Rozdział 85

73 4 4
                                    

/Aria/

Potrzebowałam mu to powiedzieć.

– Ale nie zrobił mi krzywdy, był dla mnie dobry. – dotknęłam jego ręki.

– Byłaś z nim? – zapytał w końcu.

Zdecydowanie był zazdrosny.

– Nie. Tylko nic niezobowiązujący... – przerwał mi.

– Nie kończ. – poprosił, a ja przystałam na to.

– Ale dziecko na prawdę było twoje. – zapewniłam.

Nie odpowiedział.

Wątpił?

Na prawdę wątpił po tym jak dowiedział się, że po nim miałam innego.

– Poważnie? Nie będziesz się teraz do mnie odzywać? Jesteśmy dorośli. Całe życie miałam tylko jednego chłopaka - Ciebie. Chciałam zobaczyć jak kto jest z kimś innym, zresztą, do cholery, nie zdradziłam cie. – złapałam się za biodra – Zerwaliśmy, gdy okazało się, że mnie zaczarowałeś.

– Czyli cały czas będzie teraz o to chodzić? Będziesz tego cały czas używać jako pieprzonego argumentu? Kurwa, myślałem, że sobie to wyjaśniliśmy. – powiedział z wyrzutem zabierajac swoją rękę.

– Uważasz, że jedna rozmowa wystarczy, żeby o tym zapomnieć? Lance, jedną trzecią swojego życia spędziłam naszprycowana magią. Dopiero teraz czuję, że sama mogę dokonywać wyborów, nie wszystko opiera się z myślą o tobie i wyrzutami sumienia.

Czy aby na pewno?

– Powiedz mi tylko, czy było warto? – spojrzał mi w oczy.

– Tak. Było warto przespać się z Khillisem. – przyznałam.

– To może warto do niego wrócić skoro nie żałujesz? Nie odpowiadaj. – odwrócił się na pięcie i ruszył do wyjścia. – Dbaj o siebie.

– Kurwa, Lance. Było warto, bo wiedziałam, że nie jest tobą. Nikt mi nie da tego co ty. Nikt! Przekonałam się o tym. – poczułam łzy w oczach i zauważyłam jak on się zatrzymał – Zraniłeś mnie, ale mimo to ja coś do ciebie czuję. Cały czas o tobie myślę. Nie czuję tego co przy eliksirze, ale mimo to chyba coś do ciebie czuję, ale... inaczej. – mówiąc to patrzyłam na jego rozbudowane plecy.

– Porównywałaś nas? – powiedział z niemałym obrzydzeniem.

– Tak, i nie zamierzam tego ukrywać. Tak jak i tego, że przez ciebie znów uczę się siebie. Dlatego nie wiem co do ciebie czuję. Wcześniej myślałam, że nic nie czuję, ale uznałam tak, bo nie wiem, co powinnam czuć. Wiem tylko, że nie mogę przeczyć, że się myliłam. – podeszłam do niego i chwyciłam go za dłoń.

Była dużo większą od mojej.

– Chciałam cię skreślić, zacząć od nowa, ale nie umiem.

/Lance/

Pozwoliłem jej trzymać swoją dłoń.

Byłem zły, ale już nie na nią, tylko na siebie.

Aż tak bardzo skrzywdziłem ją tym "nie winnym" eliksirem?

Nigdy bym nie pomyślał, że przez to może czuć się zagubiona, bo ewidentnie taka właśnie była. Po naszym spotkaniu w więzieniu myślałem, że jest wszystko w porządku, dlatego nie przejmowałem się zbytnio.

Teraz widzę, że albo dusiła to w sobie albo ukrywała tylko przede mnie.

W końcu jednak pękła.

Nie napawało mnie radością, że dotykał ją inny, ale zaczynałem rozumieć powód.

Aria || Eldarya LANCExOCUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum