R 9. LII

1.4K 184 9
                                    

Nigdy nie uważałem siebie za osobę pozbawioną cierpliwości. Bez niej praktycznie niczego bym się nie nauczył. Tropienie, łowienie ryb, majsterkowanie, handel..  A teraz, czułem się bezsilny. Naprawdę, staram się z całych sił, ale nie wiem czy w końcu nie pęknę i nie uderzę tego głąba raz a porządnie. Ostatnio zaczęło mi się wydawać, że te wszystkie pomyłki jakie mu się przydarzają, to celowy zabieg. Nie można być aż tak wielką łamagą życiową. Nie można było spuścić go z oczu choćby na sekundę. Jak pakował zamówienie do skrzyni, to rozsypał część rzeczy.. przy okazji niszcząc kilka z nich. Natomiast przy zamiataniu podpalił miotłę. Dalej z Lowellem zastanawiamy się, jak do tego doszło. A dzisiaj irytował mnie jeszcze bardziej. Musiałem nadzorować tego imbecyla, by znowu nie zniszczył młota, albo przypadkowo nie wypadł mu z ręki uderzając któregoś z nas bądź klientów. A tak zrobiłbym wszystko co do mnie należało i wróciłbym do swojego pięknego omegi.  

Im dłużej przebywałem poza domem, tym bardziej się o niego martwiłem. Pełnia zaczęła się wczoraj i już było po nim widać, że ból jest dla niego ledwo znośny. W nocy natomiast stracił nad sobą panowanie, próbował zwrócić na siebie moją uwagę, kleił się do mnie.. to było męczące, opierać się mu, własnemu omedze. Niestety wiem, że ta jego chcica jest spowodowana pełnią, a właściwie rują, a nie prawdziwą chęcią współżycia ze mną. Gdyby istniały jakieś zioła, które pomogłyby mu się kontrolować, albo chociaż zmniejszałyby ból, zdobyłbym je za wszelką cenę. Niestety nie słyszałem o takich. W stadach mało się tym interesowałem, ale nie przypominam sobie by jakaś omega korzystała z ziół. Zwykle jeśli omega nie miała partnera, spędzała pełnie wraz z innymi omegami, bądź ze swoją rodziną, która ją pilnowała. W ludzkich książkach nic na ten temat nie pisano, i w sumie nie było się co temu dziwić. Natomiast w mojej książce była zmianka o zielu, które mogło zmniejszyć uciążliwe dolegliwości. Niestety, jest tam zapisane zbyt wiele bzdur bym zaryzykował testowania ziół na Aaronie. Jeszcze podałbym mu jakąś truciznę. W wolnej chwili powinienem poskreślać wszystkie kłamstwa jakie tam się znajdują. Ostatnia grupa wilków jakie spotkałem, również nie stosowała żadnych ziół. Na pełnie i ruje był jeden najlepszy i niezawodny sposób.. który na chwile obecną był kategorycznie zabroniony.

-Zbierz zamówienie. -Wskazałem palcem na mężczyznę który od kilku minut czekał przy drzwiach. -Tylko zapisz wszystko co chce klient. Wyraźnie. Rozumiesz? -Powiedziałem strasznie powoli, jakbym mówił do kilkuletniego dziecka. 

Chłopak pokiwał głową, choć nie wydawał się, by zrozumiał. Nie wiem czy było sens mu to zlecać, ale musiał się w końcu czegoś nauczyć. Aaron by się nadawał do tej pracy zdecydowanie lepiej niż on, może pisał wolniej, ale o wiele czytelniej. Oczywiście nigdy bym mu nie pozwolił pracować w takim miejscu. To nie jest zadanie dla omegi tylko alfy. To mój obowiązek, muszę mu zapewnić wszystko co tylko będzie chciał.  Lowell ominął chłopaka jakby był jakimś trędowatym i stanął obok mnie.

-Możesz powoli się zbierać. -Jego głos był odrobinę załamany, nie tym, że pozwala mi już wrócić do swojego omegi, tylko chłopakiem z którego nie spuszczał wzroku. Potknął się o własną nogę i omal nie przewrócił klienta. 

-Tak szybko? -Ugryzłem się w język. Powiedziałem to wyłącznie z grzeczności. W końcu nie musiał mnie wypuszczać wcześniej. Większość nie zwracałaby na to w ogóle uwagi. 

-Lepiej żebyś był koło swojej zwłaszcza, że jest teraz sama. 

Przez chwile się zastanawiałem skąd może to wiedzieć, ale właściwie to było oczywiste. Wuja i ciotkę widział z rana, w końcu mają swoją robotę. W dodatku są częstymi klientami. Natomiast o Ali ostatnio było głośno. W wiosce mówili o niej jako o nowej właścicielce tawerny. Oczywiście nie ona nią była i starała się, by ludzie wiedzieli do kogo tak właściwie należy. Niestety nikt nie rozumiał co chciała im przekazać, jakby mówiła w obcym języku. Natomiast Basimowi było to na rękę. Wszystkie papiery miał na siebie, a tutejsi chętniej będą odwiedzać tawernę myśląc, że właścicielką jest tutejsza. W końcu jest znana i szanowana jak rodzice. 

Mieszaniec |ABO|Where stories live. Discover now