XXIII

696 30 10
                                    

Maraton 1/2

- Kurde czego oni tu jeszcze węszą? - zapytał Niki i spojrzał przez okno. Koło naszego domku cały czas kręcili gdzieś się policjanci. Zaczęło robić się coraz ciemniej a oni dalej tutaj węszyli. Na nasze nieszczęście musieliśmy mieć zgaszone światła w naszym domu żeby nie pomyśleli sobie, że ktoś tutaj siedzi. Gdyby jednak chcieli tu wejść mieliśmy wszystko spakowane i musielibyśmy wyjść tylko oknem które i tak jest prawie na wysokości ziemii.

- Niewiem Niki, ale musimy być czujni i uważać na siebie. Jak coś to zasłoniłam wszędzie okna - powiedziałam do niego i patrzyłam na jego poczynania. Był strasznie zdenerwowany i zestresowany. Podeszłam do niego i położyłam ręce na jego ramiona - nie denerwuj się Niki pamiętaj, że jak narazie mamy wszystko przygotowane - powiedziałam.

- No dobrze może faktycznie niepotrzebnie się tak denerwuje tym wszystkim, ale wiesz strasznie się boje, że nas znajdą i znowu nas rozdzielą od siebie tylko, że teraz na zawsze - powiedział i odwrócił się do mnie przodem jego oczy się zaszkliły a ja właśnie zdałam sobie sprawę jak chłopak mocno mnie kocha. Przytuliłam go do siebie i zaczęłam go głaskać po głowie.

- Nie płacz Niki - powiedziałam i wytarłam jego łzy.

- Po prostu cię kocham Mei, ja nigdy nie miałem dziewczyny, ale ja cię strasznie kocham - powiedział a to było tak urocze, że aż na moje policzki wkradł się rumieniec. Niki się zaśmiał jak na mnie spojrzał i znowu się do mnie przytulił. Objęłam go w pasie i schowałam twarz w jego klatkę piersiową - Mei mamy problem - zadeklarował chłopak.

- Co się stało? - zapytałam i odsunęłam się do niego.

- Policja idzie w stronę domu - powiedział i popatrzył się za okno. Pięć policjantów właśnie szło w stronę domku. Pobiegliśmy szybko z Nikim w stronę naszego pokoju i zabraliśmy nasze rzeczy.

- Jezu Niki to wszystko!?! - zapytałam. Chłopak zaczął rozglądać się po pokoju i pokiwał głową, że raczej już wszystko. Otworzyłam okno i przez nie wyszłam nagle ktoś zaczął otwierać drzwi od domku. Przeraziłam się a Niki zabrał z komody swój telefon i szybko wyszedł przez okno. Przymknęłam lekko okno i zaczęliśmy biec przed siebie. Biegliśmy tam szybko, że o mało co się nie zabiliśmy. Zmęczyłam się więc na chwilę się zatrzymałam.

- Zmęczyłaś się? - zapytał i spojrzał na mnie.

- Kurde nie wcale się nie zmęczyłam, stanęłam żeby popatrzeć sobie na widoki - powiedziałam ironicznie i wystawiłam mu język.

- Ej mała hamuj się - powiedział.

- Zaraz ci powiem co ty masz małego. Zapamiętaj sobie, że nie jestem mała głupku - powiedziałam i trzepnęłam go w głowę.

- No wiesz ty co? Grabisz sobie - powiedział i parsknął. Zaczęłam sobie iść kiedy nagle Niki podbiegł do mnie i przerzucił mnie przez ramię jak worek na śmieci.

- Ej! Puszczaj mnie! - zaczęłam krzyczeć i się wyrywać - nie jestem workiem na śmieci - westchnęłam.

- Nie wierć się - powiedział a ja poddałam się i po prostu przestałam się ruszać.

- Niki puszczaj jestem ciężka a po drugie jest mi niewygodnie - powiedziałam a Niki mnie puścił.

- Mei już rozmawialiśmy na ten temat kiedyś nie jesteś ciężka - powiedział ostro i sobie poszedł. Zdziwiłam się na jego słowa, ale chłopak miał racje już kiedyś o tym rozmawialiśmy i Niki nielubi wręcz nawet nienawidzi kiedy mówię, że jestem ciężka albo gruba, ale cały czas odnoszę takie wrażenie jak patrzę na te wszystkie dziewczyny ze szkoły które Niki mógłby mieć, ale on wybrał mnie - Mei idziesz? - zapytał a ja się otrząsnęłam i spojrzałam na niego.

𝑾𝒆 𝑨𝒓𝒆 𝑻𝒐𝒈𝒆𝒕𝒉𝒆𝒓 𝑭𝒐𝒓𝒆𝒗𝒆𝒓 | 𝑵𝒊𝒔𝒉𝒊𝒎𝒖𝒓𝒂 𝑹𝒊𝒌𝒊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz