Po długiej rozmowie z ojciec o wszystkim, poszłam się spakować na trening. Dzisiaj, pierwszy raz będę jechała na niego sama! Przebrałam się w zwykłe, czarne legginsy oraz dużą bluzę z kapturem, gdyby później było chłodniej. Gotowa wyjechałam z domu. Droga do liceum zajęła mi tylko pięć minut, przy czym kiedy idę na nogach to zajmuje aż pół godziny. Zaparkowałam na stałym miejscu Maison'a, wysiadłam z własnego samochodu i wzięłam torbę z przedniego siedzenia. Panie dyrektorze, dlaczegoś pan tak zrobił, że trzecioklasiści mają trening przed moją drużyną i jak tylko przybywamy do szkoły to jest ich tysiące milionów, a milion się gapi na nasze "krągłości"?! Jakie to jest denerwujące! Wywróciłam oczami na gwizdy skierowane w moją stronę i poszłam do szatni, która jest po drugiej stronie szkoły, zaraz obok boiska.
Wchodząc do damskiej szatni, zastałam wielki baner z kolorowym napisem Dziękujemy! i baloniki z helem.-Dzięki tobie się dostałyśmy!!- krzyknęła najlepsza bramkarka jaką kiedykolwiek poznałam, Elize.
-Nie trzeba było...- powiedziałam z uśmiechem, rzucając torbę na moje miejsce.
-Trzeba! Jesteś naszą kapitanką!- krzyknęła Monica, skrzydłowa. Wszystkie się do mnie przytuliły, a kiedy zakończył się "grupowy uścisk" przebrałyśmy się i wyszłyśmy na boisko, gdzie czekał już trener.
-Dzięwczęta. Jak wiecie, dostałyście się na zawody międzynarodowe w piłce nożnej. Z tej okazji, treningi będą zamiast dwa razy w tygodniu, trzy razy o tej samej godzinie, do momentu zawodów. Żeby się przygotować, na co drugi trening będą przyjeżdżać drużyny z okolic.- mówił trener, chodząc wzdłuż stolika sędziów.
-Męskie czy damskie?- spytała jedna z dziewczyn. Każda z nas była podekscytowana oraz ciekawa.
-Damskie, ale w ostatni trening przed zawodami będziecie grać z drużyną męską z naszego liceum. Tak wiem, są od was starsi o rok. Ale wy jesteście najlepsze! Poradzicie sobie z nimi!
-Trenerze, kiedy są te zawody?- spytałam. Do mężczyzny podeszła nasza profesor od fizyki, przez co facet zupełnie odpłynął.
-Za miesiąc. Musimy się ostro wziąć za robotę! Loris, rozgrzewka półgodzinna! Potem poćwiczycie karne! Ja muszę pilnie porozmawiać.- krzyknął trener i odszedł z nauczycielką kilka metrów w trybuny. Poprowadziłam jak zwykle rozgrzewkę, a potem tak jak kazał trener, ćwiczyłyśmy rzuty karne, ale z małym utrudnieniem. A mianowicie, miałyśmy trafić zza połowy boiska.
-Spróbuj spod drugiej bramki Diana!- krzyknął trener. Kiwnęłam głową i odeszłam te pięćdziesiąt jeden metrów.
-Trafisz!- pomyślałam, kopiąc piłkę. Lizzy nie zdążyła skoczyć i sprzęt sportowy wpadł idealnie w lewy górny róg.
-I tak nie wygracie zawodów!!!- krzyknęła... CO TU DO JASNEJ CIASNEJ ROBI AMANDA!?
-Myślałam, że pojechałaś robić sobie paznokcie!- krzyknęła z kpiną Lizzy. Amanda, jest szkolną laseczką do towarzystwa. Przeleciała ją cała Ameryka, a jeśli ktoś tego nie zrobił to na pewno zrobi. To coś ma długie, blond włosy, błękitne oczy i co dziwne, nie nosi tapety. Maluje się, ale nie bardzo mocno. Ubiera się lekko, nosi szpilki, ale nie są one na pół metra.
-Do Japonii polecę jutro. Dzisiaj byłam u fryzjera...- mówiła, ale Monica jej przerwała krótkimi zdaniami:
-Do kogo to mówisz? Bo żadnej z nas to nie obchodzi!- Amanda prychnęła i odeszła, potykając się o swoje nogi oraz upadając. ONA MA TATUAŻ Z WIELKIM GÓWNEM NA UDZIE! Wszystkie zaczęłyśme się śmiać, nawet trener i nauczycielka wybuchnęli głośnym śmiechem.
YOU ARE READING
Księżniczka innego świata (1,2)
Randomokładka zrobiona przez @Pocket_Fray09 ❤️ (Skończone, w trakcie korekty) Nazywam się Diana Luris, mam siedemnaście lat. Jestem córką właściciela największej firmy ochroniarskiej i właścicielki korporacji. Mam blond włosy, czarne jak węgle oczy. Jeste...