Rozdział 1

710 35 7
                                    

Na twarzy odczuwałam pierwsze promienie wschodzącego słońca. Czym prędzej wracałam do domu, by znów uniknąć kazania na temat wymykania się w nocy z domu, o tym jakie to niebezpieczne, co mi się mogło wtedy stać... 

Będąc już przy odpowiednim budynku, zwanym niegdyś moim domem, otworzyłam bardziej okno znajdujące się na parterze, które z wiadomych przyczyn zostawiłam otwarte i weszła po cichu do środka. Pośpiesznie, skacząc na jednej nodze, zdjęłam jednego buta, ale z drugim miałam niemały problem. Zaczęłam za niego mocniej ciągnąć aż w końcu upadłam na podłoge, robiąc przy tym nie mały huk.

Zaczęłam kląć pod nosem, wiedząc, że moi opiekunowie na pewno to usłyszeli, i zaczęłam w końcu luzować sznurowała w bucie. Chwilę mi to zajęło gdyż but sięgał mi aż do kolana.

Kopnęłam oba buty pod łóżko, słysząc poruszenie za drzwiami od mojego pokoju i wskoczyłam do łóżka, wraz z otwierającymi się drzwiami od pomieszczenia.

– Aria, wiem, że nie śpisz – powiedziała Norah, „moja matka”.

Nie zareagowałam na jej stwierdzenie, tylko dalej udawałam, że śpię, mając nadziejem że sobie pójdzie.

– Aria – słyszałam już zirytowanie w głosie wampirzycy – Słyszałam jak wchodzisz.

– Pieprzony wampirzy słuch – warknęłam podnosząc się po siadu.

Wiedziałam, że jestem na przegranej pozycji, bo moje zmysły, a raczej słuch, nie były tak wyczulone jak u innych wamiprów, czułam przez to pewnego rodzaju kompleksy. O ile węch działał dobrze, o tyle słuch... Był po prostu słaby, oczywiście tylko w porównaniu z innymi wampirami, bo co chodzi o inne rasy faery nadal mój był nieco lepszy.

– Język – syknęła.

– Tak, tak, już nie będę. Możesz zaczynać swoje kazanie – machnęłam ręką i spojrzałam w kierunku okna.

– Ile razy mam cię prosić byś nie wychodziła w nocy z domu? Mam ci zamontować w oknach kraty? Myślisz, że to by cię powstrzymało? – usiadła na łóżku obok mnie – Aria... Nienawidzę się powtarzać, ale musisz w końcu zrozumieć, że spędzając noc na zewnątrz, gdzieś w lesie, prawdopodobnie narażasz się na ogromne niebezpieczeństwo, tym bardziej, że świat się ostatnio zmienia...

– Mam gdzieś twoje przypuszczenia. Jeśli jest niebezpiecznie to mi to pokaż! Nie zniosę już więcej zakazów! – spojrzałam na nią i zaczęłam krzyczeć – To mnie dobija, chciałabym robić to co chce, ale nie! Bo moje życie jest zaplanowane przez was, a ja swoim łamaniem zasad, krzyżuje wam plany!

– Aria, taki jest zwyczaj. To tradycja. Normalne jest to, że rodzice pomagają wejść dziecku w dorosłość i założyć rodzinę...– przerwałam jej.

– Ha! Wiesz doskonale, że nie jesteś moją matką – wstałam z łóżka – Niedługo, za kilka tygodni, skończę osiemnaście lat wtedy nie mam zamiaru być posłuszna! Potrzebuje zmiany, nie chce takiego życia jak inni, zresztą ja tu nie pasuje, bo jestem niedorozwinięta. – siegnęłam po buty i zaczęłam je zakładać.

– Nie jesteś niedorozwiniętą, jesteś jak najbardziej rozwinięta.

– Mhm... Ta jasne. Mam gorsze zmysły niż zwykły wampir, gdyby inni się dowiedzieli... Stałabym się atrakcją wioski. – związałam buty i wstałam na równe nogi.

– Nie śmialiby się. Twoje zmysły jeszcze się wyostrzą...

– Nie wierzę w to. Wychodzę. – mruknęłam pod nosem i podeszłam do okna.

– Nie. Masz szlaban nigdzie nie idziesz. – kobieta wstała na równe nogi.

– Mhm, ta jasne – zaśmiałam się i wyskoczyłam przez okno.

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now