2.50 Kolejna wizyta w przeklętyn salonie

1.1K 39 0
                                    

-Uuu! Kto robił obiadek?- spytał, zaraz po wejściu do środka.

-Ja. Naprawdę się postarałem.- odpowiedział Maison.

-Brawo.- pochwaliłam brata i zasiadłam do stołu.

~~

-Amanda jeszcze nie wróciła?- zapytałam, odkładając talerze i szklanki do zmywarki. Maison kiwnął przecząco głową.

-Ile ona tam jest? Siedem godzin?- pytałam. Maison mi wcześniej powiedział o której wyszła.

-Znasz adres?- Maison kiwnął głową i podał mi karteczkę.

-Przeciez to willa bractwa!- stwierdziłam. Oboje szybko wstaliśmy od stołu i pojechaliśmy po Amande.

-Gdzie jest moja siostra?- zapytałam zdenerwowana, wchodząc do tego przeklętego salonu z bronią w ręku.

-Spokojnie mała. Bawi się z Bruce'm w sypialni na górze.- odpowiedział jeden facet. Widać, że jest masakrycznie wstawiony. Pobiegłm odrazu po schodach na górę. Przeszukałam wszystkie pokoje, a JEGO z moją siostrą odnalazłam w ostatnim.

-Odsuń się od Amand'y, albo odstrzelę Ci łeb!!- wrzasnęłam, widząc zapłakaną blondynkę przywiązaną do łóżka i Bruce'a, wiszącego centralnie nad nią.

-Nie zrobisz tego!- zaszydził ze mnie.

Wcisnęłam spust, a nabój trafił w jego ręke.

-Odsuń się albo strzelę w głowę!- krzyknęłam. Bruce dopiero teraz się odsunął i zakrwawiony wyszedł z pokoju.

Nożem szybko rozcięłam sznury i przytuliłam siostrę.

-Coś Ci zrobili?- spytałam spokojnie.

-Nie, ale było blisko. Dziękuję.- Amanda znowu się rozpłakała w moich rękach.

-Wracamy do domu.- powiedziałam stanowczo.

-A reszta? Są na dole w salonie!

-Maison się już nimi zajął. Spokojnie.- uspokajałam siostrę najlepiej jak dawał radę. Powolutku zeszłam z nią na dół.

-Nigdy, ale to nigdy nie ważcie się dotknąć żadnej kobiety z mojej rodziny. Żadnej!!- krzyknął Maison, mierząc spluwą do chłopaków opatrujących Bruce'a.

-Dobra, luz ziomuś. Ale musisz przyznać, że masz mega seksowne siostrzyczki.- odparł ten sam, który mnie... na imprezie bractwa...

-Chodź już Maison. Wracamy do domu. - powiedziała Amanda. Wkurzony (jak nie wkur*iony) Maison odwrócił się w naszą stronę i razem wyszliśmy z budynku.

-Ja prowadzę, ty się zajmij przez drogę Amand'ą.- powiedziałam. Maison tylko kiwnął głową i usiadł z siostrą z tyłu.

W połowie drogi, Maison mi kazał zwolnić.
Zauważył policję. Podobno ta w Miami, nie toleruje gangu taty.

-Zanieś Amand'e do jej pokoju. Ja zaraz przyjdę ją przebrać w piżame, tylko szybko wykonam telefon.- powiedziałam cicho. Maison wziął Amand'e na ręce i zaniósł do pokoju.

Szybko się połączyłam z Ed'em.

(Ed, Diana)

-Jesteś w siedzibie?

-Tak. Coś się stało?

-To okej. Przyjadę na noc. Potrzebuję Twojej pomocy.

-No okej, ale Twój wujek wie?

-Nie i ma się nie dowiedzieć.

-Ale żeby to nie było coś takiego jak z tym Bruce'm.

-Poprostu nikomu nie mów. Za godzinę czekaj w komputerowej z przygotowanym sprzętem do namierzania podczas rozmów telefonicznych.

-Okej. Będę czekać.

Po rozmowie przebrałam szybko Amand'e i za zgodą brata pojechałam na noc do siedziby.



Księżniczka innego świata (1,2)Место, где живут истории. Откройте их для себя