XLIX

297 20 8
                                    

Rano obudziłam się całkiem sama. Chłopaka nie było w domu, a na komodzie leżała tylko karteczka z napisem:

„Kochanie niedługo będę, musiałem coś załatwić nie martw się. Będę koło 10 🤍"

- Słodziak - mruknęłam pod nosem - co on znowu wymyślił haha - zaśmiałam się i wstałam z łóżka żeby się ogarnąć.

Kiedy poszłam do łazienki i zobaczyłam jak wyglądam to mało nie zeszłam na zawał. Makijaż nie zmyty, włos każdy w inną stronę, a w dodatku śmierdzi ode mnie.

- Boże masakra

Szybko zmyłam makijaż i wskoczyłam pod prysznic. Na moim telefonie była godzina 9:20 więc Riki niedługo będzie. Musiałam jak najszybciej doprowadzić się do stanu normalności, bo wyglądałam jakby mnie conajmniej tir potrącił.

Po wyjściu z pod prysznica wysuszyłam włosy i poleciałam do pokoju zrobić jakiś delikatny makijaż.

Szybko się ubrałam i zeszłam na dół do kuchni zrobić jakieś śniadanie. Myślałam, że w domu będą chociaż rodzice, ale nawet ich nie było.

- Boże co oni wszyscy kombinują? Co tu się do cholery dzieje! - krzyknęłam i strąciłam z tego wszystkiego talerz, który leżał na blacie w kuchni - jeszcze tego mi brakowało - syknęłam.

Na moje szczęście, a raczej jego brak kiedy chciałam podnieść kawałki rozbitego szkła jedno z nich wbiło mi się w środek ręki.

Mój krzyk rozniósł się chyba po całym domu jak nie całym osiedlu. Krew się polała więc musiałam szybko pobiec do łazienki i to ogarnąć zanim ktokolwiek przyjdzie do domu.

Pov Niki

- Myślicie, że spodoba jej się niespodzianka? - zapytałem rodziców wchodząc do domu.

Jednak mój uśmiech opadł od razu po tym jak zobaczyłem krew na schodach. Momentalnie wszystko puściłem na ziemie i pobiegłem na górę.

Zacząłem walić w drzwi od łazienki. Na klamce była krew.

- Mei! Mei! Jesteś tam!? - zacząłem walić w drzwi jak opętany. Nagle zza drzwi wyłoniła się moja dziewczyna z ręką owinięta w bandaż. Mocno ją przytuliłem i zacząłem płakać.

- Niki spokojnie. Wszystko jest w porządku - powiedziała gładko i zaczęła głaskać mnie plecach.

Czułem jej oddech na karku i jej szybko bijące serce, biło tak szybko, że mało jej nie wyskoczyło.

- Myślałem, że cię straciłem, proszę nie rób tak więcej - odparłem odsuwając się od niej. Wziąłem jej twarz w moje ręce i pocałowałem jakby już to był ostatni raz.

- Pobiłam talerz ze złości, ale już jest wszystko okej nie przejmuj się - powiedziała.

Zeszliśmy na dół po tym jak się uspokoiłem.

- Dzień dobry - powiedziała dziewczyna.

- Witaj słońce - uśmiechnęła się moja mama i przytuliła dziewczynę. Stały tak chwilę aż się od siebie odsunęły - nie wchodź do kuchni przez chwilę, ojciec zmył podłogę - dodała.

𝑾𝒆 𝑨𝒓𝒆 𝑻𝒐𝒈𝒆𝒕𝒉𝒆𝒓 𝑭𝒐𝒓𝒆𝒗𝒆𝒓 | 𝑵𝒊𝒔𝒉𝒊𝒎𝒖𝒓𝒂 𝑹𝒊𝒌𝒊Where stories live. Discover now