XLXXVII

156 11 9
                                    

9 grudnia

Ja wraz z Rikim i jego tatą byliśmy dzisiaj od samego rana na nogach, ponieważ Riki kończy dzisiaj 18 lat, a co za tym idzie? Wielka impreza dla wszystkich przyjaciół.

Misora była już u mojej mamy dlatego, że nikt tutaj w domu nie miałby się jak nią zająć.

- Myślisz, że im się spodoba? - zapytał chłopak kładąc ręce na mojej talii.

- No pewnie, że tak! Zobacz jak szybko nam poszło zostały nam jeszcze ponad 2 godziny, więc powinniśmy się zacząć szykować - odparłam czochrając jego włosy.

- Hej! - krzyknął.

- Już się tak nie dąsaj tylko idź się pomału szykować. Niby to dwie godziny, a zobaczysz jak szybko zleci - zaśmiałam się.

- Mówisz dokładnie jak moja mama - parsknął.

- Kochani ja już idę, udanej zabawy! - powiedział pan Nishimura.

- Dziękujemy za pomoc tato, bez ciebie by nam tak szybko nie poszło - powiedział Riki i poklepał ojca po plecach.

- Nie ma sprawy dzieciaki, a ja już uciekam. Narazie! - krzyknął i wyszedł z domu.

- Dowidzenia - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.

- To co, jesteśmy teraz sami i zostało nam jeszcze dużo czasu, aż przyjdą goście - odparł chłopak
i zaczął do mnie podchodzić z dziwnym uśmiechem na twarzy.

- Ostrzegam, że jeśli podejdziesz jeszcze trochę bliżej to rozwalę ci głowie i będzie po twojej imprezie - zagroziłam i zaczęłam się odsuwać przez co wpadłam na ścianę.

- Spokojnie mi ámore - zaśmiał się.

- A ciebie co tak wzięło na naukę hiszpańskiego? - parsknęłam. Brunet podszedł do mnie i złożył na moich ustach przepełniony miłością pocałunek.

- Idź na górę się ogarniaj, bo za niedługo będą goście - pogonił mnie.

- Tak jest - wybuchnęłam śmiechem i pobiegłam na górę.

- Wariatka - usłyszałam z tyłu za plecami.

- Wszystko słyszałam! - krzyknęłam zamykając drzwi od pokoju.

Pov Riki

- Mei! Długo jeszcze? - krzyknąłem do dziewczyny, która nadal grzebała się w łazience poprawiając makijaż.

- No już idę! - usłyszałem po drugiej stronie.

Poprawiłem sobie jeszcze koszulę i włosy żeby wszystko ładnie wyglądało. Usłyszałem jak drzwi od łazienki się otwierają, kiedy się odwróciłem moje oczy mało nie wyleciały z orbit.

- O kurwa - westchnąłem.

- Co? Jest źle? - zapytała.

- Mei, jest cudownie. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym jak wyglądasz, no ale w końcu mam najpiękniejszą dziewczynę na całym świecie - powiedziałem. Mei zawstydziła się na moje słowa i odpowiedziała tylko ciche ,,dziękuję".

- A ty za to wyglądasz naprawdę przystojnie - zaśmiała się - chodźmy może już lepiej na dół, bo słychać jak ktoś wjeżdża autem.

Skip time

Impreza pomału się rozkręcała, niektórzy zaczynali już być trochę pijani, ale na tyle trzeźwi żeby stać na nogach i rozumieć co się do nich mówi.

- Drodzy państwo ja i moja wspaniała dziewczyna mamy wam coś bardzo ważnego do przekazania - powiedział Heeseung.

- No dawaj, słuchamy - odparł Jay, przez co przy stole zapanowała cisza.

- To może ty powiesz Jiwoo? - zapytał Heeseung.

- Już dawno nie mówiłeś do mnie moim prawdziwym imieniem, ale wolę chyba jednak jak mówicie na mnie Yuqi - zaśmiała się - dobra, właściwie to chcieliśmy przekazać, że ja jestem w ciąży i spodziewamy się dzieci - odparła brunetka.

Po całym pomieszczeniu rozniosły się głośne okrzyki radości, piski i gwizdy.

- Czekaj co? Dzieci? - zapytał Jay - będziecie mieli bliźniaki? - dodał a Heeseung pokiwał twierdząco głową.

- O mój boże - złapał się za głowę Jake - jak wy sobie poradzicie!? - krzyknął.

- Najważniejsze żeby dziecko było zdrowe. Gratulacje kochani - powiedziała z szerokim uśmiechem Naomi dziewczyna Sunghoona.

- To co panowie, pijemy za przyszłego ojca i jego kobietę! - krzyknął Jay i uniósł swój kieliszek
z wódką do góry.

Wszystko czego nam teraz potrzeba było to nasza druga rodzina, nasi najlepsi przyjaciele, którzy zawsze byli z nami nie ważne co się stało. Mówią, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie
i mają rację. Nasi przyjaciele nigdy nas nie opuścili, przechodziliśmy wspólnie przez wiele różnych, trudnych problemów. Stali się już częścią naszej rodziny, która zawsze będzie koło siebie nieważne co się stanie.

,,Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać"

Tak było i w naszym przypadku. Nasi przyjaciele potraktowali nas jak swoje młodsze rodzeństwo.

—————————————————————————

WITAAAM!

Postanowiłam zrobić dla was ostatni już maraton i ostatnie dwa rozdziały ;(

Niestety, ale muszę ogłosić, że już w tym tygodniu ukaże się ostatni rozdział, czyli EPILOG zakańczający całkowicie moje dzieło.

Jest mi naprawdę mega smutno z tego powodu, ale coś się kończy, coś zaczyna i trzeba iść dalej. Tak jak pisałam wcześniej następne opowiadanie ukaże się tego samego dnia co ostatni rozdział tej książki.

Dajcie znać co myślicie i możecie pisać jak według was zakończy się ta książka.

Będzie to dobre zakończenie, a może złe?

Miłego wieczoru!

~ Lusia

𝑾𝒆 𝑨𝒓𝒆 𝑻𝒐𝒈𝒆𝒕𝒉𝒆𝒓 𝑭𝒐𝒓𝒆𝒗𝒆𝒓 | 𝑵𝒊𝒔𝒉𝒊𝒎𝒖𝒓𝒂 𝑹𝒊𝒌𝒊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz