Rozdział 5

248 20 8
                                    

Dotarliśmy do małej osady ogrodzonej murem. Przy bramie, na wieżach stało kilku strażników, którzy widząc moich towarzyszy uśmiechnęli się i otworzyli bramę.

Ezekiel przez całą drogę mnie zagadywał bym nie czuła się samotna, co miałoby miejsce gdyby nie on. Reszta faery, ci których poznałam niedawno, okazywała wobec mnie pewien dystans, co nie było miłe i przez co miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

Zielonowłosy pomógł mi zejść z wieżchowca.

- Musisz się spotkać z naszym przywódcą.- powiedzial delikatnie mnie podtrzymując za ramię.

- Dobrze.

Kiwnęłam głową. Ruszyliśmy ścieżka aż dotarliśmy do jakiegoś budynku. Było w nim pełno drzwi, aż strach byłoby się tam zgubić.

- Yonuki. - chłopak uśmiechnął się do wysokiego postawnego mężczyzny.

- Ezekiel, jak twoja misja?

- Znakomicie, ale ja teraz nie o tym. Aria... - spojrzał na mnie, a mężczyzna zaczął uważnie mi się przyglądać. Czułam jego ciekawskie spojrzenie na każdym centymetrów swojego ciała, przez co spuściłam głowę i wgapiałam się w podłogę.

- Uratowaliśmy ją od śmierci. Jako, że to jeszcze młody wampir... - przerwałam mu, unosząc głowę.

- Nie dopisuj mnie do tej rasy. - pokręciłam głową, a zielonowłosy się zdziwił, a w oczach jego przywódcy widziałam rosnące zaciekawienie.

- Dobrze.- kiwnął głowę i wrócił spojrzeniem na ciemnowłosego - Jako, że to młoda Faery. - poprawił się zerkając na mnie - Nie mogłem zostawić jej na pastwę losu, tym bardziej zważając na jej slaby stan zdrowia.

- Rozumiem. - mężczyzna kiwnął głową - Zaprowadź ją do medyków, niech ją jeszcze raz zbadają, bo jak mniemam nie mogliście jej za wiele pomóc.

- Tak, jest.

- I potem przyjdź złożyć mi raport.

- Dobrze. Chodź. - powiedział do mnie i ruszyliśmy po schodach na górę.

Medycy opatrzyli mnie jeszcze raz.

- Noga wróci do pełnej sprawności, ale musisz dać jej trochę czasu i jej nie nadwyrężać. Ale mam też złą wiadomość. - kobieta spojrzała na mnie współczująco - Po ranie na twarzy na pewno zostanie blizna, nie mogę zrobić nic więcej. - westchnęła zmartwiona, a ja poczułam łzy w oczach.

- Rozumiem. - powiedziałam spuszczając wzrok - Moje już iść?

- Tak. - smutno na mnie spojrzała i kiwnęła głowa.

Czym prędzej wyszłam z jej gabinetu. Dość szybko udało mi się dostać na świeże powietrze. Usiadłam pod wielkim drzewem i w końcu pozwoliłam sobie na płacz. Nie mogłam powiedzieć, że było mi obojętne jak wyglądam, oczywiście, że nie. A przez swoją rasę zostałam oszpecona na zawsze.

Nie mogłam im tego wybaczyć.

Ukryłam twarz w dłoniach i po prostu zaczęłam ryczeć.

- Wszystko ok? - poczułam czyjąś rękę na ramieniu, aż odskoczyłam na ten gest i się wywróciłam - Hej, nie masz się co mnie bać. - ten ktoś podał mi rękę bym mogła wstać.

Przyjęłam pomoc.

- Jesteś tu nowa? - zapytał szarooki.

- Tak. - pociągnęłam nosem i otarłam łzy wierzchem dłoni.

- Czemu płaczesz? - zapytał.

Nie widział całej mojej twarzy gdyż połowa była zasłonięta przez włosy.

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now