Rozdział 58

97 9 0
                                    

Odczekaliśmy chwilę i postanowiłyśmy działać od razu po zakończeniu wspólnego treningu straży.

Stałam oparta o barierkę, gdy mój cel wracał.

Plan wydawał się łatwy, ale nie do końca taki był.

Hunag Hua, gdy ich zauważyła podeszła do nich i zaczęła coś mówić. Rudowłosa od razu chciała zaprzeczać, coś zrobić, ale uległa w końcu kobiecie i się oddaliły od smoka.

W tym momencie ruszyłam w jego stronę.

Nie był zadowolony gdy stanęłam mu na drodze. Musiałam wymyślić coś by mnie nie zbył. Miałam jedną szansę.

– Czego chcesz? – zirytowany przetarł twarz dłonią.

– Mam do ciebie prośbę... Dobrze zrobiłeś, że pokazałeś mi gdzie było moje miejsce. Jestem do niczego w walce. – prawda było, że tak nie myślałam, ale nie było co o tym mówić.

Chłopak uniósł do góry jedną brew i złapał się za biodra.

– Dlatego też pomyślałam, że mógłbyś mnie podszkolić. W końcu byłam twoją uczennicą... – spojrzałam na jego twarz.

Zmarszczył brwi, jakby musiał sobie to przypomnieć.

– Taak... faktycznie to ja cie uczyłem. – powiedział z pewnego rodzaju zażenowaniem – Dlatego nie rozumiem, skąd... Jak mogłem pozwolić ci trzymać miecz w ręku? Jesteś do niczego. – warknął.

No nie można było zaprzeczyć, był cholernie delikatny w sposobie wysławiania się.

Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, starając się wyczuć dobry moment.

– Więc...?

– Myślę, że z gówna diamentu nie zrobię.

Słysząc te słowa jawnie mnie zszokowało. Co kurwa?

Ona tak mu w głowie namieszała?

Gdyby był soba wiedziałby, że umiem walczyć.

Prychnął widząc moja minę, po czym mnie minął.

Nie mogłam pozwolić mu odejść.

– Stój! – chwyciłam go za dłoń i obróciłam w swoją stronę.

– Czego? – był znudzony.

– Podszkolisz w takim wypadku? – nieznacznie zaczęłam się do niego przysuwać.

– Jesteś moją Zastępczynią, co jest kurwa nieporozumieniem. O treningu możemy porozmawiać jak cie zdrgradują, na razie - nie ma mowy.

Znów przysunęłam się do niego delikatnie.

Zebrałam się w sobie i stanęłam na palcach by dosięgnąć jego ust, ale nim zdarzyłam, chwycił mnie jedną ręką za talię i odwrócił tyłem do siebie.

– Myślisz, że jestem takim idiotą? Mam kogoś, a ty nawet nie próbuj tak więcej, bo zrobię Ci krzywdę.- powiedział cholernie niskim głosem - Nie chce zrobić ci krzywdy, więc radzę ci wypierdalać i nawet nie pokazywać mi się na oczy, bo jak tylko cie zobaczę, będziesz żałowała, że się urodziłaś.

Puścił mnie, odpychając przy okazji, a mi się poplątały nogi i upadłam na ziemię.

– Pierdolona kaleka. – mruknął i mnie ominął...

Poczułam łzy w oczach.

Jak on może się tak zachowywać? Co mu zrobiłam by tak mnie traktować?

Podniosłam się z ziemi i zacisnęłam powieki, po czym udałam się do laboratorium, bo z tego co podejrzewałam Huang Hua rozmawiała z kitsune w sali obrad.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz