R 6. XXXIV

1.6K 167 14
                                    

W ciszy obserwowałem jak okolice pokrywa śnieg. Na szczęście byliśmy już na miejscu, a w pokoju było zaskakująco ciepło. Uniknęliśmy najgorszej części. Niecałą godzinę po tym jak opuściliśmy jaskinie, zaczął sypać śnieg. Mieliśmy szczęście, że nie zaczął padać wcześniej. W Sover zwykle zaczynał padać z początkiem listopada, czasami bywało, że nawet w połowie października potrafił się pojawić. A teraz mieliśmy grudzień. Gburek kiedyś wspominał, że nie znajdowaliśmy się tak daleko od mojej wioski. Jakieś dwa może trzy tygodnie drogi. Wszystko zależało od tego w jakim stanie były drogi. Natomiast w wilczej postaci ten czas mógł się diametralnie różnić. Kolejna zaleta bycia wilkołakiem, szkoda jedynie, że nie mogłem się zmieniać siłą własnej woli tylko za pomocą jakiegoś proszku. 

Kiedy byliśmy w drodze, brakowało mi wilczego futra. Jako wilk, nie zwracałem większej uwagi na temperaturę, zwykle było mi po prostu ciepło, komfortowo. Nie odczuwałem zimna, no może jedynie nocami, ale wtedy chroniła mnie dodatkowa warstwa futra która miała swoje imię. W sumie cała ta kraina to jedna wielka zimnica. Na ogół panuje tutaj mróz. Zimy są naprawdę srogie i zawsze zabierają ze sobą najsłabszych. Czy to noworodki czy to schorowani starcy, nie ma dla nich nadziei jeśli są sami. Natomiast wiosny były krótkie, trwały kilka miesięcy i znowu zaczynała się chłodna jesień i długa zima. Lato natomiast nie istniało, wiedziałem, że gdzieś tam w świecie coś takiego istnieje, ale nie tutaj. Wstyd mi się w ogóle przyznać, ale przez większość swojego życia uważałem, że lato to po prostu wymyślona przez bajarzy pora roku. Dopiero profesor, który miał wtedy ze mnie niezły ubaw, uświadomił mnie, że to jednak prawda. Niby nawet tu występowało, ale bodajże trwało jedynie dwa tygodnie. 

Zastanawia mnie, dlaczego ci którzy przybyli do tej krainy stwierdzili, że to jest idealne miejsce do założenia osady? Jakimi desperatami musieli być? Co za geniusz w ogóle na to wpadł? Ej, w sumie w tym regionie przez większość roku pizga złem, lasy są pełne niebezpiecznych stworzeń oraz trujących roślin, tereny nie są w ogóle przyjazne dla człowieka, ciężko jest cokolwiek uprawiać a lato, to tylko kilka cieplejszych dni w roku. Brzmi to jak idealne miejsce, do spędzenia reszty życia. Gdybym tylko mógł, kazałbym Rylandowi nakopać tym tępakom do rzyci. No, ale było już na to za późno. Wszyscy od dawna gryźli ziemie.  

Takie miejsce wybierali jedynie ci, którzy musieli się pilnie ukryć w jakiejś zapyziałej dziurze, bądź byli takimi wyrzutkami, że im te warunki nie przeszkadzały. Jeszcze wilkołakom mogły te warunki odpowiadać, a przynajmniej takim jak Ryland. Jedynie niedźwiedź mógł być dla nich zagrożeniem. No i z biegiem czasu ci cholerni łowcy. 

Zacisnąłem mocniej koc kiedy śnieg, zaczął nawalać w okno z taką siłą, jakby chciał je rozbić. Jakim cudem Gburkowi takie temperatury w ogóle nie przeszkadzały? Podczas drogi cały czas drżałem z zimna, chociaż oddał mi swój płaszcz i czapkę. Natomiast on szedł jak niby nigdy nic w samym swetrze. Jedyne co mu przeszkadzało to rana jaką zostawił niedźwiedź. Gdyby nie ona, pewnie latałby po całej okolicy. I tak zachowywał się jakby się czegoś naćpał. Może te zioła które wsadziłem mu do pyska miały jakieś efekty uboczne? Mógł być również taki szczęśliwy dlatego, że ubzdurał sobie, że mogło mi na nim zależeć. Jak w ogóle mógł o tym pomyśleć?! Absurd. 

Jak tylko weszliśmy do wioski Ali nas wypatrzyła, jakby miała jakiś nadzwyczajny wzrok. Dała nam niezły wykład o naszej nieodpowiedzialności. W zasadzie, nie wiem gdzie popełniłem jakikolwiek błąd, ale bałem się odezwać. Tak jak przewidział Gburek, martwiła się o nas. Wysłała za mną dwie osoby które miały mnie znaleźć. Teraz to mogą mnie szukać jak już byłem w bezpiecznej wiosce. Widać było, że ulżyło jej jak nas zobaczyła. Postanowiliśmy nie mówić jej co przeżyliśmy z łowcami i niedźwiedziem, chociaż z tym ostatnim to chciałem jej powiedzieć, ale wielki pan alfa nie zamierzał tego uczynić. Humor jej się znacznie poprawił, kiedy usłyszała, że Ryland znalazł jej rodziców i niedługo wrócą do domu.

Mieszaniec |ABO|Where stories live. Discover now