55 |modelowo|

2.1K 178 20
                                    

– Matthew, cześć, synu. Nie wiem, która to już wiadomość, jaką ci zostawiam. Po pierwsze bardzo cię kocham, po drugie chciałem wrócić do tematu Emmy. Wiem, że nie odsłuchujesz tych wiadomości... Mój związek z mamą nigdy nie był taki, jak twój z Emmą. Byliśmy w sobie bardzo zakochani i zrobiłbym dla niej wszystko, ale ona nigdy tego nie oczekiwała. Twoja mama kocha chwile, nawet te, które przemijają jeszcze szybciej, niż chwile. To niesamowite, Matthew. Twój związek z Emmą.. zasługujesz na coś więcej. Na dużo więcej, na takiej coś, jak ja mam z mamą. Pewnie wydaje ci się to absurdalne, ale mamy z mamą coś prawdziwego. Znajdź to, co mam z mamą, a nie z dziewczyną, która biega tylko za pieniędzmi. Kocham cię i chcę dla ciebie tego, co najlepsze.

Nie wiem, dlaczego postanowiłem to odsłuchać. Może lubię katować siebie tym, jak bardzo ojciec lubi używać słów. Nie chcę być taki sam, dlatego muszę wrócić do mojej dziewczyny. Nie wierzę w żadne jego słowo.

Jest jeszcze jedna wiadomość.

– To nie brzmiało tak jak powinno, synu. Myślę, że jeszcze nigdy nie poczułeś, co to znaczy kochać i nie musisz tego widzieć od razu. Tylko Matthew, nie strać kogoś kim jesteś, bo ktoś ci mówi, że jako ktoś inny będzie ci lepiej.

Wiadomość się kończy, ale jest jeszcze kolejna.

– Kocham cię i niedługo wrócę. Wtedy wszystko ci wyjaśnię.

Chcę krzyczeć, a nawet wrzeszczeć, że w ogóle to odsłuchałem, ale wtedy ktoś puka do mojego pokoju i od razu do niego wchodzi.

– Hej – ten delikatny głos należy do Nelly – Twoja mama mnie wpuściła.

Coś się pomiędzy nami zmieniło, a ja nie potrafię już tak po prostu podejść do niej i z nią żartować. Czuję się winny. Tylko nie wiem, czego bardziej. Tego, że nie jestem, jak mój ojciec i tym razem w złym znaczeniu? Czy tego, że moje serce zaczyna szybciej bić?

– Nie było cię w szkole...

Chyba się trochę w tym pogubiłem.

W LA zapomniałem, jak bardo kocham mój dom, a tutaj zapominam, dlaczego muszę tam wrócić.

W jakiś pochrzaniony sposób zaczynam rozumieć tatę, który tak jakby wybierał pomiędzy złem, a mniejszym złem. Czy zostawić przyjaciół, czy rodzine? Czuję się w tej chwili tak samo, nawet jeśli moje uczucia do Nelly wychodzą po za kanon przyjaźni.

– Ta, postanowiłem zrobić sobie dzień wolny.

– Mama prosiła, żebym ci to przyniosła.

To jakaś paczka zaadresowana do mnie z Londynu. Wujek Logan tam jest, ale gdy ją otwieram okazuje się, że to nie od niego, a on taty.

– Co to? – ona też jest ostrożna, ale w innym tego słowa znaczeniu. Czuję, jakby była ostrożna, bo nie chce zostać zraniona.

– Modele do złożenia. Pieprzone London Eye i zamek królowej.

– Czy to nie jest proste? – paczka nie jest duża, modele też wyglądają się w miarę łatwe, więc czytam notkę od ojca jeszcze raz.

Przypomnij sobie, dlaczego robiłeś to dla przyjemności.

Żeby spędzić z nim czas, żeby się pośmiać, żeby mnie czegoś nauczył. Tak samo było z rodzeństwem, ale gdy pojawiła się Emma i tak naprawdę w ogóle nie była tym zainteresowana, wręcz celowo wkłada złe elementy w złe miejsca, żeby przykuć moją uwagę, a potem stwierdziła, że to głupie i nudne, jakoś już nie byłem tego taki pewny.

– Skoro takie proste, to pokaż, jak sobie radzisz. Kto pierwszy.

– Ty i te twoje głupie wyzwania – warczy, próbując ukryć uśmiech – Daj mi to łatwiejsze, jestem dziewczyną.

– O nie, Nelly tu nie ma taryfy ulgowej.

– Dobra – bierze pałac królowej – Zobaczymy, jakim jesteś inżynierem, Matt.

– Na pewno lepszym od ciebie.

Pokazuję jej język, a ona odwzajemnia się tym samym. Oboje już się uśmiechamy, wręcz śmiejemy i to wdaje się dobre i właściwe.

Nie wiem, jak mógłbym z tego zrezygnować.

Ale Nelly nie zamierza grać uczciwie. Gdy rozsypuję swoje części, ona podbiera mi je i myśli, że nie widzę. Jest małą oszustką. Jednak nie potrafi tego ukryć, ponieważ uśmiecha się pod nosem.

Próbuję zabrać coś jej, ale ona od razu zatrzymuje moją dłoń i mocno ją ściska, jakby chciała sprawić mi ból.

– O ty – chichocze, ale szybko zmienia się to w rechot.

Ciągnie mnie za rękę, a ja ciągnę ją. Przeciągamy się to na jedną to na drugą stronę. Bierze jeden z elementów i rzuca nim we mnie. Ja rzucam w nią kolejnym. Śmiejemy się, jakbyśmy nie robili tego od wieków.

W końcu to ona mnie zaskakuje, pociągając mocniej, niż się spodziewałem.

Lecę prosto na nią, przygniatając ją wraz z kawałkami modeli pomiędzy nami.

Śmieje się tak głośno, że czuję każdy dźwięk wibrujący na mojej piersi.

Mój policzek ociera się o jej.

Wstrzymuję oddech, a ona nagle dostaje czkawki.

To cholernie urocze.

Kurwa.

Ociera się o mój policzek, a ja o jej.

Jej ręka oplata, a raczej ściska moje ramie.

Mam się odsunąć?

Mogę się odsunąć.

Jednak przesuwam się w ten sposób, że leżymy do siebie głowami.

Nasze usta niemal znowu się stykają.

I tym razem.

Po prostu.

Jestem niewierny.

Nasze pocałunek jest porywczy.

Tak bardzo, że nasze usta zderzają niemal z bólem.

Oplata mnie ramionami.

Całuję tak, jak jeszcze nigdy nie zostałem pocałowany.

Jakby nic innego się nie liczyło.

Nic, kurwa, innego.

Sam także całuję, jakbym robił to po raz pierwszy.

Rośnie we mnie potrzeba, której nigdy nie czułem.

Dociskam się do niej, a ona na mnie napiera. Jesteśmy tak samo gwałtowni, jak synchronizowani.

– Dzieciaki! – i wtedy otwierają się drzwi.

Nelly chowa twarz w mojej piersi, gdy ja patrzę na mamę.

– Zrobiłam obiad, przepraszam.

I już jej nie ma.

Be a dad •Hemmings•Where stories live. Discover now