Rozdział 81

55 4 0
                                    

Już po kilku minutach znaleźliśmy się w głównej sali tej imprezy. Widziałam ojca, który dziwnie na mnie patrzył.

Martwił się?

– Pamiętaj, on nie jest szczery. – szepnął mi brunet na ucho i się oddalił.

Westchnęłam i ubrałam na twarz ładny, moim zdaniem, uśmiech.

Podeszłam do Aratona, który akurat jakby na mnie czekał.

– Gdzie cie zaprowadził? Wszystko w porządku?– zapytał wyraźnie nieco zdenerwowany.

– Czemu mi nie powiedziałeś, że będzie tu mój brat?– złapałam się za biodra.

Westchnął.

– Co ci powiedział?– spojrzał na moją twarz.

– Że jesteśmy rodziną.– wzruszyłam ramionami.

– Tak, to prawda.– mruknął – Jest moim pierworodnym, ale jak zapewne zdarzyłaś zauważyć - nie mamy za dobrych relacji.

– Tego akurat nie da się nie zauważyć... Ale nie ważne. On nie chce mnie znać.– znów wzruszyłam ramionami – napijemy się czegoś?

Nadeszła pora na wdrożenie planu.

Ale czy ja tego chciałam?

Czyłam na sobie uważny wzrok.

Hyden.

Spojrzałam ukradkiem w jego strone, a on jakby na zawołanie odwrócił wzrok.

– Co się tak nagle naszło? Myślałem, że masz coś do zrobienia.– zmarszczył brwi.

– Rozmyśliłam się. Nie warto dla tego dupka. To jak?– westchnęłam i uśmiechnęłam się do rodzica.

Nie powiem mu przecież, że już widziałam się że smokiem...

– W porządku.– wzruszył ramionami i chciał iść, ale go powstrzymałam.

– Pójdę.

Tak też zrobiłam.

Cały czas rozważałam za i przeciw.

Czy byłam gotowa zabić własnego rodzica? Tak, zrobił źle, ale czy był to powód do zabicia go?

Nie widziałam nigdy by szkodził społeczeństwu.

Podeszłam do jednego z kelnerów i zabrałam z jego tacy dwa kieliszki jakiegoś trunku.

– Pieprzyć to.– mruknęłam sobie pod nosem odchodząc nieco na bok i dolewając do jednego kieliszka zawartość buteleczki.

Po tym zabrałam oba i poszłam.

Doskonale wiedziałam który kieliszek jest który. Prawa dłoń aż parzyła mnie z nerwów.

Dać mu czy nie dać?

Tak czy nie?

Może dam?

A może jednak nie?

Wróciłam do ojca.

– Proszę.– podałam mu... lewy kieliszek.

Nie mogłam.

Nie byłam w stanie.

Spojrzałam ukradkiem na Hydena, który wydawał się zadowolony. Czując mój wzrok uniósł delikatnie swój kieliszek wznosząc jakby toast, na co skinęłam mu głową i czując gule w gardle upiłam łyk alkoholu.

– Wszystko dobrze? Wydajesz się poddenerwowana.– ojciec dotknął mojego ramienia, a ja przerażona upuściłam naczynie i spojrzałam na niego zdziwowna.

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now