15. WWK? Co to oznacza?

2.5K 89 3
                                    

Nad papierami siedziałam godzinę, a potem poszłam zjeść obiad, już nie do głównej kuchni, tylko do tej na moim (drugim) piętrze.

Odgrzałam sobie dwa kawałki pizzy z wczoraj i zrobiłam kawę z mlekiem.

Usiadłam sobie przy stole, jadłam, popijałam kawę i czytałam wiadomości na portalu "Czarna Krew", czyli portalu naszego gangu.

Najbardziej zadziwił mnie post od Amandy w zakładce dla żeńskiej części gangu. Przecież ona nie jest wśród nas... No chyba, że tata ją przyjął, a w związku z porwaniem mamy, zapomniał mi powiedzieć.

WAŻNE!!:

Czy wy, dziewczyny z Vampir'ów, dostałyście sms'y typu " Będziesz następna"? Pewnie ma to związek z sprawą porwania żony pana Luris. Czy czułyście się ostatnio obserwowane?
Ja tak.
Jeśli któraś z was też, proszę napiszcie.

Napisałam komentarz, że ja dostałm takie sms'y. Po kilku minutach do kuchni wpadła zapłakana Amanda.

Przytuliła się do mnie i pokazała wydrukowane zdjęcia. Na nich była śpiąca, kąpiąca się, jedząca i płacząca Amanda. Do wszystkich, ktoś dorysował czerwonym markerem sznur owinięty wokół jej szyji i zahaczony o sufit. Jakby szubienica.

-Przepraszam za wszystko co Ci zrobiłam. Za wszystkie przezwiska. Ja tego nie chce!!- płakała, dalej się do mnie przytulając.

-Amanda, spokojnie. Mnie też to spotkało. Może nie dostałam takich zdjęć, ale ten, który nam to robi stał pod moim oknem.
Zna moją okropną przeszłość!- sama zaczęłam płakać, na wspomnienie wydarzeń z przepołudnia.

-Kiedy tata Cię przyjął??- spytałam. Ludzie z gangu, mogą wiedzieć o naszym pokrewieństwie.

-Z tydzień temu. Jestem sanitariuszką i przewoźnikiem towarów.- odpowiedziała, tak jak ja zmieniając temat rozmowy.

-Wiesz gdzie dokładnie poszedł Marcus?- zapytała. Właśnie... Marcus gra na dwa fronty. Amanda i Lizzy. Zamorduje go, jak wróci...

-Kiedy ten facet był pod moim oknem, pobiegłam do Olivier'a i opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami. Powiedział, że zbierze ludzi i pójdzie szukać tego mężczyzny. Nie wrócili od prawie czterech godzin. Boję się o nich...- mówiłam.

-Mi Olivier mówił jak brał Marcus'a, że jadą na jakieś WWK. Nie wiem o co chodzi.- dodała blondynka.

-WWK to skórt od walki w klatkach. O tej porze, są organizowane tylko w podziemiach, ale bardzo daleko od miasta. Jakieś dwieście kilometrów stąd. Jeśli naprawdę tam pojechali, to musieliby komuś zameldować. Chociaż, Olivier jest zastępcą taty. Ale musieliby zabrać jakieś auta, żeby się tam dostać.- tłumaczyłam sobie głośno sytuacje. Obje spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo i zjechałyśmy windą na sam dół parkingu, gdzie są najszybsze i najlepsze auta.

-Jest siedem wolnych miejsc.- zauważyła Amanda. Podeszłam do ochroniarzy, patrolujących ten teren.

-Zameldowyjcie, kto i kiedy wyjechał jakim autem.- rozkazałam. Obaj przestraszeni, spojrzeli po sobie, ale powiedzieli wszystko ze szczegółami.

-Wyjechali jakieś dwie godziny temu, więc obliczając, że walki kończą się o piętnastej, to o siedemnastej będą w domu. Jest czternasta.- dodali ochroniarze na koniec, mówiąc razem słowo w słowo. To bliźniacy, więc nie mam im niac a nic do zarzucenia.

-Zostajemy i na nich czekamy, czy wracamy na górę?- spytała dziewczyna.

-Wróćmy na góre i zróbmy dla nich jakieś jedzenie.- powiedziałam. Wchodząc do windy, Amanda się mnie zapytała, czy nie jestem na nich zła.

-Nie jestem. Ja też tak uciekałam na walki albo wyścigi.- wytłumaczyłam. W głównej kuchni upiekłyśmy dla wszystkich cztery ogromne kaczki, zrobiłyśmy dziesięć sałatek i "stłukłyśmy" około stu ziemniaków.

Jakbym robiła to wszystko sama, mogłoby zająć mi to nawet cały dzień. A pomogli mi Amanda, Franc i blondynek, i zajęło nam to tylko dwie godziny.


Księżniczka innego świata (1,2)Where stories live. Discover now