R 9. XLIX

1.4K 165 13
                                    

-Uwierz mi, to wcale nie jest takie trudne. -Ali wskazała dłonią na kartki papieru leżące na stole. Obok nich stał kałamarz oraz kilka piór. 

Przez zupełny przypadek dowiedziała się, że nie potrafiłem czytać ani pisać. Nim zdążyłem pomyśleć o jakiejś wymówce, ta postanowiła, że zostanie moją nauczycielką. Obwieściła to tak dumnie, że aż mnie zatkało. Nie miałem prawa w ogóle się sprzeciwić, nawet słowa nie pozwoliła mi powiedzieć, jakby podejrzewała, że zacznę się wymigiwać od tego. W zasadzie tak bym zrobił. Odrobinę głupio mi przez to było. 

Ali niemal siłą posadziła mnie na krześle. Chwyciła za jedno pióro, zamoczyła go w atramencie i zaczęła skrobać na kartce. Jak się okazało napisała cały alfabet. Gdy skończyła odłożyła pióro, palcem wskazywała każdą literę i głośną ją czytała. Później trafiło to na mnie, powtarzaliśmy to kilkanaście razy, aż zacząłem kojarzyć co poniektóre litery. Następnie to ja musiałem je kilka razy napisać. Na szczęście mogłem się posiłkować kartką Ali, inaczej zapamiętałbym tylko kilka z nich. 

Spojrzałem na swoje dzieło. Wyglądało to jakby wściekła kura wpadła do domu, zamoczyła swoje pazury w atramencie i zaczęła tańcować na mojej kartce. Cóż, praktyka czyni mistrza. Tak samo było z nauką otwierania zamków, a wtedy to sam się uczyłem. Złamałem wiele wytrychów by w końcu otworzyć swoją pierwszą skrzynkę.. w której znajdowało się zgniłe jabłko, parę miedziaków i pęknięte lusterko.

-Zapisz jeszcze te dwie kartki i na dzisiaj skończymy. -Przesunęła w moją stronę kartki a resztę zabrała.

 Spojrzałem na nią. Wyglądała przez okno. Powoli robiło się ciemno. Jej rodzice powinni niedługo wrócić do domu. Kiedy profesor został zabrany przez Basima do górnego miasta, tutejsze życie wróciło do normy. Rodzice Ali wychodzili do swojego sklepu, a dziewczyna chodziła upewniać się jak postępują prace w tawernie. Ja natomiast robiłem to co zwykle, gotowałem, sprzątałem, prałem. Nie robiłem tego z poczucia obowiązku, że powinienem to zrobić by im się odwdzięczyć czy też z przymusu. Robiłem to ponieważ strasznie mi się nudziło. Mój "szlaban" na wychodzenie też został zniesiony, ale jakoś nie czułem potrzeby wychodzenia poza znajomy teren. Zwłaszcza sam. 

Tak się nudziłem, że zdążyłem przewrócić pokój Gburka do góry nogami dwa razy. Później musiałem wszystko układać na miejsce, ale przynajmniej miałem co robić. Dzięki temu odkryłem, że zniknęło kilka moich ubrań, w dodatku tych które lubiłem najbardziej. A ubrania Rylanda.. jak wróci z tego swojego polowania to dostanie po łbie na dzień dobry. Znalazłem wiele ubrań które miał zszyć. Zamiast tego schował je na samym dnie tak, bym tego nigdy nie zauważył. Przez ten brak zajęć zrobiłem to za niego, ale i tak dostanie po łbie. Za niesłowność.

Ali wyrwała mnie z zamyślenia, pstrykając przed moimi oczami palcami. Nie wiem kiedy odeszła od okna.

-Nie śpiesz się, pisz powoli. -Chwyciła moją dłoń i nakreśliła powoli literę h. -Widzisz? Wcale nie jest to takie trudne. 

-Może.. -szepnąłem pod nosem -ale frustrujące.  

-Niby dlaczego? Dobrze jest umieć czytać. Na tablicach jest wiele ogłoszeń dzięki którym można znaleźć jakąś ciekawą ofertę. Nie mówiąc już o książkach. Nie musiałbyś słuchać mojego marudzenia kiedy tłumacze ci jaka dana roślina ma zastosowanie, oraz jak przygotować odpowiednie mieszanki. Mógłbyś równie poczytać co ten twój znajomy profesor publikuje.. a z tego co wiem, Ryli w swojej kolekcji ma jedną książkę która opisuje.. was. 

-Bardziej mi chodzi o to, że.. nieważne. -Mruknąłem pod nosem i wróciłem do pisania liter. Czułem na sobie jej wzrok, podobnie robił Ryland kiedy oczekiwał końca zdania. Chociaż myliłem się, ona była gorsza niż on. Gburek pojękiwał jak jakiś pies który oczekuje atencji, natomiast ona skrzyżowała ręce pod piersiami i nerwowo tupała. Jej powieka latała przez co wyglądała odrobinie upiornie. -Chodzi mi o mój wiek dobra? -W końcu jej odpowiedziałem by dała mi święty spokój. -Powinienem takie rzeczy nauczyć się..

Mieszaniec |ABO|Where stories live. Discover now