Rozdział 89

64 5 6
                                    

Dosyć szybko znaleźliśmy się w Fairforcie.

– Jak to jest, że jak chcesz możesz podróżować ot tak, bardzo szybko, a teraz tego nie zrobiłeś?– zapytałam idąć obok niego.

– Bo sam mogę się teleportować, ale teraz jestem z tobą. Dwóch osób nie przeniosę.

– Czyli jednak twoja magią ma jakieś ograniczenia?

– Nie uważasz, że w sumie głupota jest to, że to potrafię, chociaż umiem latać?– skarcił mnie wzrokiem i swoim zirytowanym tonem głosu.

– No... Trochę niby tak...– zmieszałam się – Król nie będzie miał przeciwko mojej obecności?

– Ale ty jesteś gadatliwa... Nie, Yelven, nie będzie miał nic przeciwko. Chociaż nie będę też sam z siebie ukrywał, że Twoja obecność tam, nikomu nie będzie na rękę. Nie cieszę się z tego powodu.

– A uważasz, że ja się cieszę? Zabrałeś mnie z mojego domu.

– Później porozmawiamy na temat tego, że ktoś taki jak ty jest w straży.

– Słucham?– zdziwiłam się.

– Ario, kiedy indziej.– uciszył mnie dodatkowo używając gestu dłoni.

Wkrótce pojawiliśmy się w zamku. Hyden od razu poinformowal mnie, że musimy spotkać się z królem, bo to podczas jego spotkania dostał list i niegrzecznie zniknął.

Szliśmy wieloma długimi korytarzami, aż nie zatrzymaliśmy się przy podwójnych drzwiach będących jakąś roślina, której gałązki były ciasno ze sobą posplatane.

Brunet nawet nie kłopotał się z zapukaniem tylko wszedł.

Jak się okazało był to gabinet króla Elfów.

– Jesteś.– mruknął nieco zirytowany widząc jednego ze swoich najbliższych ludzi, jednak coś w jego wzroku się zmieniło gdy zauważył mnie za jego plecami – I to nie sam.– oparł się o oparcie krzesła na którym siedział i wyraźnie czekał na wyjaśnienia, przeszywając nas swoimi złotymi oczami.

– Wybacz.– Hyden lekko się ukłonił, po czym poprawił ubranie i spojrzał na mężczyznę.

– Nie wygłupiaj się.– fuknął król – Mów co się dzieje i czemu zawdzięczamy wizytę twojej siostry. Chyba nie jest to związane z...– mój brat brutalnie mu przerwał, ale Król nie wydawał się tym szczególnie zdziwiony, jakby przywykł do tego.

– Po części, Yelven.– złapał się za biodra i spojrzał na mnie przez ramię – Będę jednak potrzebował jej obecności tu i może twojej elfiej wiedzy. Ario, zdejmij bluzkę.

– Co?– zdziwiłam się i odruchowo zakryłam piersi ręką, mimo, że byłam jeszcze ubrana.

– Pokaż powód swojej wizyty.

– Ale...– moje policzki mimowolnie zaczęły mnie piec.

– Nie mamy czasu.

Przełknęłam ślinę i zsunęłam bluzkę z ramion, ogarnęłam włosy na jedno ramię i odwróciłam się tyłem do króla.

Słyszałam szurniecie krzesła, co świadczyło, że mężczyzna się podniósł.

– Co to jest?– zapytał swojej prawej ręki.

– Nie mam pojęcia, ale prawdopodobnie ma to związek ze śmiercią naszego ojca.

– Nigdy czegoś takiego nie widziałem...

– Lepiej tego nie dotykać. Pochłania maane. Żywi się nią.

– Nie jest to zaraźliwe?

– Nie. Znaczy zostało odkryte dziś, ale jeszcze nikt się nie zaraził.

Aria || Eldarya LANCExOCWhere stories live. Discover now