2.22 Obiecaj, że oddasz mi Amande

1.5K 52 2
                                    

Na balkonie, zobaczyłam ciemną postać, stojącą tyłem do drzwi. Po cichu wzięłam pistolet z komody, nie przestając płakać. Chcę, żeby ta postać myślała, że jestem bardzo załamana i leżę na łóżku.

Przyłożyłam broń do skroni mężczyzny, ściągając przy tym jego kaptur, ale nie widząc twarzy.

-Kim jesteś, czego chcesz i jak się dostałeś do mojego domu?- warknęłam.

-Potrzebujemy Twojej pomocy, Diano.- odpowiedział facet, nie odwracając się.

-Kim jesteś!?- powtórzyłam pytanie.

-Twoim przyjacielem z dzieciństwa.-mówił, odwracając się. To Louis.

-Czego ode mnie chcesz?- pytałam, nie odrywając broni od jego głowy.

-Potrzebuję Twojej pomocy. Moja mama ma problemy, a ty jesteś najlepsza w hackowaniu.- mówił płacząc. Widziałam, że to prawda. Louis płakał.

-Pomogę. Ale obiecaj, że oddasz mi Amande.- włożyłam broń do paska od spodni i zaprowadziłam chłopaka do pokoju.

-Dziękuję. Amanda zamieszkała w domu bractwa. Ja tam nie mieszkam, ale dość często przebywam w tym miejcu. Amanda przykleiła się do Twojego ex. Cały czas baraszkują w kuchni, w salonie, w łazience, w autach, w parkingu, na zajęciach. Wszędzie. Amanda co chwila powtarza, że są razem. Chyba nie chcę wrócić do domu.- mówił, a ja zaczęłam znowu płakać.

-Powiedz mi. Jakie to problemy?

-Została zamordowana cyfrowo. Nie może wrócić do kraju, nic kupić i dostać pracy.  Do tego, ktoś codziennie wysyła jej sms'y o śmierci każdego z naszej rodziny.- mówił poważnie, ale po jego policzkach dalej spływały łzy.

-Potrzebuję profesjonalnego sprzętu. Najbliższy jest w miejscu, do którego nie mam wstępu. A kolejny, jest gdzieś w oceanie.

-Kupię Ci taki sprzęt. Nawet dzisiaj. Tylko powiedz co dokładnie.- oznajmił zdesperowany.

-To wydatek nawet kilkudziesięciu tysięcy.

-Wskakuj do auta. Pojedziemy to kupić.- powiedział i zbiegł do garażu. Skąd zna drogę!? Pobiegłam za nim.

-Ale Louis!!- krzyknęłam, gdy wsiadał do auta taty.

-Wsiadaj i nie gadaj.- powiedział. Wywróciłam oczami i wsiadłam na miejsce pasażera.

-Pojedziemy do najbardziej profesjonalnego sklepu z najbardziej profesjonalnym sprzętem na calutkiej Florydzie. Ale najpierw skoczymy do mnie po hajs.- mówił poważnie, ale przy ostatnich słowach się zaśmiał. Tak... normalnie.

-Mam pytanie. Ale się obraź. Dlaczego to zrobiłeś, kiedy byłam w szpitalu?- spytałam. Oczy Louis'a powiększyły się dwukrotnie, a auto zwolniło.

-Kazano mi.- wytłumaczył oschle.

-Kto Ci kazał?

-Bractwo.

-Dlaczego akurat ja??

-...

-Odpowiedz. Dlaczego to ja??

-Bo ofiarą miała być osoba którą kocham!- wrzasnął, zatrzymując się przy willi bractwa. Szybko wysiadł z auta, nawet nie zamykając drzwi.

-O ku*a. Louis i Luke mnie kochają. Ku*a.- mówiłam niedowierzając.

-Kocha Luke'a.- mówiło serce.

-Nie może. On jest zły. -odezwało się sumienie.

-Ale Diana go kocha! Nie zrozumiesz tego głupi mózgu! To miłość! PRAWDZIWA MIŁOŚĆ!!

-Nie istnieje coś takiego jak prawdziwa miłość. Może i czuje się dobrze przy nim, ale...

-Ale co?

-Właśnie nie wiem. Jakiś blondyn zaprząta wszystkie moje komórki.

-Widzisz? Diana o nim myśli! To musi być miłość.

-A co z Louis'em? Przecież nie może go tak zostawić! On ją kocha!

-Ale ją zranił. A kto rani, ten nie kocha, tylko udaję.

W mojej głowie toczyła się właśnie wojna między sercem a mózgiem.

-Kocham Luke'a.- powiedziałam do siebie.

-Okej...- JEJUŃKU!!! TERAZ ZRANIŁAM UCZUCIA LOUIS'A!

-Rozumiem. Zraniłem Cię i prawie zabiłem. Przepraszam. Odwiozę Cię do domu. Pogadam z innymi osobami.- mówił Louis. Zrobiło mi się go naprawdę żal. Chciał dobrze.

-Przepraszam.- szepnęłam i wybiegłam z auta. Wchodząc do domu, zobaczyłam wkurwionego Maison'a z wałkiem w ręce i prawie płaczącego Casp'ra.

-Wasz też przepraszam.- mruknęłam, wchodząc po schodach na góre. Kolejne dzisiaj łzy spływały po moich policzkach.

W domy była taka cisza, że dało się usłyszeć jak słone łzy kapią na schody.

*kap*,  *kap*, *kap*, *kap*, *kap*, *kap*

-Co się stało?- zapytał z dołu brat.

-Nic. Nie idźcie do mnie. Chcę pobyć trochę sama.- wychlipałam, wchodząc do mojej izolatki.






Księżniczka innego świata (1,2)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora