2.21 Zaczął krzyczeć, a ja płakać

1.5K 56 0
                                    

Sprintem pobiegłam do willi, spokojnie weszłam do środka i skierowałam się do salonu.

-To coś ważnego?- zapytałam, stając w progu drzwi.

-Tak. Mój, a zarazem ojciec Twojego taty, pozostawił w spadku dwa duże domy. Wspólnie całą rodziną stwierdziliśmy, że zamieszkacie w ty i Twój brat w nich zamieszkacie z swoimi rodzinami.- powiedział mężczyzna.

-Zaraz, zaraz. Tata pisał, że pan jest związany z zdrowiem i życiem mamy. To o co mu chodziło?- spytał Maison, stając obok mnie.

-Musicie się jego spytać. Ja tego nie wiem. Może i jesteśmy braćmi, ale nie wiem. Do widzenia dzieciaki.- mówił i odszedł. Kiedy przechodził obok, zrobiło mi się słabo i prawie upadłam na ziemie. Na szczęście, Maison mnie złapał i zaniósł na sofe, wyganiając przy okazji całe zbiorowisko mężczyzn.

-Już okej.- powiedziałam cicho, próbując wstać. Nie dałam rady.

-To muszą być powikłania od tamtego strzału.- powiedział Maison chyba do siebie. Mój brat podniósł moją koszulkę i zbledł. Wyglądał jak kartka papieru.

-Masz cały siny brzuch, jakbyś dostała kamieniem.- zauważył szef oddziału.

-Potrzebna karetka?- zapytał Luke, wyciągając z kieszeni telefon. Przekrzyczałam brata, że nie trzeba, a potem dodałam, że "ja zadzwoni to wygadać jego rodzicom o tym, że należy". Luke odrazu schował telefon, ale przyniósł zimne okłady.

Maison przykładał mi je w miejscu postrzału sprzed pięciu miesięcy, a ja wrzeszczałam, piszczałam i krzyczałam z bólu.

~~

Sytuacja była nie zmienna przez pół godziny. W pierwszych minutach po "zabiegu", myślałam, że będę płakać. Ale na szczęście tak się nie stało.

-Sinizna znikła i widać teraz całą blizne. Zaraz... Po drugiej stronie klatki piersiowej też masz bliznę. Co Ci się tu stało?- spytał zmartwiony Mais.

-W tamtym wypadku, kierownica przebiła mi skóre i naruszyła jedno żebro.- wyjaśniłam. Nikt o tym nie wiedział, przez rok, albo dwa.

-Dlaczego nie powiedziałaś?- spytał Luke.

-Bo byście kazali zamordować Louis'a, a to był tylko wypadek..- odpowiedziałam. Wszyscy w salonie spojrzeli na mnie naprawdę dziwnie

-Ty go jeszcze bronisz!? Dziewczyno! On zepchnął Cię w drzewa!- krzyczał Mais. Znowu to zrobił. Tak jak w pierwszy dzień szkoły.

-Obiecałeś...- powiedziałam cicho, poprawiając koszulkę. Pobiegłam z płaczem do samochodu i wróciłam do domu.

Kiedy weszłam do mojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wyć jak mała dziewczynka.

Księżniczka innego świata (1,2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz