2.36 A może jednak nie bal?

1.3K 44 0
                                    

-Myślisz, że Luke będzie zły, że idziemy razem?- zapytał mnie przyjaciel, zapalając silnik swojego Audi.

-Nie chcę o nim myśleć. To zakłamany idiota.-odpowiedziałam i zapięłam swój pas.

-Przepraszam...- mruknął lekko zakłopotany blondyn i podgłosił muzykę w radiu.

Oboje zaczęliśmy śpiewać z otwartymi oknami, chyba czym "zwabiliśmy" do siebie psy.

-Nie zagłośno się muzyki słucha?- zapytał policjant, wychylając się przez okno Audi do środka.

-Nie ma przepisów, które zabraniają słuchać głośno muzyki we własnym samochodzie.- Casper zagiął gościa.

-Dobra, dobra młody. Nie cwaniakuj tak. Gdzie się wybieracie, że jesteście tak wystrojeni?- policjant zmienił temat.

-Na szkolny bal.- odpowiedziałam, szybko wyciągając z torebki telefon i napisałam do wujka-przełożonego i dyrektora- że może się spóźnimy, bo psy się nami zainteresowały.

-Do kogo piszesz dziewczynko? Do przyjaciółeczki?- pytał drugi policjant ze śmiechem.

-Nie, piszę do wujka. Jakie macie podstawy zatrzymania nas?

-Tak o.- mruknął szybko ten pierwszy. Obaj poszli trochę do tyłu się naradzić.

-Szybko zasuń szybę i jedź. To nie prawdziwe gliny.- powiedziałam z strachem.

-Po czym to sądzisz?

-Bo z tyłu mają karabin maszynowy. Jedź!!- Casper jak najszybciej mógł odjechał, nie zatrzymując się.

-Musimy ich zgubić. -powiedziałam, co chwila patrząc do tyłu.

Casper jeździł po takich uliczkach, których istnienia nie znałam.

-Napisz szybko do kogoś z gangu, żeby nam pomogli. Sami sobie z nimi nie poradzimy.- mówił Casper, sam nie wiedząc co zrobić.

Wybrałam numer do wujka.

(Przełożony, Diana)

-Pomóż!!

-Co się dzieje!?- słyszałam jak wujek wybiega z szkoły i wsiada do swojego samochodu.

-Dwójka facetów jedzie za nami od dwudziestu minut. Na tylnych siedzeniach mają karabiny maszynowe. Ch*j wie co mają w bagażniku!!

-Gdzie wy jesteście?

-Krążymy po uliczkach Miami. Teraz chyba jesteśmy na Coral Way.

-Jedźcie do momentu, aż dojedziecie do Jose Marti Park. Tam będę czekał z najlepszymi ludźmi.

-Otworzyli ogień. Narazie tylko z beretek.

-Przyspieszcie na maxa! Ja zapłacę mandaty. Chłopaki już czekają przy drugim wejściu do parku.

-Mamy dwie minuty drogi!!

-Dacie sobie radę. Kto prowadzi?

-Casper.

-Jak szybko jedzie?

-Tyle ile na maxa na liczniku. Ma tylko Audi A1.

-Chłopaki już jadą w waszą stronę.

-Widzimy ich. Dadzą sobie radę?

-Na pewno dadzą.

-Skręcaj na bal. Oni się już nimi zajmą.

-Nie dojedziemy do liceum.

-Macie rannego?!

-Nie, ale nie nadajemy się na bal. Jesteśmy masakrycznie spoceni.

-No nie... Ale bal, masz też za rok.

-Ale on jest maturalny. Ja jestem w drugiej klasie, nie trzeciej.

-No tak... To jedźcie do siedziby i się ogarnijcie, a potem pojedziemy na plaże.

-Okej.

Rozłączyłam się. Zrobiliśmy co kazał wujek, ciągle mając kontakt z naszymi ludźmi na akcji.








Księżniczka innego świata (1,2)Where stories live. Discover now