Rozdział 22

148 17 0
                                    

Nie do końca miała dokąd się udać. Bładziłam jakiś czas aż w końcu trafiłam do chatki Zany.

Nie mając siły na dalsze wędrówki, zapukałam do jej drzwi, a ona od razu mi je otworzyła.

– Cześć.– rzuciłam tylko.

– Hej, co tu robisz?

– Szukam schronienia... Mogę się u Ciebie zatrzymać?

– Jasne! Zana nigdy z nikim nie mieszkała!– ucieszyła się, a ja już wiedziałam, że nie był to chyba najlepszy pomysł.

Dziewczyna o różowych włosach była bardzo nie przewidywalna. Znaczy... Jej jedna część.

Na samo wspomnienie tego o czym mi opowiadała przeszły mnie ciarki po ciele.

– To tylko przejściowe. Potrzebuje odpocząć.– zdjęłam swoją peleryne.

– Coś się stało? – podeszła bardzo blisko mnie.

– To nie ważne.– skłamałam.

Miałam ochotę zacząć krzyczeć o tym, że to ja zabiłam szefa straży Eel, bo Lance mnie po prostu oszukał.

Ale noe mogłam. Musiałam milczeć.

Dopiero w tym momencie spojrzałam na miecz, który dzierżyłam w dłoni. Już po rękojeści wiedziałam, że to mój miecz, który od niego dostałam. Dopiero w późniejszej kolejności zauważyłam coś na co wcześniej nie zwróciłam większej uwagi. Na rękojeści był zawiazny srebrny łańcuszek z niebieskim kryształem. Nie wyglądał on jednak jak poprzednie kryształy, nie miał tego blasku. Gdy się jemu dokładniej przejrzałam widziałam, że z każdą chwilą jaśnieje, a jego niebieski kolor blednie.

Byłam zdziwiona, jednak zacisnęłam dłoń wokół niego. Przymknelam oczy i usiadłam na łóżku Zany.

Miałam żal, że wszystko musiało się tak zakończyć.

Musiało.

Nie było innego wyjścia.

Postąpiłaś dobrze.

Nie powinnaś tego żałować.

Aria...

Aria.

– Aria! – krzyknęła mi do ucha wyciągając mnie z letargu.

– Hm?– spojrzałam na nią zszokowana.

– Twój przyjaciel, on...– jej wywód został jej przerwany.

– Aria.– usłyszałam jego głos.

Zacisnęłam mocniej dłoń wokół małego kamienia i przymknęłam oczy.

– Posłuchaj mnie...– zaczął jednak mu przerwałam.

– Skończyłam z tym. Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego.– wstałam z miejsca – Koniec. – starałam się być silna lecz, moje serce wewnątrz krzyczało. Czułam suchość w ustach i ten dziwny uścisk w sercu.

Nie mogłam znów się złamać.

Nie tu i nie teraz.

Nie przed nim.

– Posłuchaj...– złapał mnie za dłoń.

– To ty mnie posłuchaj. Oszukałeś mnie i dopiero co kazałeś mi sobie iść. Zamierzam spełnić twoją prośbę.– zabrałam dłoń i wstałam – I możesz być pewny, że nie wrócę. Poradzę sobie.– powiedziałam na odchodne i wyszłam z małej chatki chwytają swoją peleryne w rękę.

Nie szedł za mną.

Ruszyłam przed siebie.

Musiałam przestać polegać na kimś i znaleźć siebie.

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now