R 1. II

2.2K 178 32
                                    

Profesorowi potrzebne były cztery dni do przygotowanie się. Pomagałem mu w uporządkowaniu jego notatek, pakowaniu książek czy jego ubrań do skrzyń. Nie wiedziałem że jedna osoba mogła mieć aż tyle ubrań, a najdziwniejsze było to że wszystkie były takie same. Przez chwile wydawało mi się że nie zamierza już wracać do Sover, wątpliwości zniknęły w momencie w którym zobaczyłem inne jego pomieszczenie zawalone różnymi obrazami i innymi księgami. W dodatku zapewnił mnie że zamierza tu wrócić by rozliczyć się ze mną jak i kilkoma innymi osobami. 

Moi rodzice zostali poinformowani o wyjeździe dopiero przedostatniego dnia i tak jak podejrzewałem w ogóle się tym nie przejęli. Ojciec dał mi jasno do zrozumienia że mogłem już nie wracać a matka tylko wzruszyła ramionami jakby w ogóle nie zrozumiała co powiedziałem. W sumie takiej reakcji się po nich spodziewałem. Nigdy nie byliśmy specjalnie blisko a czasami wręcz wydawało mi się jakby mnie obwiniała o swój los.

Pokręciłem głową odganiając od nich myśli. Nie muszę się już nimi przejmować. Mam nadzieje że badania profesora przeciągną się, takim sposobem zarobię wystarczająco dużo bym mógł znaleźć swój własny kąt. Nawet wynajmowanie pokoju w gospodzie wydawało się lepszym pomysłem niż wrócenie do domu. 

Oparłem się o pierwszy lepszy bagaż i zacząłem obserwować drogę. Znajdowałem się na ostatnim wozie, zawalony był różnymi torbami, skrzyniami i innymi pakunkami. Wraz ze mną jechały cztery osoby, trzej mężczyźni i jedna kobieta. Znajdowali się z przodu wozu, trzech na miejscu woźnicy i jeden tak jak ja leżący na bagażach.

Wszyscy ludzie którzy mieli zapewnić ochronę badań profesora wywoływali u mnie dreszcze. Mężczyźni wyglądali tak samo, krótko ścięte włosy niemal do samej głowy, długie, czarne płaszcze ze srebrnymi zdobieniami oraz te dziwne medaliony które nosili na szyi. Jechaliśmy już ósmy dzień i udało mi się już zauważyć ich dziwne zwyczaje. Zwykle golili się po trzech dniach, wszyscy nie ważne czy komuś wyszło coś na twarzy czy nie, podejrzewałem że pewnie w takim samym czasie obcinają włosy. Za to kobiet było niewiele, tylko dwie. Włosy miały krótko ścięte i związane w kuc, jak reszta nosiły płaszcze i medaliony. Wszyscy posiadali kusze oraz dziwne zakrzywione miecze. Tylko jeden zamiast kuszy posiadał łuk, wyróżniał się wśród reszty swojej grupy tym że był po prostu młody. Nie wyglądał jak banda starców którzy zaczynają swoje historie od "za moich czasów". Nie miał również tego strasznego wzroku którym mógłby zabić. I akurat on był jednym z tych którzy jechali ze mną.

Na moje nieszczęście nie miałem czym zabić czasu. Mogłem jedynie obserwować drzewa które nas otaczały, słuchać rżenia koni, stukotu kamieni o drewniany wóz czy też przekleństw ludzi z przodu kiedy droga była zablokowana. A rozmowy praktycznie były niemożliwe. Kobieta jak i starzec dali mi jasno do zrozumienia że nie zamierzają zamieniać ze mną niepotrzebnych słów, młodszy mężczyzna, Morgan, czasami się do mnie odzywał i opowiadał różne historię. I tak jak podobały mi się jego historię jak i rozumiałem niechęć do mnie ze strony tej dwójki tak ostatniego mężczyznę najchętniej wypchnąłbym z wozu. Już pierwszego dnia jego krocze poznało kilkakrotnie mój but. Niestety to go nie zniechęciło a wręcz przeciwnie, opowiadał zbereźne kawały często przy tym mnie komplementując przez co czułem się niezręczne. Opowiadał również o swoich miłosnych przygodach. Mrugał wtedy obleśnie, okrywał się płaszczem i mam nadzieje że nie robił tego co myślałem że robił. Ostatniej nocy chciał mi zapłacić za zrobienie mu dobrze. Ten pomysł tak bardzo mi się spodobał że ponownie mój but zbliżył się do jego jajek. 

Znowu do mnie mrugnął kiedy spojrzałem w jego stronę. Przekręciłem oczami i wróciłem do oglądania tej samej, nudnej, leśnej ścieżki. Miałem nadzieje że przypuszczenia ludzi się potwierdzą i dzisiaj już będziemy na miejscu. Dalej nie miałem pojęcia co profesor miał badać i czego dokładnie ode mnie oczekiwał. Pokazał mi dwie osoby na które powinienem mieć oko, jedną starszą kobietę która nosiła dziwną kolczastą czapkę, oraz ciemnoskórego mężczyznę. Reszta według niego była nieszkodliwa. Może w końcu uda mi się dowiedzieć co to za badania. Nie ukrywam ciekawiło mnie to choć dobrze wiedziałem że i tak nic z tego nie zrozumiem, aczkolwiek brzmiało to ciekawie. 

Mieszaniec |ABO|Where stories live. Discover now