XXXIII

611 35 1
                                    

Maraton 2/2

- Dzień dobry - powiedział lekarz wchodząc do sali razem z pielęgniarką.

- Dzień dobry - odpowiedzieliśmy jednocześnie.

- Więc tak tutaj macie jedzenie, ale ja najpierw was zbadam a potem będziecie mogli zjeść - powiedział i podszedł najpierw do mnie - coś cię boli? - zapytał.

- Jak narazie boli mnie trochę brzuch, nogi i ręce, ale tak to jest okej i głowa mnie nie boli - odpowiedziałam dosyć szybko z czego lekarz się zaśmiał.

- No dobrze otwórz szeroko oczy - powiedział a ja zrobiłam to co kazał - otwórz teraz buzie - dodał - widzę tylko, że masz trochę zaczerwienione oczy i podrażnione gardło. Nogi i ręce będą cię jeszcze pewnie boleć przez pare dni, ale podamy ci leki przeciwbólowe a i jeszcze jesteś trochę wychudzona zresztą tak samo jak twój kolega więc będziecie dostawać 5 posiłków dziennie - odparł i podszedł do Nikiego. Kiedy już nas zbadał kazał nam zjeść jedzenie które przyniosła pielęgniarka i wyszedł z sali.

- Smacznego - powiedział Niki.

- Dziękuje - powiedziałam już z pełną buzią. Byłam strasznie głodna chociaż jedzenie ciężko przechodziło mi przez gardło. Teraz ciężko będzie nam wrócić do normalności przez to wszystko.

- Nie gadaj z pełną buzią, bo mi się tutaj jeszcze zadławisz a ja ciebie ratować nie będę - zaśmiał się.

- No to trudno najwyżej wyzione ducha tutaj w szpitalu przy tobie. Będziesz mieć mnie na sumieniu do końca życia a ja będę cię nawiedzać w nocy i nie dam ci spać - odparłam.

- Dobra dobra nie gadaj tylko jedz - powiedział a ja wzięłam pałeczkami jedzenie do buzi. Byłam niby taka głodna a zjadłam bardzo mało. Jedzenie ciężko przechodziło mi przez gardło.

- Czemu zjadłaś tak mało? - zapytał Niki i odłożył swoje jedzenie na bok.

- Niewiem jakoś niby jestem głodna, ale ciężko mi się je - odparłam bez większego namysłu.

- Musisz coś zjeść a jak nie to ja będę cię karmił - powiedział bardzo poważnie.

- No dobra zjem jeszcze, ale naprawdę ciężko mi się przełyka te jedzenie - odpowiedziała szczerze. Niby po ci miałabym kłamać? Nie miałam przecież powodu.

4 godziny później
- W sumie to sama niewiem - odpowiedziała dziewczyna i chciała jeszcze coś dodać, ale do naszej sali weszli moi rodzice. Nasze oczy rozszerzyły się do granic możliwości jednak nawet nie oderwaliśmy się słowem. Nie byłem jeszcze przygotowany na spotkanie z nimi jednak kiedyś musiało to w końcu nadejść.

- Boże kochanie ty żyjesz! - powiedziała matka i podeszła do mnie, zaczęła mnie mocno przytulać i patrzeć czy jestem cały.

- Mamo przestań nic mi nie jest - powiedziałem i odsunąłem się od niej.

- Boże synu jak dobrze, że żyjesz - powiedział ojciec - myśleliśmy, że już się więcej nie zobaczymy - dodał i pogłaskał mnie po głowie. Chciałem coś powiedzieć, ale do sali wparowali rodzice Mei.

- Mei - powiedziała jej matka która razem z ojcem była wściekła.

- Mama? - zapytała a w jej oczach zebrały się łzy.

- Czy ty jesteś w ogóle poważna?! - krzyknęła - znajdujesz sobie chłopaka po czym z nim uciekasz? Ty jesteś nienormalna dziewczyno - powiedziała i szarpnęła ją za ramie.

- Nie dotykaj mnie - powiedziała dziewczyna i zabrała rękę swojej matki z jej ramienia.

- Jesteś taka nie wdzięczna pewnie to ten twój chłopak zrobił z ciebie takie coś - powiedział jej ojciec i uderzył ją mocno w twarz. Mei spadła z łóżka przy czym uderzyła głową o szafkę. Podbiegłem do niej szybko i złapałem za głowę żeby nie uderzyła się nigdzie więcej.

- Mei! - krzyknąłem. Jej rodzice się tylko popatrzyli i szybko wyszli z sali.

