Rozdział 24

137 17 4
                                    

Coś sie zjebało i wrzucam drugi raz, bo mam, że jest nie opublikowane, dzięki wtt...

---

Oczywistym było, że pierwszym miejscem do którego poszłam była jedna z naszych kryjówek.

Nawet nie wiem czemu, do końca swojej podróży łudziłam się, że może tam będzie, że może czeka?

Miałam nadzieję chociaż byłam pewna, że go tam nie będzie.

Mimo upływu czasu pamiętałam dokładnie, gdzie znajdowała się nasza kryjówka.

Zapukałam delikatnie dalej się łudząc, lecz nic się nie stało. Otworzyłam przejście, które otworzyło się z wielkim oporem.

Miejsce było kompletnie opuszczone, wskazywała na to gruba warstwa kurzu na meblach.

Otarłam stół materiałem swojego kimono,  które miałam narzucone na ramiona i położyłam tam swoje rzeczy.

Przez myśl przeszło mi, żeby zapytać Zane czy nie widziała ostatnio białowłosego lub kiedy ostatni raz go widziała.

Chwilę się wahając postanowiłam jednak ją zapytać.

Wyszłam z kryjówki uważnie zamykając ją za sobą i ruszyłam do małej chatki, która znajdowała się w głębi lasu.

Drogi do domu różowowłosej nie byłam do końca pewna, ale mimo to szłam przed siebie.

Po dłuższym marszu, pośród drzew zaczął mi się wyłaniać poszukiwany budynek.

Był dokładnie taki jakim go zapamiętałam.

Drewniana konstrukcja gęsto porośnięta różnoraką roślinnością, a przed nią ogródek z wieloma roślinami, których nazw nadal nie znałam.

Podeszłam do drzwi i zastukałam delikatnie w drewnianą powłokę. Usłyszałam jakieś poruszenie za drzwiami jednak nikt mi nie otworzył.

Powtórzyłam i znowu zero reakcji.

– Zana, to ja Aria. Otwórz.– powiedziałam w końcu, a drzwi niemal natychmiast się otworzyły, a zza nich wyłoniła się drobna elfka.

– To Aria żyje!– krzyknęła i rzuciła mi się na szyję wciągając mnie do środka.

– Jak widać.– wzruszyłam ramionami, a ona mocniej mnie przytuliła.

– Nawet Aria nie wie jak Zana tęskniła!

– Aria też się cieszy że Cię widzi.– objęłam ją wywracając oczami – ale nie przyszłam się przywitać. Widziałaś może mojego przyjaciela?

Dziewczyna odsunęła się ode mnie, a na jej twarzy pojawił się grymas.

– Zana go widziała. Przychodził jeszcze przez kilka dni jak Aria sobie poszła, a potem przestał.– wzruszyła ramionami.

– Czyli nie wiesz gdzie jest?– to pytanie było absurdalne, bo skąd ona miała to wiedzieć? Praktycznie się nie znali.

– Nie. Zana nie wie, a po co go szukasz? On przecież chyba skrzywdził Arie, prawda?

– To skomplikowane.

To na prawdę było skomplikowane. Sama do końca nie znałam odpowiedzi na to pytanie, sama nie wiedziałam po co go tak na prawdę szukam. Nie mogłam jednak zaprzeczyć, że mimo, że minął rok nadal żywiłam do niego jakieś uczucia.

Ciężko mi stwierdzić jakie one były dokładnie. Te pozytywne mieszały się z tymi negatywnymi, ale w sumie nie mogę też powiedzieć, że jestem na niego zła. W końcu u Fenghuangów myślałam tylko o nim, ale mimo to jego obraz zaczynał mi się powoli zacierać. Zaczęłam zapominać jak wygląda,  te prawdziwe obrazu mieszały się z wyobraźnią, tworząc zupełnie inne jego oblicza, które były dalekie od prawdy. Jedyne co zawsze pozostawało bez zmian to kolor oczu oraz włosów, je pamiętałam doskonale.

– No nic.– odezwałam się w końcu, gdy dziewczyna dziwnie na mnie patrzyła – W takim razie muszę go szukać.– wzruszyłam ramionami wiedząc, że mam do sprawdzenia jeszcze jedną jego kryjówkę, dokładnie te niedaleko KG.

– Powiedzenia! I powiedz mu, że Zana zabije go jak tylko go spotka.– warknęła.

– Coś ci zrobił?

– Chciał spalić Zanie dom, ale na szczęście Zanie udało się to ugasić i spalił się tylko kawałek ogródka.

– Co? Czemu miałby to zrobić?

– Uznał, że Zana kłamie i Aria do niej wróciła, bo nie miała gdzie indziej iść. Myślał, że tak Cię wywabi.

– Co mu się do cholery stało?– zapytałam sama siebie na głos – na pewno dostanie za to ode mnie, a teraz muszę iść. Dzięki za pomoc.

– Aria jest pewna, że chce go znaleźć?– zapytała zmieszana.

– Tak.– odpowiedziałam od razu będąc pewna swojej odpowiedzi.

Dziewczyna tylko przytaknęła, a ja wyszłam z jej domku i ruszyłam dalej.

Gdy dotarłam do drugiej kryjówki, wręcz wybłagałam wyrocznie, żeby on tu był. Jednak przyszło kolejne rozczarowanie. Nie było go i również nic nie wskazywało na jego obecność.

Byłam, mówiąc, krótko - wkurwiona, za mało o nim wiedziałam żeby wiedzieć gdzie go szukać.

Mogłam spróbować skontaktować się z Leiftanem, ale to było by bez sensu, bo on nawet mnie nie pamiętał.

Mogłam też iść do KG i szepnąć co nieco o moim znajomym, ale tak to bym mu tylko zaszkodziła, zresztą sama nadal jakby nie patrzeć byłam poszukiwana, to, że Huang Hua mi wybaczyła nie znaczyło, że robił to cały świat.

Jeszcze ten marny czlowieczek dla którego moja mentorka musiała wyjechać...

No właśnie! Huang Hua tam była, ale nie chciałam robić jej kłopotów.

Zła usiadłam na siebie i zaczęłam dłońmi wyrywać trawę, która nie była niczemu winna, ale...

Wychodziło na to, że szukanie będzie trudniejsze niż się może wydawać. Mógł być tak na prawdę wszędzie.

– Dokąd, idioto, poszedłeś.– zaśmiałam się. Sama nawet nie wiem czemu.

Gdybym wtedy wiedziała, że był niedaleko mnie... Gdybym tylko wtedy użyła swoich zmysłów, to nie było by zabawy w chowanego.

Podniosłam się z ziemi i ruszyłam przed siebie.

I o to tak na szukaniu minęły kolejne miesiące. Kilka razy gdzieś usłyszałam, że znów uprzykrza życie mieszkańcom w KG, ale każdy powrót tam i ponowne sprawdzenie terenu nie przynosiły nic nowego.

Chciałabym być jak jego cień, ale nie było to możliwe, bo nawet nie wiedziałam gdzie jest. Kilka razy nawet, w akcie desperacji, pytałam ludzi czy czegoś nie wiedzą o zamaskowanym mężczyźnie.

Albo nie wiedzieli, bo były to rzeczy nie istotne.

---

Co sądzicie o opku?

Jakieś pochwały bądź negatywne komy?

Przyjmę wszystko!

A jeśli zostawicie gwiazdkę to będzie mi ultra miło! To nic nie kosztuje, a dla mnie to oznaka, że wam się podoba!

Satysfakcja = większa możliwość na wydłużenie opka!

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now