Leżę na fotelu od trzech godzin, piję sobie wode z lodem i rozmawiam z Caspr'em. To bardzo fajny chłopak.
-Spoko się z Tobą gada.- stwierdził.
-Wszystkie klientki jakie miałem, to kazały mi się nie odzywać bo robiły relacje na insta.- zaśmiał się.
-Z Tobą też.- powiedziałam, uśmiechając się do zielono włosego dwudziestolatka.
-Może poszlibyśmy za jakiś czas na kawe?- spytał, uśmiechając się i pokazując dołeczki w policzkach.
-Chętnie.
Po zrobionym tatuażu wymieniliśmy się numerami telefonów.
-Tu masz jeszcze krem, w razie wyblaknięcia. Do zobaczenia!- pożegnałam się z Caspr'em i wróciłam do domu.
-Hejka!- przywitałam się z rodzicami i usiadłam między nimi na sofie w salonie.
-Śliczne włosy. Musiał je robić jakiś profesjonalista.- stwierdziła mama.
-Słyszałem od Thom'a, że byłaś też u tatuażysty. Pokaż nowy nabytek!- powiedział Maison, schodząc z góry z swoimi nowymi kolegami.
-Napewno jest ofoliowany i ledwo co go widać. Pokaże Ci jutro, albo kiedy będzie chciała.- powiedział tata. Zgodziłam się z nim kiwnięciem głową i poszłam do kuchnu napić się czegoś ciepłego. Zrobiłam sobie herbate i usiadłam na parapecie, oglądając widoki zza okna.
-Wieczory są już naprawdę chłodne siostra. Jak będziesz gdzieś wychodziła, to bierz kurtkę albo bluzę, bo się rozchorujesz.- powiedział Maison, wchodząc do kuchni z butelką piwa w ręce.
-Czy ty się ode mnie martwisz?- zapytałam z lekkim niedowierzaniem.
-Oczywiście. Jestem Twoim starszym bratem. Muszę się martwić o moją młodszą siostrzyczke.- Maison usiadł obok mnie i oparł swoją głowe o szybe.
-Przepraszam za tamto. Nie wiem co mi odbiło. Nie powinienem wierzyć we wszystko co mówią. Naprawdę przepraszam.- mówił z wyraźnym żalem.
-Wybaczam. Ale obiecaj, że nigdy więcej nie będziesz na mnie krzyczał.
-Obiecuję siostrzyczko.- szepnął i pocałował mnie w czoło.
-Naprawdę zimne te wieczory.- stwierdziłam, wracając trochę do słów Mais'a zaraz po jego wejściu do kuchni.
Blondyn wywrócił oczami i dał mi swoją bluzę z Jack'a Daniels'a. Jest ona naprawdę ogromna! (Ja mam metr sześćdziesiąt pięć, a Mais metr dziewięćdziesiąt osiem, więc jest aż trzydzieści trzy centymetry różnicy.)
-Utopisz się w tej bluzie.- zaśmiała się mama, odkładając swój kubek to zmywarki.
-Może jest wielka, ale mięciutka i pachnie bardzo męsko.- stwierdziłam.
-Uważaj bo się podniecisz.- zaśmiał się Mais, a mama mu zawtórowała i wyszła.
-A idź!- zachichotałam i oparłam się o klatkę piersiową brata.
Teraz, siedzę między nogami Mais'a, opieram się o jego mięśnie na klatce piersiowej, patrzę na widoki zza okna, oraz piję swój ciepły, ogrzewający napój.
-Wyglądacie jak para, a nie jak rodzeństwo.- zaśmiał się tata z salonu, a koledzy brata zgodzili się z jego słowami.
-Jesteś bardzo mięciutki.- stwierdziłam, biorąc łyka herbatki.
-Czy ty insynuujesz, że jestem gruby?- zapytał mój brat, patrząc się na mnie z udawanym smutkiem.
-A czy jak mówie, że poduszka jest miękka to znaczy, że jest gruba? - spytałam retorycznie.
-No właśnie, mieciutki bracie.- dodałam.
-Dobra, dobra. Idź spać. Widzę, że jesteś zmęczona po całym dniu.- powiedział Maison, bardzo opiekuńczo.
W odpowiedzi kiwnęłam głową i zeskoczyłam na podłogę. Odłożyłam reszte herbaty na blat, poszłam na górę, tam się przebrałam, położyłam do łóżka i zaraz zasnęłam.
YOU ARE READING
Księżniczka innego świata (1,2)
Randomokładka zrobiona przez @Pocket_Fray09 ❤️ (Skończone, w trakcie korekty) Nazywam się Diana Luris, mam siedemnaście lat. Jestem córką właściciela największej firmy ochroniarskiej i właścicielki korporacji. Mam blond włosy, czarne jak węgle oczy. Jeste...