2.52 Nowicjusz w krzakach

1.1K 43 0
                                    

Z zewnątrz dobiegało wiele strzałów przez naprawdę wiele godzin.

~five hours later~

-Ile ich zostało?- zapytałam oddziałów przez krótkofalówkę.

-Pod domem nic. Zbieramy trupy. Amanda jest bezpieczna. Jedzie w konwoju do siedziby.- odezwały się oddziały spod domu.

-Tutaj same resztki, ale walczą do ostatków. Facet który Cię męczył umarł jako pierwszy. Już nigdy Ci nic nie zrobi.- powiedział przez krótkofalówke snajper.

-Wykończcie ich i dobrze posprzątajcie. Nie chcę widzieć żadnych zwłok na moim terenie. Zrozumiano?

-Tak szefowo!! O ku*wa. Przełożony dostał dwie w brzuch.- F*ck znowu!!

-Pilnujcie wnętrza. Ja muszę wyjść.- powiedziałam do reszty. Szybko założyłam kamizelkę kuloodporną i mój strój na Enduro. Ochraniacze też są kuloodporne, przynajmniej w moim stroju tak jest. Wzięłam zapas amunicji oraz malutką apteczkę i wyszłam, zabijając każdego wroga na swojej drodze.

Kiedy zobaczyłam wujka leżącego na środku pola bitwy, wzięłam paru najlepiej uzbrojonych i kazałam ich otoczyć.

-Chłopaki wezmą Cię do domu, tam Marks Cię opatrzy i potem zawiezie do szpitala. Zastąpie Cię.- powiedziałam. Wujek dalej uciskając rany podtrzymał się chłopaków i wrócił do domu.

W krzakach zauważyłam chyba nowicjusza u wrogów. Widać, że chce się stąd wyrwać. Jest przerażony. Podeszłam do niego i przyłożyłam broń do skroni.

-Nie wydawaj żadnych dźwięków.- warknęłam. Chłopak przytaknął i zaczął grzebać w bucie. Wyciągnął nóż, ale byłam szybsza i mu go wyrwałam.

-Bez sztuczek. Pójdziemy do piwnic. Albo się wyrwiesz i zginiesz, albo spokojnie porozmawiamy. Jasne?- młody znów przytaknął i poszedł ze mną skulony do piwnic. Nie wyrywał się. Bardzo dobrze.

W podziemiach związałam go grubym sznurem i jako tako opatrzyłam rany na czole, rękach i klatce piesiowej, wcześniej oczywiście go przeszukałam.

-Powiedz mi. Jak się nazywasz?- zapytałak, zamykając drzwi kluczem od wewnątrz.

-Ben Mills. Mam siedemnaście lat.- odpowiedział szybko chłopak, rozglądając się po pokoju tortur. Tak się nazywa tylko dla postrachu. My nikogo nie torurujemy. A te rekwizyty w końcu sali czyli piła, różne noże i broń, są tylko dla pietra.

-Jak was tratkują w gangu?- spytałam, przysuwając krzesło obok niego

-Mi możesz powiedzieć. Chcę Ci pomóc. Widziałam w krzakach, że jesteś przestraszony. Chcę Ci pomóc.- mówiłam spokojniej.

-Nie za dobrze. Szef każe nam pić, ćpać, palić i gwałcić. Ma daleko w d*pie to, że nie chcemy, albo jesteśmy niepełnoletni. Każe nam. Jeśli ktoś mu się sprzeciwia, to zabija. Na oczach wszystkich. Do rodziny wysyła zdjęcia i list, że zginął na akcji w Afganistanie. A kiedy proszą o ciało, to dopisuje, że spalono.- mówił z wielkim smutkiem, prawie mi tu płacząc.

-Spytam wprost. Chcesz być u nad?- Ben spojrzał na mnie jak na wybawienie i szybko kiwnął głową.

-Ale co na to Twój szef? Ja bardzo chcę. Chcę zakończyć ten koszmar, ale czy góra pozwoli?

-Tata się na pewno zgodzi. Narazie będziesz pod moim okiem, ale jak będziesz się sprawował bardzo dobrze, to wstąpisz od zaraz.

-Jesteś córką The Black Heart??

-Po pierwsze, jestem córką szefa i założyciela gangu, a po drugie ja jestem The Black Heart.- oczy chłopaka powiększyły się ośmiokrotnie.

-A co z mieszkaniem? Do tej nory nie wróce, a rodziny nie mam.- Ben spojrzał na mnie błagalnie, a ja kiwnęłam głową.

-Zamieszkasz tu od zaraz u dostaniesz pokój obok mnie. Przez najbliższe dwa tygodnie ja mam wolne od szkoły, więc będę Cię sprawdzać. Tak jak już mówiłam, jeśli wszystko będzie super, to wstąpisz do gangu.

-Dziękuję, naprawdę. Zaraz... a czy chłopaki mnie zaakceptują?- mina chłopaka znów stała się smutną.

-Mieszkasz tu, więc jesteś naszą rodziną. Zaakceptuję. Obiecuję.- rozwiązałam Ben'a i poszłam z nim na górę, gdzie sanitariuszki opatrywały rannych i gdzie byli już wszyscy żywi.

Księżniczka innego świata (1,2)Where stories live. Discover now