- Boże święty - przeraziła się moja mama i podeszła do mnie - trzeba to gdzieś zgłosić - dodała.

- Nie proszę nic nigdzie nie zgłaszać - powiedziała Mei i próbowała się podnieść. Złapałem ją pod rękę z moją mamą i posadziliśmy na łóżko.

- Synu my jeszcze później przyjdziemy nic nie potrzebujecie? - zapytał mój ojciec. Dziwie się, że w ogóle zapytał się czy my ja i Mei coś potrzebujemy. Może dało mu to coś do myślenia? Niewiem ludzie się tak szybko nie zmieniają.

- Nie spokojnie możecie już iść - powiedziałem a oni wyszli z sali. Kiedy wyszli Mei się rozpłakała - nie płacz - powiedziałem i przytuliłem ją do siebie.

- Ja tak dłużej już nie mogę oni wykańczają mnie psychicznie i fizycznie - wyszlochała i schowała twarz w dłonie.

- Damy sobie rade Mei już więcej się z nimi nie zobaczysz - odparłem i wytarłem jej łzy z policzków.

- Co to znaczy? - powiedziała i spojrzała na mnie.

- Nie martw się spokojnie - dodałem i znowu ją przytuliłem. Około godzinę później do naszej sali przyszli niespodziewani goście. Weszła cała nasza ekipa.

- Co wy tu robicie? - zapytałem.

- Nie cieszycie się, że w końcu się widzimy? - zapytał Heeseung i się zaśmiał.

- Jasne, że się cieszymy - powiedziała Mei i podeszła do Yuqi. Ja najpierw podszedłem do Heeseunga aż w końcu każdy się przywitał z nami.

- Boże jacy wy jesteście chudzi - powiedział Sunoo.

- Opowiecie nam wszystko od początku do końca? - zapytała Yuqi.

- To dosyć długa historia napewno chce się wam tego wszystkiego słuchać? - zapytała Mei.

- Mamy dużo czasu więc jak najbardziej - odparł Jungwon a reszta przytaknęła. Obydwoje zaczęliśmy odpowiadać im wszystko od początku do konać. No dobra pominęliśmy pare szczegółów, ale to akurat nie było zbytnio ważne więc spokojnie mogliśmy im akurat tego nie mówić.

- I teraz wylądowaliście w szpitalu? - zapytał Jake a my pokiwaliśmy głowami twierdząco.

- Głodny jestem - powiedział Sunghoon.

- Ty to zawsze głodny jesteś - zaśmiałem się - ja w sumie też jestem głodny niewiem jak reszta z was? - zapytałem.

- Ja też jestem głodna - powiedziała Mei.

- Wy pewnie też jesteście głodni co? - zapytałem a oni odpowiedzieli, że tak - w takim razie na dole jest ponoć jakaś kawiarenka więc możemy tam wszyscy pójść i zjeść coś dobrego i na ciepło? Hmm? - zapytałem.

- No to chodźmy - powiedziała Mei wstaliśmy z naszych łóżek.

- A wy nie powinniście jechać na tych wózkach inwalidzkich? - zaśmiał się Jay i wskazał na dwa wózki przy drzwiach.

- No chyba nie - powiedziałem.

- No chyba tak - powiedział Heeseung i siłą zaciągnął mnie na wózek.

- Cyknę ci zdjęcie - powiedział Jay i zrobił mi zdjęcie.

- Mei siadaj - powiedziała Yuqi a dziewczyna zrobiła to o co ją poprosiła. Jechaliśmy tak przez korytarz na którym na szczęście nikogo nie było.

- Czuje się jak inwalida - powiedziała Mei i wszyscy się zaśmiali - z czego się śmiejecie? Niki wcale nie lepiej wyglądasz - dodała.

- Właśnie stańcie tak to zrobię wam zdjęcie - powiedział Jay.

- Nie ja jestem głodny jedziemy dalej - powiedziałem i poklepałem Heeseunga.

- No już jedziemy Jezu - powiedział i pojechał dalej.

———————————————————————————Witam!

Także koniec maratonu na dzisiaj mam nadzieję, że się podobało?

Zawsze zadaje to samo pytanie, ale to już chyba tradycja haha

W każdym razie miłego wieczorku i widzimy się niedługo!

~ Lusia

𝑾𝒆 𝑨𝒓𝒆 𝑻𝒐𝒈𝒆𝒕𝒉𝒆𝒓 𝑭𝒐𝒓𝒆𝒗𝒆𝒓 | 𝑵𝒊𝒔𝒉𝒊𝒎𝒖𝒓𝒂 𝑹𝒊𝒌𝒊Where stories live. Discover now