Rozdział 21

149 17 2
                                    

Obudziłam się z krzykiem.

– Spokojnie, jestem tu. – od razu kazał mi się położyć i delikatnie dotknął mojego czoła – Nadal masz gorączkę. – warknął.

– Co z moją nogą?– zapytałam słabo i spojrzałam na niego.

Bałam się spojrzeć w dół.

– W porządku.

– Na pewno?– spojrzałam na jego twarz.

– Tak.– pogłaskał mnie po głowie – Nie było łatwo, ale udało się ją uratować. Mówiłem, żebyś uważała – westchnął.

– Uważałam, po prostu wbił mi mój sztylet w nogę...

– Teraz musisz odpocząć.

– A dołączysz do mnie? Chce się przytulić...– pierwszy raz zapytałam go o coś takiego. Widziałam, że się zdziwił.

– Muszę Ci przygotować coś do jedzenia.– powiedział niemal od razu.

– To tylko chwila...

– W porządku.– kiwnął głową i położył się obok mnie, od razu się do niego przytuliłam, on mocniej przyciągnął mnie do siebie i szczelniej otulił kołdrą.

– Co dalej masz w planach? Teraz gdy nie ma już Yonukiego?

Liczyłam, że się nieco zdenerwuje, lecz on pozostał spokojny i zaczął mówić.

– Na razie musisz wydobrzeć, twoje zdrowie jest najważniejsze teraz.

– Ale na prawdę nie ampilutowałeś mi nogi?– nadal się bałam sprawdzić czy moja kończyna jest na swoim miejscu.

– Nie.– wyciągnął rękę i dotknął jej, od razu rana zaczęła nieco szczypać.

– Od kiedy jesteś taki opiekuńczy? – niektóre rzeczy zaczęły do mnie docierać z opóźnieniem. Ta troska, którą okazywał mi obecnie Lance, wydawała się nie być w jego stylu.

– Od kiedy zrozumiałem, co do Ciebie czuje.

Podciągnęłam się do siadu i pocałowałam go, on oddał pocałunek jednak też dość szybko go zakończył.

– Prześpij się.– pocałował mnie w głowe.

Po jego słowach nie minęło długo jak usunęłam.

Obudziłam się kilka godzin później. Czułam się znacznie lepiej. Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na swoją nogę. Była obandażowana, ale nie bolała. Nie miałam pojęcia, co on zrobił, ale byłam mu szczerze wdzięczna.

Zaczęłam go szukać. Za łatwo by było gdyby się okazało, że jest. Westchnęłam, nie lubiłam zostawać sama, bo nie miałam za bardzo nic do roboty "W tym domu".

Postanowiłam wyjść się przewietrzyć. Mogłam być poszukiwana, dlatego założyłam swoją peleryne. Maska na twarzy była nie odłącznym elementem mojego ubioru, bez niej nigdy nigdzie się nie ruszałam, podobnie było i tym razem.

Delikatnie kulejąc ruszyłam przed siebie. Chciałam się dowiedzieć czegoś na temat tego co zrobiłam.

Czy ktoś coś wiedział?

Czy mieli podejrzanych?

Szukali kogoś?

Wiedzieli, że to ja?

Te i wiele pytań zaprzątało mi głowę.

Po dłuższym marszu, dotarłam do miasteczka, gdzie byłam ostatnio. Ponownie postanowiłam wejść do karczmy. Miałam wrażenie, że jest jeszcze więcej ludzi niż ostatnio. Każdy wyglądał na bardzo pijanego.

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now