~Miesiąc później, bal za dwa tygodnie~
Przez całą drogę do domu z szkoły moja siostra była zapatrzona w telefon i co chwila się do niego szczerzyła, jak mysz do sera.
-Z kim tak romansujesz?- spytałam w końcu.
-Z Louis'em. Piszę, że też się tu przeprowadził i zaprasza nas na imprezę w ten piątek do willi bractwa z koledżu, do którego należy.- powiedziała, jakby nic się nie stało.
-On dwa razy podjął się próby mojego morderstwa, a ty chcesz iść na jego impreze?!- wrzasnęłam, zatrzymując się na światłach.
-Ale żyjesz! Louis przyznał mi się, że nie chciał Cie zabić. To miał być zwykły żart!
-Żart, tak!? Jakiś nieśmieszny! Jak chcesz iść na tą imprezę, to idź. Ja cię nie trzymam.- wysadziłam siostrę pod domem i szybko napisałam do Caspr'a, czy teraz ma czas. Odpowiedział, że ma.
Pojechałam więc pod salon. Tam zostawiłam samochód i poszłam razem z zielonowłosym do kawiarni obok.
-Coś się stało, że tak nagle napisałaś?- spytał, kiedy złożyliśmy zamówienia.
-Pokłóciłam się z siostrą, a dzielę z nią pokój i nie chcę zostać przez nią zamordowana.- zaśmiałam się smutno.
-O co się pokłóciłyście, jeśli mogę zapytać? Może jakoś zaradzę.
-To bardzo długa historia i jest w niej za dużo informacji, o których nie możesz wiedzieć.
-Czemu nie mogę?
-Bo gdybyś wiedział, musiałabym Cię zamordować.
-Bardzo śmieszne. W salonie wszyscy mówią, że jesteś jedną z wampirów i, że jesteś The Black Heart. To prawda?
Shit!! Schowałam twarz w kapturze bluzy Mais'a (dziś znów ją załóżyłam bo jest mega zimno), ale nie mogłam uniknąć odpowiedzi.
-Czyli tak... Wow! Robiłem tatuaż najgroźniejszej babce świata!- krzyknął.
-Cicho! Jeszcze ktoś usłuszy!
-Przepraszam...
-Obiecaj, że nikomu nie powiesz.- warknęłam przyjaźnie (jeśli się wogóle tak da).
-Obiecuję, ale ty też mi coś obiecaj.- zdziwiona spojrzałam na chłopaka.
-Dwie rzeczy. Jedna, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi, a druga, że pójdziesz ze mną w ten piątek na imprezę do bractwa z koledżu.- na TĄ impreze!?
-Jestem homo.- dodał.
-Przyjaciółmi możemy zostać, a z tą imprezą może być problem.- powiedziałam, tak troszku (baaaaaaardzo) zakłopotana.
-No proszę!! Przyjacielowi odmówisz?- spytał głosem małego dziecka i zrobił minę smutnego szczeniaczka.
-Ugh! Dobrze! Pójdę, ale musisz mi doradzić w wyborze sukienki.- zaśmiałam się z miny przyjaciela i zaczęłam pić swoją kawę.
-Najpierw, to ja muszę zobaczyć Twoją szafę. O! Skoczymy potem do fryzjera? Muszę zmienić kolor włosów! Zielony mam już od pół roku!! Jaki preferujesz?- mówił, bardzo zainteresowany kelnerem.
-Do Ciebie, pasowałby blond.- stwierdziłam.
-Po blond włosy!!- krzyknął, zwracając uwagę wszystkich w kawiarni.
-Własnego życia nie macie?!- zapytałam. Ludzie wrócili do swoich poprzednich zadań, a my wybuchliśmy głośnym śmiechem. Po dwóch minutach podszedł do nas ten kelner i wyprosił z kawiarni.
-Proszę wyjść. Państwo jest bardzo nieuprzejme, w stosunku do innych klientów!- przedrzeźniałam kelnera i wskoczyłam na barana przyjaciela. Siedziałam na jego barkach przez całą drogę do salonu fryzjerskiego, w którym miesiąc temu farbowałam włosy.
CZYTASZ
Księżniczka innego świata (1,2)
Randomokładka zrobiona przez @Pocket_Fray09 ❤️ (Skończone, w trakcie korekty) Nazywam się Diana Luris, mam siedemnaście lat. Jestem córką właściciela największej firmy ochroniarskiej i właścicielki korporacji. Mam blond włosy, czarne jak węgle oczy. Jeste...