56 |rodzice|

2.2K 176 9
                                    

Matthew

– Twoja mama zrobiła obiad – zapomniałem o jej czkawce, gdy ją pocałowałem, a ona teraz znowu się pojawia.

Podnosi się z ziemi i niemal biegnie do drzwi.

– Myślę, że może zaczekać.

Oczarowany.

Zaczarowany.

Może to wina jej czkawki.

Może ona jest magiczna.

Teraz to ja wydaję z siebie dziwny dźwięk, coś na kształt chichotu.

– O co chodzi, Matt?

Ta dziwna pewność siebie sprawia, że po prostu biorę jej policzek w dłoń i całuję.

Od niektórych rzeczy uzależniany się od razu i zdecydowanie tak jest w tej chwili.

– Matt – szepcze, gdy przysuwam usta do jej ust, a gdy już je niemal dotykam, jej znowu odbija się czkawka.

Opieram czoło o jej, co sprawia, że poruszam się z nią, gdy walczy z odbijaniem.

Staje na palcach, żeby opleść ramionami moją szyje. Jej palce giną we włosach na moim karku.

Uśmiecham się i ona też próbuje to zrobić.

Zatykam jej nos, bo to chyba pomaga, ale nie jej.

Przyciąga mnie bliżej.

– Pocałujesz mnie jeszcze raz, proszę? – przeczesuje moje włosy – Ta czkawka to z nerwów.. zaskoczenia..

– Z mojego powodu?

Kiwa głową.

Dlatego ją całuję. Może z jej powodu, może z mojego powodu, a może z powodu nas obojga.

Ktoś znowu otwiera moje drzwi, a raczej próbuje, bo Nelly ma o nie oparte plecy. Odsuwa się, a przez drzwi wpada Charlie.

– Dlaczego jesteście tacy czerwoni na twarzach?

Nelly łapie się za policzki.

– O co chodzi, kolego?

Charlie marszczy brwi.

– Jestem twoim bratem, a nie kolegą. Chodź, popływać, proszę? Proszę?

– A obiad?

– Po obiedzie... proszę?

– Dobrze.

Charlie wybiega z pokoju i biegnie po schodach. Nelly też jest już gotowa iść, ale łapię ją za rękę, głaszcząc wierzch jej dłoni.

– Mama zrobiła obiad powinniśmy go zjeść.

Ciągnę ją w stronę schodów, nie puszczając jej dłoni.

Nie potrafię wyobrazić siebie, żeby to było błędem.

Shannon

Jestem sentymentalna, a zobaczenie, jak mój syn całuje dziewczynę przypomniało mi coś o czym rozmawialiśmy kiedyś z Luke'm.

Ostatnio moje hormony szaleją i to jest powód, dlaczego wybieram numer i dzwonię z nadzieją, że nie odbierze i tak się dzieje.

Łatwo jest nagrać się na pocztę.

– Cześć, muszę ci o czymś powiedzieć, to głupie. Pamiętasz, jak rozmawialiśmy jeszcze zanim się urodził, że kiedyś dorośnie i będzie całował dziewczyny? To już ten moment, gdy trzeba mu wyjąc drzwi z framugi – chichoczę – Nie wiem, co wydarzyło się pomiędzy nim, a tą dziewczyną w LA, ale jestem pewna, że tak dwójka jest w sobie zakochana. Pozostała czwórka naszych dzieci też kiedyś taka będzie i...

Na tym urywam moją wiadomość.

Wszystko, co mogę zrobić to znowu się rozpłakać.

Staram się być silna, ale to naprawdę trudne.

Jestem zaskoczona, gdy dostrzegam ich na dole i jedzą obiad razem z resztą dzieciaków. Nie ma na ich twarzy cienia zażenowania, trzymają się za ręce pod stołem. To bardzo urocze. Mój syn jest uroczy. To zdecydowanie przypomina mi swojego tatę.

– Przepraszam, proszę pani.

Nelly jest dobrym dzieciakiem i jest w tym wszystkim prawdziwa. Ostatnio opowiedziała mi trochę o swojej rodzinie i zawsze jest tu mile widziana. Mają z Matthewem na siebie dobry wpływ.

– Nie masz za co.

Gdyby Luke tu był, a między nami byłoby dobrze, uśmiechałby się od ucha do ucha i przytulał mnie od tyłu, ciesząc się szczęściem naszego syna.

– Mogę iść później, mamusiu popływać? Matt pójdzie ze mną.

– Pytasz mnie o zgodę czy informujesz, Charlie? – czochram mu włosy.

Staram sobie ze wszystkim poradzić, ale wiem, że teraz jestem na etapie wyparcia i nie wyobrażam sobie, jak to będzie później.

– Ja już pójdę – mówi nagle dziewczyna mojego syna.

Już chcę ją zatrzymać, ponieważ wiem, że czuje się tutaj lepiej, niż u siebie w domu. Po za tym w tym wieku zauroczenia, a może nawet miłostki są bardzo ważne. Mogą pomóc lub cię zniszczyć. Matczynym zmysłem czuję, że oni sobie pomagają. Jednak Matthew robi to przede mną. Ciągnie ją z powrotem na krzesło.

Pochyla się, żeby coś do niej szepnąć, a to oburza Evelyn.

– Hej! Nie szepcze się na ucho w towarzystwie!

Jeśli Matthew będzie stawiał im przed nosem swój związek z Nelly, dzieciaki po raz pierwszy będą miały okazje zobaczyć po prostu zakochanych ludzi, którzy czują jakby ich największym obowiązkiem było spędzanie ze sobą każdej wolnej chwili. Nie chcę, żeby dzieci myślały, że to normalne, gdy rodzice są z daleka od siebie.

– Wiecie, co? – Boże, mam nadzieję, że to nie zabrzmi, jak zachęta do seksu – Może wy spędzicie trochę czasu razem, a ja pójdę z Charlie'm popływać. Co ty na to, chłopcze?

Ostatnio byłam bierną mamą.

– To ja też chcę! – krzyczy moja córeczka.

Matthew się rumieni.

Jest moim małym chłopcem, ale staram się dostrzegać w nim młodego mężczyznę.

– Mamo... – jęczy on.

– Możecie do nas dołączyć, ale..

Są nerwowi, więc wydaje mi się, że mają do porozmawiania. Pewnie, co się zmieni skoro wiem.

– Nie zamykajcie tylko drzwi, dobrze?

– Mamo! – tym razem zawstydzam ich oboje.

– Albo najlepiej zejdźcie tutaj do salonu...

Patrzę na dwa buraki.

Nie chciałam ich zawstydzić, ale jestem mamą.

Będę mamą do końca życia.

Cholera będę do końca życia wychowywać dzieci.

Ta świadomość mnie nie przeraża.

Tylko chciałabym, żeby był obok, żeby był rodzicem od początku do końca.

A zarazem chcę się do pozbyć z mojego życia.

Hormony?

Czy definicja toksycznego związku?

Be a dad •Hemmings•Where stories live. Discover now