Rozdział 8

222 22 8
                                    

Obudził mnie zgrzyt metalu.

Zdezorienowana poderwałam się do siadu i zaczęłam się rozglądać. Moje uszy aż błagały by nie słyszeć już tego okropnęgo metalowego dzwięku.

Oczy piekły mnie niemiłosiernie.

Dopiero po chwili namierzyłam cel, gdy moje oczy przyzwyczaiły się do panującego półmroku. Tego kto był odpowiedzialny za ten okropny dźwięk.

Lance - bo tak nazywała się osoba, która była winna temu całemu zajściu.

Beznamiętnie patrzył na dwa kawałki metalu, które trzymał w dłoniach i które wydawały ten potworny dźwięk. 

– Litości! – warknęłam przecierając zmęczoną twarz.

– W końcu. – mruknął i jeszcze głośniej zaczął ostrzyć swój sztylet.

– Przestań, proszę... – poprosiłam błagalnie i spojrzałam na niego.

– Musimy brać się do pracy. Nie mam całego dnia. Wstawaj.

– Ale...

– Żadnych "ale". – powiedział stanowczo i schował sztylet do kabury.

Wstałam, a on zaczął wychodzić na zewnątrz.

– Co jeśli ktoś nas zauważy?- zapytałam cicho.

– Nie ma takiej możliwości. Rzuciłem tu zaklęcie iluzji.

Przymykam oczy wychodząc na zewnątrz. Słońce... Jest ciepło, przyjemnie ciepło...

– Musisz zacząć kontrolować swoje emocje. Mówiłaś, że masz "ataki" gdy targają Tobą silne emocje.

– Nie zawsze. Podczas ataku na mnie nie było ich.

Chłopak tylko pokiwał głową.

– Trzeba je spróbować w tobie wywołać. – zaczął obchodzić mnie do dookoła, myśląc nad czymś intensywnie.

Chwilę robił to w ciszy. Totalnej ciszy. Aż w końcu się odezwał złapiąc mnie mocno za kark i przycisnął do ziemi. Od razu całe ciało zaczęło mnie boleć, a już szczególnie noga.

– Rozumiem twoją rodzinę. Porzucili Cię, bo sami brzydzili się, że ich dziecko będzie mieszańcem tym bardziej, że potomek daemonów zmieszany z wampirem? To obrzydliwe. Aż robi mi się nie dobrze. TAK mnie obrzydzasz, że nie chciałbym Cię nawet zgwałcić, a miałaś wyjść za mąż. Współczuję facetowi, na szczęście mu się poszczęściło.

– Ty tak o mnie nie myślisz.– wyszeptałam.

– Jesteś paskudna. Nieudacznik. Powinnaś była zostać w wiosce i być kurą domową. Ahh... zapomniałem odkryli twoje moce, to przykre.

Poczułam łzy płynące po policzkach oraz napływ jakiejś dziwnej siły. Zaczęłam się siłować z białowłosym, na początku nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia, dalej byłam przyciśnięta do ziemi, tylko teraz z większą siłą. Po chwili zaczął luzować uścisk.

Podniosłam się do góry ostro dysząc. Niemal od razu chciałam się rzucić na Lance'a. Tak kazała mi moc z wewnątrz.

Chłopak jednym ruchem ręki utworzył barierę między mną, a sobą.

– O to chodziło! Zapanuj nad tym! Zapanuj nad emocjami! – krzyknął.

– Nie mogę! – wstrząsnęła. Czując jak rozrywa mi gardło. 

Działo się coś niedobrego. Oczy piekły mnie niemiłosiernie. Skóra na plecach paliła i rozrywała się jednocześnie. Głową bolała okropnie. Z moich ust zaczął wydobywać się wrzask. Wrzask spowodowany bólem.

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now