Rozdział 91

52 6 1
                                    

Przez długie minuty nie wychodziłam z szoku po usłyszeniu wyznania starszego brata.

Jak?

Jak to się stało, że Zana była z nim?

Jak doszło, że znalazła sie tam gdzie była?

Jak była prawda?

– Jak to?– wydukałam w końcu.

Na co Hyden się zaśmiał.

– Nie muszę Ci chyba tłumaczyć Jak doszło do oświadczyn?– prychnął.

– Jak to możliwe...– Nie umiałam się wysłowić, w takim byłam szoku.

– Nasz związek skończył się wraz z opętaniem. Odradzałem jej ten pomysł, ale się uparła i stało się to. Byt przejął nad nią kontrolę.

– Czujesz coś do niej?– zapytałam, a on potrząsnął głową.

– Teraz już nie wiem. Na pewno czuję nostalgię jak ją widzę... Zresztą nie ważne. Dogadaj się ze swoim duchem.

– Nie bałeś się, że i mnie może opętać coś takiego jak Zane?

– Było ryzyko, ale to może Ci pomóc. Idę. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, strażnik stoi przy drzwiach.– odwrócił się i wyszedł, zanim zdarzyłam się odezwać.

/Lance/

Nie spałem całą noc, próbując napisać kilka słów do Arii, ale nic mi się nie kleiło ze sobą.

Mimo to chciałem by dowiedziała się ode mnie o mojej misji.

Przysypiałem już nawet, ale obudził mnie skrzek Skali.

I ona chciała, żebym skończył pisać.

Pieprzony chowaniec.

– Jesteś straszna. Myślałem, że jesteś po mojej stronie.– mruknąłem i zgniątłem kolejną kartkę.

Odpowiedziała mi skrzekiem nad samym uchem.

– Jesteś złośliwa.– warknałem i zakryłem bolące ucho ręką.

Na te słowa wylądowała na biurku i rozlała atrament, na szczęście nie wiele, bo zdarzyłem go w porę złapać.

– Nie przeszkadzaj, proszę.– ostatnie słowo wręcz wymusiłem, a chowaniec odleciał.

Na szybko wytarłem nadmiar atramentu z mebla, zdając sobie sprawę, że i tak plama już zostanie.

Nie będąc w stanie wymyślić nic super, napisałem to co mi wręcz ślinę na język przyniosła. Nie mogłem już wybrzydzać, bo gonił mnie czas. Zostało go nie wiele do wyruszenia, a musiałem sie jeszcze spakować...

Poprosiłem Skale by dostarczyła wiadomość osobiście do rąk Arii, na co się wielce ucieszyła.

/Aria/

Obudziłam sie dosyć wcześnie. Czułam się na tyle dobrze, że postanowiłam zejść na śniadanie, na które zaprosił mnie sam król, więc miałam się zjawić "jak tylko poczuje się na siłach".

Byt, który dzielił że mną obecnie moje ciało, był wyjątkowo cicho od interwencji Hydena.

Szybko się wykąpałam, ubrałam i poprosiłam strażnika spod drzwi by zaprowadził mnie na miejsce.

Bałam się, że sama zgubię się w zamku.

Strażnik tak na prawdę był pod moimi drzwiami tylko dlatego jakbym czegoś potrzebowała.

Dosyć wszytko udało nam się dotrzeć na miejsce.

Służba otworzyła mi drzwi.

Od razu zauważyłam króla który akurat zasiadał do stołu i innych mieszkańców zamku, który stali i grzecznie czekali az on to uczyni.

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now