9. Najgorszy koszmar

3K 104 1
                                    

Chwilkę zajęło nam dojechanie na miejsce. Do samego klubu weszłyśmy bez problemu, bo przy wejściu stał brat Thom'a, a zarazem syn właściciela tego klubu i większości klubów w całym Nowym Jorku.

Przy barze zamówiłyśmy lekkie drinki i poszłyśmy potańczyć na parkiet. Na początku tańczyłyśmy we dwie, potem same, a na końcu ja poszłam usiąść i na spokojnie wypić mój napój alkoholowy, a Lizzy znalazła swojego kolegę z przedszkola i z nim wywijała na parkiecie. Co chwilka widziałam ich przy barze pijących shoty, a potem znikali mi w tłumie.

Nie minęło mawet dziesięć minut od mojego przyjścia, a już czułam na sobie wzrok z góry. No tak... Siedzenia vip'owskie dla zasłużomuch i ich dziwek.

Ja też mogę tam siedzieć, ale nie lubię patrzeć na ludzi z góry. Czuję się wtedy bardzo podle, chamsko. Tak dziwnie.

Kiedy uniosłam swoje oczy na siedzenia pięć metrów nad podłogą, natknęłam się na najlepszego kumpla Louis'a. Bruce. Siedzi w loży sam, ale z tyłu widzę jego ochroniarzy.

Bruce, to były chłopak Lizzy. Wykorzystał ją seksualnie, pobił i zostawił w środku lasu. Ze mną zrobił to samo. A Louis? Może i biologicznie jest bratem mojej przyjaciółki, ale nie zachowuje się jak brat.

Wzięłam moją torebkę, gdzie mam najpotrzebniejsze rzeczy (czyt: pistolet, nóż i jedzenie) i poszłam po schodach na góre, wyciągając broń i chowając w specjalnym pasku na udzie, którego nie widać pod sukienką.

-Mała, czas odwiedzin się skończył.- wyśmiał mnie jeden z goryli.

-Wpuście ją.- odezwał się Bruce. Obaj rozstąpili się jak Morze Czerwone przed Mojżeszem, dzięki czemu idealnie go widziałam.

-Wiesz, jak bardzo Cie nienawidzimy??- spytałam, podchodząc. Kiedy "weszłam w jego strefę prywatności" ochroniarze złapali mnie za ręce i trzymali na odpowiedniej odległości.

-Wiem. A wiesz jaką miałem przyjemność robiąc wam to wszystko? Byłyście takie bezbronne, takie pijane.- zaśmiał się.

-Jesteś potworem!! Jak mogłeś to zrobić!?- prawie płakałam, widząc jego radość.

-Normalnie. Dostałem rozkaz.

-Od kogo?!- milczał.

-Od kogo!?- wrzasnęłam jeszcze głośniej.

-Od mojego szefa.- warknął, wskazując ręką na drzwi. Ochroniarze dosłownie mnie wyrzucili stamtąd. Z pogardą wypisaną na twarzy zeszłam po schodach na dół i usiadłam na moim miejscu, gdzie dopiłam resztke drinka i zamówiłam kolejnego.

Jednakże, barmam przyniósł mi na tacy dwa drinki.

-Zamawiałam tylko jeden.- powiedziałam.

-Ten drugi jest ode mnie, na koszt firmy.- oznajmił barman, puszczając oczko.

Podniosłam lekceważąco brew i wylałam zawartość drugiego drinka do kwiatka obok mnie.

Wkurzony barman odszedł, ale nie na długo byłam sama, gdyż wróciła do stolika c spita jak nigdy Lizzy.

-Wracamy do domu.- syknęłam do niej. Wzięłam przyjaciółkę pod rękę i wyprowadziłam z klubu.

-Co?? Nie!- krzyknęła, zataczając się. Wywróciłam oczami i wsiadłam razem z Elizabeth do taksówki.

Kiedy wróciłyśmy do domu, chwilę oglądałyśmy filmy, czekając aż dziewczyna wytrzeźwieje. Gdy to się stało poszłyśmy się wykąpać, przebrałyśmy się w piżamy i poszłyśmy do jej pokoju.

-Dlaczego wróciłyśmy tak szybko?- spytała.

-W klubie był Bruce. Musiałyśmy wyjść. A do tego, ty byłaś całkiem pijana i mógł to wszystko zrobić znowu.- wyjaśniłam.

Lizzy zaczęła płakać, a po tym zasnęła z zmęczenia. Ja jeszcze chwileczkę pisałam z Thom'em i dowiedziałam się, że on, Marcus i Maison będą też tutaj spać, a później sama zasnęłam.

Księżniczka innego świata (1,2)Where stories live. Discover now