14. "Oficjalnie, mieszkasz w tym domu"

2.5K 92 3
                                    

Kolejny dzień przebiegał normalnie, do czasu otrzymania dziwnego sms'a.

Nieznany numer: Ty będziesz następna.

Ja: Kim jesteś?

Nieznany numer: Znasz mnie, ale nie poznasz.

Ja: O co Ci chodzi?

Nieznany numer: O Ciebie złotko.

Ja: Nie nazywaj mnie tak

Nieznany numer: Wiem, jaką masz przeszłość z tym słowem, złotko.

Ja: Skąd?

Nieznany numer: Różne plotki chodzą po świecie.

Nieznany numer: Możesz odsłonić zasłony?

Przestraszona podeszłam do okna i leciutko odsłoniłam zasłony. Zobaczywszy wysokiego mężczyzne ubranego na czarno z telefonem w ręku zaczęłam piszczeć i płakać na raz.

Nieznany numer: Nie ukryjesz się tak, czy inaczej.

Pobiegłam do gabinetu Olivier'a, wskoczyłam na jego kolana i przytuliłam się najmocniej jak potrafiłam.

Mam daleko gdzieś, że rozmawia z może przyszłym członkiem gangu.

-Co się stało?- spytał, głaszcząc moje włosy tak, jak robiła to mama.

-Dostawałam sms'y od jakiegoś faceta, że będę następna, mówił że zna moją historie z "złotko", a potem żebym odsłoniła zasłony.
Stał centralnie pod moim oknem!!- wypłakałam.

Dlaczego nie poszłam do taty, albo do Maison'a? Bo tata jest na spotkaniu na drugim końcu stanu, a Mais musiał zostać w szpitalu.

-Przypilnuj chłopaka, ja sprawdzę teren z ochroniarzami.- powiedział ostro, biorąc broń z szuflady w biurku.

Kiedy Olivier wyszedł, blondyn dał mi chusteczkę higieniczą, którą wytarłam łzy.

-Na jakiej pozycji chciałbyś u nas pracować?- spytałam, poprawiając się w fotelu kuzyna.

-W sumie, to przy rannych. Pięć lat pracowałem w szpitalu na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej, a trzy lata jako lekarz sądowy, więc myślę, że mam wprawę w tych sprawach.- oznajmił.

-W których placówkach pracowałeś?- zapytałam. Mężczyzna podał mi nazwy jego miejsc pracy, a ja sprawdziłam, czy nie kłamie.

-Okej, mówisz prawde.- odpowiedziałam.

-Ile masz lat?- zapytał.

-Kobiet nie pyta się o wiek.- prychnęłam, ale z lekkim uśmiechem. To taki zabawny człowiek...

-A więc, w którym roku zostałaś poczęta?- spytał z wielką elegancją.

-W roku początku dwudziestego pierwszego wieku.- odpowiedziałam, równie elegancko. Po kilku sekundach zaczęliśmy się śmiać z tej udawanej arystokracji.

Rozmawialiśmy jeszcze przez dwie godziny, o wszystkim i o niczym.

-Przyjmuję Cię.- powiedziałam. Twarz blondyna przybrała kolor biały, a jego oczy się zaświeciły na max'a.

-Ty jesteś szefem?- spytał, lekko przestraszony.

-Nie, ale jeśli nie ma jego i zastępcy to ja pełnie ich funkcję.- odpowiedziałam. To jest prawdą. Tata i Olivier pozwalają, a nawet każą mi pod ich nieobecność sprawować pozycje szefa. Maison, wtedy ma pełnić funkcje zastępcy, ale niestety teraz go nie ma, więc muszę też być zastępcą siebie samej. Wiem, popaprane.

-Dziękuję!!!- krzyknął blondyn. Wzięłam swój telefon i zadzwoniłam do Marcus'a.

Odebrała Amanda...

(Amanda, Diana)

-Czegoś potrzebujesz od MOJEGO CHŁOPAKA dziwko?!

-Tak, potrzebuję. A Tobie, radzę wynosić się z tego domu w tej chwili, bo pokaże mu Twoje zdjęcie z treningu i Twój gówniany tatuaż.

-Zaraz wyjdę...

-Gdzie jest Marcus?

-Poszedł gdzieś z Olivier'em.

-Jeszcze nie wrócili?

-Nie, ale WSZYSTKIEGO NAJGORSZEGO GRUBASIE!!

Noi się rozłączyła.

-Masz dzisiaj urodziny?- spytał.

-Nie mam.- odpowiedziałam.

-Miałam trzy miesiące temu.- dodałam.

-Czyli w lutym...- powiedział cicho.

-Więc, oficjalnie mieszkasz w tym domu.- powiedziałam.

-Oprowadziłabyś mnie?- zapytał, lekko zakłopotany.

-Ja muszę zająć się papierkami, ale oprowadzi się też ktoś miły. -zawołałam do biura Francisco i poznałam go z blondynem. Franc poszedł oprowadzać nowego, a ja zajęłam się papierkową robotą, związaną z przyjęciem nowego człowieka.

Księżniczka innego świata (1,2)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن