Kolejny dzień przebiegał normalnie, do czasu otrzymania dziwnego sms'a.
Nieznany numer: Ty będziesz następna.
Ja: Kim jesteś?
Nieznany numer: Znasz mnie, ale nie poznasz.
Ja: O co Ci chodzi?
Nieznany numer: O Ciebie złotko.
Ja: Nie nazywaj mnie tak
Nieznany numer: Wiem, jaką masz przeszłość z tym słowem, złotko.
Ja: Skąd?
Nieznany numer: Różne plotki chodzą po świecie.
Nieznany numer: Możesz odsłonić zasłony?
Przestraszona podeszłam do okna i leciutko odsłoniłam zasłony. Zobaczywszy wysokiego mężczyzne ubranego na czarno z telefonem w ręku zaczęłam piszczeć i płakać na raz.
Nieznany numer: Nie ukryjesz się tak, czy inaczej.
Pobiegłam do gabinetu Olivier'a, wskoczyłam na jego kolana i przytuliłam się najmocniej jak potrafiłam.
Mam daleko gdzieś, że rozmawia z może przyszłym członkiem gangu.
-Co się stało?- spytał, głaszcząc moje włosy tak, jak robiła to mama.
-Dostawałam sms'y od jakiegoś faceta, że będę następna, mówił że zna moją historie z "złotko", a potem żebym odsłoniła zasłony.
Stał centralnie pod moim oknem!!- wypłakałam.Dlaczego nie poszłam do taty, albo do Maison'a? Bo tata jest na spotkaniu na drugim końcu stanu, a Mais musiał zostać w szpitalu.
-Przypilnuj chłopaka, ja sprawdzę teren z ochroniarzami.- powiedział ostro, biorąc broń z szuflady w biurku.
Kiedy Olivier wyszedł, blondyn dał mi chusteczkę higieniczą, którą wytarłam łzy.
-Na jakiej pozycji chciałbyś u nas pracować?- spytałam, poprawiając się w fotelu kuzyna.
-W sumie, to przy rannych. Pięć lat pracowałem w szpitalu na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej, a trzy lata jako lekarz sądowy, więc myślę, że mam wprawę w tych sprawach.- oznajmił.
-W których placówkach pracowałeś?- zapytałam. Mężczyzna podał mi nazwy jego miejsc pracy, a ja sprawdziłam, czy nie kłamie.
-Okej, mówisz prawde.- odpowiedziałam.
-Ile masz lat?- zapytał.
-Kobiet nie pyta się o wiek.- prychnęłam, ale z lekkim uśmiechem. To taki zabawny człowiek...
-A więc, w którym roku zostałaś poczęta?- spytał z wielką elegancją.
-W roku początku dwudziestego pierwszego wieku.- odpowiedziałam, równie elegancko. Po kilku sekundach zaczęliśmy się śmiać z tej udawanej arystokracji.
Rozmawialiśmy jeszcze przez dwie godziny, o wszystkim i o niczym.
-Przyjmuję Cię.- powiedziałam. Twarz blondyna przybrała kolor biały, a jego oczy się zaświeciły na max'a.
-Ty jesteś szefem?- spytał, lekko przestraszony.
-Nie, ale jeśli nie ma jego i zastępcy to ja pełnie ich funkcję.- odpowiedziałam. To jest prawdą. Tata i Olivier pozwalają, a nawet każą mi pod ich nieobecność sprawować pozycje szefa. Maison, wtedy ma pełnić funkcje zastępcy, ale niestety teraz go nie ma, więc muszę też być zastępcą siebie samej. Wiem, popaprane.
-Dziękuję!!!- krzyknął blondyn. Wzięłam swój telefon i zadzwoniłam do Marcus'a.
Odebrała Amanda...
(Amanda, Diana)
-Czegoś potrzebujesz od MOJEGO CHŁOPAKA dziwko?!
-Tak, potrzebuję. A Tobie, radzę wynosić się z tego domu w tej chwili, bo pokaże mu Twoje zdjęcie z treningu i Twój gówniany tatuaż.
-Zaraz wyjdę...
-Gdzie jest Marcus?
-Poszedł gdzieś z Olivier'em.
-Jeszcze nie wrócili?
-Nie, ale WSZYSTKIEGO NAJGORSZEGO GRUBASIE!!
Noi się rozłączyła.
-Masz dzisiaj urodziny?- spytał.
-Nie mam.- odpowiedziałam.
-Miałam trzy miesiące temu.- dodałam.
-Czyli w lutym...- powiedział cicho.
-Więc, oficjalnie mieszkasz w tym domu.- powiedziałam.
-Oprowadziłabyś mnie?- zapytał, lekko zakłopotany.
-Ja muszę zająć się papierkami, ale oprowadzi się też ktoś miły. -zawołałam do biura Francisco i poznałam go z blondynem. Franc poszedł oprowadzać nowego, a ja zajęłam się papierkową robotą, związaną z przyjęciem nowego człowieka.
أنت تقرأ
Księżniczka innego świata (1,2)
عشوائيokładka zrobiona przez @Pocket_Fray09 ❤️ (Skończone, w trakcie korekty) Nazywam się Diana Luris, mam siedemnaście lat. Jestem córką właściciela największej firmy ochroniarskiej i właścicielki korporacji. Mam blond włosy, czarne jak węgle oczy. Jeste...