Nelly – patrzy na mnie – To dziewczyna z Sydney.

Kiwam głową.

– Czasem czułem się przy niej, jakbym idealnie pasował do świata i nie musiał z niczego rezygnować. Nigdy się tak nie czułem. A gdy ją pocałowałem...

– Pocałowałeś ją?

Kiwa głową.

– Poczułem ulgę, tato. Poczułem ulgę, gdy dowiedziałem się, że to nie moje dziecko. Byłem po prostu wściekły, że dałem się tak oszukać. A teraz jestem rozczarowany sobą.

– Opowiedz mi więcej o tej dziewczynie.

Patrzy na mnie, jakby nie wierzył, że naprawdę mnie to obchodzi.

– Dlaczego tu przyleciałeś?

– Bo zrobiłbym dla ciebie wszystko – przypominam mu.

– A gdybym cię poprosił, żebyś wrócił do domu? Niby dlaczego miałbyś mnie posłuchać? Nie posłuchałeś mamy, ale posłuchasz swoje syna?! Niechcianego syna..

Jest zły na cały świat.

Rozumiem czemu mówi to wszystko.

– Nienawidzę was wszystkich!

Jest zagubiony.

Wstaje.

– Dlaczego nie mogę mieć normalnego domu? Dlaczego nie mogę być normalny?

Bo tak naprawdę nic na tym świecie takie nie jest.

– Zostaw mnie! – krzyczy – Jak mnie w ogóle znalazłeś?

Nic nie mówię.

A gdy ucieka, biegnę za nim.

Mój syn jeszcze nie wie, że nie da się uciec przed samym sobą.

Be a dad •Hemmings•Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang