XLXVIII

342 21 11
                                    

Pov Mei

Obudziłam się rano o 6:30 i zobaczyłam, że chłopak niema koło mnie. Zastanawiałam się gdzie był tak wcześnie rano, ale pomyślałam, że może po prostu jest na dole w salonie, albo kuchni.

Kiedy tak siedziałam dostałam wiadomość znowu od nieznajomego numeru:

Jestem tak bardzo blisko żeby znowu mieć cię przy sobie. Niestety już nie będę taki spokojny
i delikatny, nie będę też się hamował. Radzę ci uważać na siebie, jesteś ciągle obserwowana razem ze swoim chłoptasiem.

Twój ukochany tatuś.

Po przeczytaniu wiadomości zrobiło mi się słabo. Dlaczego byłam taka głupia i nie domyśliłam się kto wysyła te wszystkie wiadomości.

Natychmiast zbiegłam na dół poszukać chłopaka
i jaj najszybciej z nim o tym porozmawiać. Nie było go w salonie więc pobiegłam do kuchni, chłopak stał przy kuchence i smażył naleśniki.

Spojrzałam na niego i zrobiło mi się go szkoda, niedość, że wczoraj dowiedział się, że jego rodzicielka niedługo zakończy swój żywot to jeszcze ja musiałam zepsuć mu bardziej ten dzień, ale obiecałam mu, że nie będę mieć przed nim żadnych tajemnic i wolałam się tego trzymać.

- Hej Niki - powiedziałam podchodząc do niego.

- Cześć słońce - odpowiedział z uśmiechem i dał mi buziaka w usta - wszystko w porządku? - zapytał patrząc na moją twarz - wyglądasz na zmartwioną - dodał i położył naleśnika na talerz.

Usiadłam na wyspie kuchennej i wzięłam głęboki wdech.

- Dostałam znowu tą wiadomość, tylko tym razem była ona podpisana - westchnęłam.

- Co? Od kogo? - zapytał siadając przede mną.

- Od ojca - odpowiedziałam patrząc na niego.

- Co kurwa? - zapytał zrywając się z siedzenia.

- No tak się podpisał, rodzice wcale nie kłamali
z tą mafią. Riki błagam, ja nie chce wrócić do niego - powiedziałam cicho, a moje oczy momentalnie się zaszkliły.

Chłopak podszedł do mnie i mocno mnie przytulił, zaczął głaskać mnie po głowie żebym się uspokoiła.

- Mei, obiecałem ci kiedyś, że więcej do niego nie wrócisz i obietnicy dotrzymam. Zaraz obudzę rodziców i po południu pojedziemy na komisariat - powiedział nadal trzymając mnie w swoich objęciach.

- Idziemy dzisiaj do szkoły? - zapytała odsuwając się od niego.

- No co ty, nie żartuj sobie. Nie będziemy narażać swojego życia lub zdrowia dla jakiejś głupiej szkoły. Po ósmej zadzwonię osobiście do naszej wychowawczyni i przedstawię jej całą sytuacje,
w końcu ma prawo wiedzieć co się dzieje. Niech wyznaczy wtedy jakąś osobę, która będzie nam wysyłała lekcje dopóki sprawa się nie rozwiąże - odparł.

Spojrzałam na niego i posłałam mu słaby uśmiech. Ten tylko parsknął i znowu mnie przytulił.

- Miałem w sumie inne plany na dzisiaj, ale możemy zrobić coś innego - zaśmiał się.

𝑾𝒆 𝑨𝒓𝒆 𝑻𝒐𝒈𝒆𝒕𝒉𝒆𝒓 𝑭𝒐𝒓𝒆𝒗𝒆𝒓 | 𝑵𝒊𝒔𝒉𝒊𝒎𝒖𝒓𝒂 𝑹𝒊𝒌𝒊Where stories live. Discover now