R 4. XIX

1.7K 182 13
                                    

 Ryland bez żadnego słowa sprzeciwu wykonał polecenie Ali, zdjął spodnie, prezentując swoje podarte w kilku miejscach gacie. Czyli to ja dostałem te lepszej jakości. Spodnie położył na stole, na którym po chwili usiadł. Spojrzałem na jego ranę, wyglądała znacznie gorzej, niż ją widziałem ostatnim razem. Rana.. to był czarny placek pokrywające całe udo i sięgało aż jego kolana. Na szczęście nie była otwarta jak wcześniej.. może to właśnie przez to rozdrapywanie doszło do takiego stanu? Cholera jedna wie, on jest po prosu.. jednym, wielkim kretynem. Gdyby mi w ogóle nie powiedział, że coś mu dolega, moglibyśmy jeszcze leżeć w tej przeklętej jaskini, a on po prostu by się tam męczył. Uśmiechnął się i nim się zorientowałem chwycił moją dłoń. Swoim kciukiem zaczął gładzić po mojej skórze, jakby chciał mnie tak uspokoić. I muszę przyznać, taka niby głupia rzecz, nieco mnie zrelaksowała. Ale to nie mi należał się spokój i odpoczynek tylko temu kretynowi, w końcu to przeze mnie tak wyglądała jego noga. To ja go postrzeliłem.. byłoby mi odrobine lżej gdyby w jakimś stopniu mnie o to obwiniał. A on nic, jakbym miał prawo to zrobić.. no i miałem.. w końcu sądziłem, że po Luku przyjdzie pora na mnie... co nie zmienia faktu, że powinien jakoś na to zareagować. Chyba.. że to była jego mała zemsta. Pozwalał mi się samobiczować... jeśli tak, to jest niesamowitym dupkiem. 

 Ali obejrzała jego ranę ze wszystkich stron. Co chwila marudziła pod nosem, że zawsze brudna robota przypada jej. Dziwne, że nie narzekała na jego smród, co byłoby bardziej zrozumiałe. Sprawdziła czy rana przy lekkim dotyku boli, zwiększała nacisk a on ciągle mówił, że nic nie czuje. Czy była to prawda.. wątpiłem w to. Jego duma nie pozwalała mu się przyznać do bólu. Obmyła nogę letnią wodą. Gburek zaczął przewracać oczami, celowo irytując kobietę.

Opisał dokładnie w których miejscach znajdowały się odłamki. Wyczuwał ich piętnaście. To było dziwne. Rozumiem, czuł, że miał coś w swojej nodze, co utrudniało mu chodzenie, ale żeby wiedział dokładnie gdzie się znajdują? Teraz mogłem zrozumieć tą jego frustracje w jaskini, próbował je z siebie wyciągnąć, niby wiedział gdzie są, ale nie mógł ich z siebie wyciągnąć. Cóż, okaże się czy miał rację, kiedy Ali je z niego wyciągnie. Na wszelki wypadek, wspomniałem kobiecie o tym, jak próbował je sam z siebie wyciągać, a ta, palnęła go otwartą dłonią w tył głowy, znów wyzywając od jełopów. Zaczynałem ją lubić, i nie tylko dlatego, że go biła. No może głównie dlatego, ale wierze, że możemy mieć trochę wspólnego. Poczułem pewnego rodzaju radość, kiedy podziękowała mi za tą informację. Ktoś musiał to powiedzieć, bo on tego na pewno by nie zrobił.

Wypytała mnie o wszystko, uważając, że jestem bardziej prawdomówny niż Gburek. No może nie użyła tego imienia, ale może kiedyś zacznie. Kiedy odpowiedziałem na jej pytanie, często zastanawiając się o co dokładnie pyta, wzięła się do zabiegu, ale najpierw dodała sobie trochę odwagi biorąc spory łyk wódki. Wręczyła butelkę Rylandowi który również trochę wypił. Nacięła czarne miejsce z którego zaczęła wypływać czarna maź. Nie naciskała jej, pozwoliła by sama z niego wypłynęła. Po kilku minutach zaczęła płynąć krew. 

Nie chciałem na to patrzeć. Było to obrzydliwe, a zapach jaki się wydobywał z rany sprawiał że miałem ochotę zwymiotować, samo to grzebanie w jego nodze... nie. Nie myślę o tym bo naprawdę puszczę pawia. Jednak powinienem obserwować.. zobaczyć do czego doprowadziłem. 

Znalazła pierwszy kawałek. Wyciągnęła go, a Ryland głośno odsapnął. Dopiero jeden, a już było widać na jego twarzy ulgę. Rzuciła zakrwawiony odłamek do miski. Taki maleńki odłamek, który wielkością nie dorównywał kamyczkowi, a wyrządził takie szkody. Cały zabieg trwał kilka godzin. I tak jak mówił Gburek, było w nim piętnaście kawałków. Można było je ułożyć w jedno, jak puzzle. Porozcinała miejsca w których jeszcze widoczna była czarna plama. Teraz miał tylko mocno zaczerwienioną nogę, jakby się poparzył.

Mieszaniec |ABO|Where stories live. Discover now