Rozdział 37

173 15 2
                                    

Byłam przytulona do jego nagiej piersi, a on delikatnie kreślił palcem jakieś wzory na mojej skórze.

Poczułam jak pocałował mnie w głowę i odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.

– Prześpij się.– szepnął i mocniej objął mnie swoim ramieniem dając namiastkę bezpieczeństwa.

– Nie chce. Chce, żeby to trwalo jak najdłużej.– zaczęłam masować jego mięśnie.

– Będę tu gdy się obudzisz.

– Obiecujesz?

– Obiecuję.– złapał moją dłoń i ścisnął palce, a potem uniósł do ust i pocałował – A teraz zamykaj swoje dziwne oczy, no już.

– A nie chcesz może popatrzeć w te dziwne oczy? Bo ja w twojej chce. Mówił ci ktoś, że są przepiękne?

– Śpij.– uniósł do góry jeden kącik ust.

– Oj no weź!– podniosłam się na łokciach i wydełam dolną wargę – Nie chce mi się spać.

– Aria, proszę. Ja chce iść spać.

– No dobra.– jak naburmuszone dziecko opadłam na łóżko i odsunęłam się gwałtownie od niego.

Niestety łóżko było za wąskie i spadłam na ziemię.
Białowłosy próbował mnie złapać, ale bez skutku.
Przymknęłam oczy chcąc wyciszyć ból głowy i pleców.

– Wszystko w porządku?– Na jego pytanie tylko niedbale machnęłam ręka – Niezdara.– westchnął i podniósł się z łóżka, które zaskrzypiało błagalnie, a po chwili podniosl mnie z podłogi i położył na łóżku.

Otworzyłam oczy jak kładł się z powrotem.
Mocniej mnie do siebie przyciągnął.

– Uważaj.– mruknął mi do ucha i zaczął głaskać plecy opuszkami palców.

– Jesteś kochany.– położyłam głowę na jego klatce piersiowej.

– Nie wątpię. Dobranoc.

– Branoc.

Nie mam nawet pojęcia w którym dokładnie momencie usnęłam.

Obudziłam sie rano, ale jego nie było. Bardzo szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu.

Nie było żadnej jego rzeczy.

Za oknem był już ranek.

W tym momencie coś do mnie dotarło.

Bitwa z KG.

Szybko podniosłam sie z łóżka i w pośpiechu zaczęłam się ubierać.

Wiedziałam, że muszę się spieszyć.
Błyskawicznie sie ubrałam i rozplątałam palcami kilka splątanych kosmyków włosów.
Zasznurowałam mocniej buty i postanowiłam wyjść wcześniej przygotowaną drogą ucieczki - oknem.

Byłam pewna, że zostawił kogoś by mnie pilnował, a okno było moją jedyna nadzieją.

Usiadłam na nim i przymykając oczy skoczyłam. A chwile później rozłożyłam skrzydła by dotrzeć na miejsce jak najszybciej.

Najgorsze było to, że nie wiedziałam czy dobrze lecę. Może to głupie ale prowadziła mnie intuicja.

Po minutach, które wydawały się wiecznością, słyszałam krzyki bólu i rozpaczy, dźwięki walk i... Ryki smoków.

Wiedziałam, że nie jest dobrze.

Starałam się przyspieszyć, ale bez skutku. Po kilku minutach już ich widziałam. Dwa monstra bijące sie w powietrzu.

Aria || Eldarya LANCExOCOn viuen les histories. Descobreix ara