2.20 Ochroniarza?!

1.5K 57 0
                                    

Po wyjeździe tych mężczyzn położyłam się spać do pokoju gościnnego, wcześniej oczywiście biorąc kąpiel.

Tak sobie spałam przez cztery godziny, a potem wstałam, poszłam do kuchni coś zjeść i wróciłam spać.

~~

Obudziłam się (tak już całkiem) około trzeciej popołudniu, a gadałam z tymi facetami o ósmej rano. Przebrałam się w bardziej sportowe ciuchy, zjadłam na szybko sałatkę w kuchni i poszłam do gabinetu "wujka".

-Jakby wrócili, to powiedz Mais'owi, żeby do mnie zadzwonił. Będę biegać tu w okolicy.- oznajmiłam i miałam wychodzić, ale szef oddziału mnie zatrzymał.

-Sama nie będziesz biegać. Wokół jest tylko ogromny, gęsty las. Przydzielę Ci ochroniarza. Twój tata by mnie zamordował, gdyby coś Ci się stało.- powiedział. Szybko napisał do kogoś sms'a i powrócił do rozmowy ze mną.

-A wogóle jak tam u was? Mais się chwaił, że będziecie mieć braciszka. To prawda?- pytał.

-Tak, to prawda. Ma mieć na imię Ben. Tata mówił, że nawet wytatuował sobie imiona naszej piątki na przedramieniu.

-A Amamda? Maria na to pozwoliła? Przeciez to dowód zdrady! Zaraz... Piątki? Was jest tylko czworo!

-Ale mama, kocha nas wszystkich tak damo. Bez wyjątku. Jeszcze May.- warknęłam, troszeczkę niemiło.

-Kto będzie tym ochroniarzem?- spytałam wkońcu.

-Luke. Słyszałem, że wam się ostatnio niezbyt układa.- w tym momencie do gabinetu wpadł Luke, w krótkich spodenkach i koszulce na szelkach, odsłaniającą jego bardzo umięśnione ręce.

-Weź ubierz jaką koszulke, bo aż się gorąco robi.- zażartował blondyn. Wystawiłam mu język, poprawiłam włosy i wyszłam z budynku.

-Kiedy zrobiłaś ten tatuaż na nodze? Nie widziałem go nigdy.- spytał, otwierając mi bramke i chowając przy okazji pistolet za spodnie.

-Z miesiąc temu. Mam nadzieję, że ten pistolet jest Ci potrzebny tylko dla obrony.- Luke lekko się zdziwił moją spostrzegawczością, ale kiwnął potwierdzająco głową.

-Tak jak wszystkie Twoje noże.- zaśmiał się, odbijając piłeczke.

-Teraz, mam tylko dwa sztylety w butach. TYLKO.- powiedziałam z lekkim śmiechem, przyspieszając nieco kroku.

Po pięciu minutach ciągłego przyspieszania, biegniemy ze średnią prędkością dwadzieścia na godzinę.

Kiedy Luke już prawie mnie wyprzedził, mój telefon zaczął dzwonić, a na jego ekranie pojawił się śpiący Mais.

Szybko odebrałam i zaczęłam wracać w stronę siedziby. Luke obok.

(Diana, Maison)

-Co tam?

-Chłopaki już są z tym gościem.

-Po co go brali?

-Bo on ma dla Ciebie informacje.

-Nie mógł przekazać pośrednio przez nich?

-Nie. Podobno, to coś związanego z mamą.

-Cała sprawa jest z nią związana.

-To pozytywna wiadomość. Wracaj szybko.

-Czyli mamie i Ben'owi nic nie jest?

-Wszystko u nich w porządku. Ile wam zajmie powrót?

-Mi pięć minut. Luke'owi około pół godziny.

-Dobra. Masz te pięć minut. Będą czekać na Ciebie w salonie.

-Okej. Pa

-Pa


Księżniczka innego świata (1,2)Where stories live. Discover now